Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

ALE KINO! Przyczajony demon, ukryty wąż

Tym razem w ramach festiwalowych propozycji postanowiłem cofnąć się w czasie do baśniowych Chin. Pełnych magii, wojowników, demonów i węży. Sądząc po opisie przygoda ta zapowiadała się naprawdę intrygująco...

. - grafika artykułu
Kadr z filmu "Biały wąż", fot. materiały organizatorów

Biały wąż to niewątpliwie animacyjne wydarzenie na polskim rynku filmowym. Tego typu propozycje z Państwa Środka rzadko odnoszą sukces poza granicami własnego kraju. Produkcje które trafiają do naszego kraju to niestety często tytuły niskich lotów z jeszcze mniejszym budżetem. W przypadku tego filmu sprawa wygląda jednak nieco inaczej.

Zaczyna się naprawdę intrygująco. Kobieta w bieli powala kolejnych przeciwników chcąc dopaść tajemniczego generała. Wykreowany świat i choreografia walk automatycznie przywodzi na myśl Oscarowy film Anga Lee Przyczajony tygrys, ukryty smok. Wojownicy poruszają się z gracją, a ich skoki sprawiają wrażenie jakby pływali w powietrzu. I wtedy następuje ostre cięcie.Tajemnicza wojowniczka budzi się w nieznanej wiosce nie mogąc przypomnieć sobie nic z przeszłości. Okazuje się, że odnalazł ją przebojowy Sean, który oferuje pomoc i wspólną podróż, która ma pomóc dziewczynie przypomnieć sobie kim jest. Dołącza do nich uroczy, zabawny i tchórzliwy pies Dudu. Wszystko w klasycznym schemacie, więc zapowiada się świetna zabawa.

Niestety z każdą kolejną minutą atrakcyjność seansu spada. Główną przyczyną jest pojawianie się dodatkowych wątków, przez co widz traci rozeznanie. Twórcy od pewnego momentu nie wiedzą, w którą ostatecznie stronę chcą pójść. Czy ma to być bardziej opowieść miłosna, czy raczej fantasy z demonami? Próba zadowolenia wszystkich nie wychodzi tu nikomu na dobre. Do tego dodano jeszcze kilka zupełnie niepotrzebnych postaci.

Najgorzej niestety wypada ostatnie 30 minut, które aspirowało do miana epickiej walki. Miałem wrażenie, że oglądam animację stworzoną przez Michaela Baya, któremu obcięto budżet. Na ekranie dzieje się tyle, że nie sposób nadążyć. Mnóstwo walk, wybuchów, potworów, wojowników i Bóg wie czego jeszcze. Brakuje w tym wszystkim pomysłu i logiki. Na dodatek uwidaczniają się niedoróbki graficzne, co znacznie pogarsza odbiór. Aż trudno uwierzyć, że świetna początkowa sekwencja walk pochodzi z tej samej produkcji.

Ten przesyt sprawił, że nie skupiono się należycie na warstwie graficznej. Świat wygląda naprawdę przyzwoicie, najważniejsi bohaterowie również trzymają poziom, ale już postaci z dalszego planu wydają się żywcem wyjęte z niskiej jakości gier komputerowych. Zastępy demonów straszą... ale jakością grafiki. Nadmiar akcji i postaci w wielu scenach spowodował, że niedoróbek graficznych i braków budżetowych nie dało się ukryć. A przecież wystarczyło tylko zrobić to nieco skromniej.

Mimo wielu zarzutów nie jest to jednak aż tak zła animacja. Moja surowa ocena wynika raczej z wysokich oczekiwań. Scenariusz i realizacja momentami kuleje, ale już główne postaci są nie najgorzej napisane. Czasami twórcy mocno czerpali z kina zachodniego, co również wychodzi filmowi na dobre. Szkoda, że w finale stawiają na typowe dla Chińskich produkcji rozwiązania oraz ckliwe zakończenie. Niemniej to ciekawa propozycja szczególnie dla miłośników klasycznego fantasy ze wschodu opartego na tamtejszych legendach.

Patryk Szczechowiak

  • 38. Międzynarodowy Festiwal Filmów Młodego Widza Ale Kino!
  • Biały wąż
  • reż. Amp Wong, Ji Zhao

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020