Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Po równo czy według potrzeb?

Pina Lindenbuam w swojej najnowszej książce "Motylki i mrówki" kolejny raz udowadnia, że jest jedną z najlepszych - wśród pisarek i pisarzy, ilustratorów i ilustratorek - obserwatorką dzieci. Ich zabaw i sposobu myślenia.

. - grafika artykułu
"Motylki i mrówki", fot. Monika Nawrocka-Leśnik

Kto jest bohaterem tej książki nie trudno zgadnąć. Jednak oprócz tytułowych Mrówek - jednej grupy dzieci, oraz Motylków - tej drugiej, jest jeszcze Kierowniczka, która uważa, że "dzieci i ryby głosu nie mają". Ona mieszka w domku na drzewie i jest bardzo wysoka. Maluchy w dwóch dużych domach. Ten zajmowany przez Mrówki ma zielone okiennice,  a ten, w którym mieszkają Motylki - czerwone. Jest jeszcze budynek, w którym dzieci jedzą i robią "wszystkie inne rzeczy". Jeden z Motylków twierdzi - bo to on właśnie opowiada nam historię, że to miejsce jest jak przedszkole, tylko nikt ich stamtąd nie odbiera...

Posługując się terminologią stosowaną przez bohatera dodam, że w "przedszkolu" - jak w każdym innym, panują określone zasady. W tym konkretnie - położonym w pięknej dolinie, są to np. jednakowe fryzury. Obowiązkowe postrzyżyny odbywają się co środę. Nikt też nie wychodzi za białą linię, nawet Kierowniczka, zresztą - ona sama ją narysowała. Poza tym wszystkie Motylki noszą skarpetki w paski i malują farbami albo skaczą na trampolinie. I przed snem czytają bajki. A Mrówki? Zamiast się bawić obierają ziemniaki albo czyszczą ubłocone kalosze kolegów. To one również zmywają po obiedzie i piorą brudne skarpetki pozostałych dzieci.

Nie przypadkowo to właśnie Motylek opowiada nam o panujących zwyczajach w swoim "przedszkolu". Bo w końcu motyl uważany jest za symbol odrodzenia czy zmiany postrzegania rzeczywistości. I to dzięki niemu właśnie w "przedszkolu" zaczęła się "rewolucja". Motylki, szukając sprawiedliwości, namawiają Mrówki do zamiany ubraniami, dzięki czemu następnego dnia i one będą mogły pośpiewać, zjeść ciastko i patrzeć w niebo w czasie poobiedniej przerwy, zamiast dźwigać kamienie.

Domyślacie się jak zakończy się ta historia? Czy maluchy przekroczą teoretycznie nieprzekraczalną linię? Czy znajdzie się jakieś superodważne dziecko, które pociągnie za sobą pozostałe i pokaże inny/lepszy świat? Granice i zasady są niezwykle ważne w życiu najmłodszych, bo porządkują jego codzienność, dają poczucie bezpieczeństwa. Ale już nawet kilkulatek może zauważyć brak prawidłowości i mieć silne poczucie niesprawiedliwości. A to oczywiście rzutuje na jego na dorosłe życie.

 "Motylki i mrówki" - jak chyba każda poprzednia propozycja szwedzkiej autorki i ilustratorki, jest opowieścią o problemach, które miksują świat dzieci i dorosłych. Dorosłych, którzy powinni dzieciom ten świat objaśniać, a nie sprawiać, że życie jest jeszcze bardziej skomplikowane. Przypomnijcie sobie jak trudno jest (do)rosnąć. Jak trudno - będąc już nawet "dużym", zorientować się w tym zawiłym świecie norm i zasad, z którymi nie zawsze się zgadzamy. Pija Lindenbaum, korzystając z prostego fortelu, pozwala dzieciom wierzyć, że nawet tak trudnej kwestii jak niesprawiedliwość, można stawić czoła i co więcej - uczynić świat wspanialszym. Że wystarczą chęć, no i... odwaga, by przesuwać granice. I przenosić góry albo przynajmniej - najlepiej oczywiście w grupie, gdzie każdy jest tak samo ważny, zdobywać kolejne szczyty.

Pięknie to też Lindenbaum narysowała. Wystarczyło spojrzeć na okładkę książki, żeby wiedzieć, że to właśnie ona jest jej autorką. Ilustratorka wie, że dzieci widzą i rozumieją dużo więcej niż wydaje się wielu dorosłym. Że - no właśnie - nic nie ogranicza ich możliwości i siły wyobraźni. Dlatego w tej książce dzieci są dziećmi, a Kierowniczka wrednym, dużym, ale chudym... psem. Takich chodzącym na dwóch łapach, ze starodawnym czepkiem na głowie i kryzą pod szyją. Przypomina postaci nie tylko z dziecięcych koszmarów.

Pisarka Lindenbaum koresponduje z czytelnikiem za pomocą zrozumiałych dla niego słów, jednak niczego nie zdrabnia, nie infantylizuje. Pisze jak dziecko do dziecka, i to jest wspaniałe. Jaką ona musi mieć wrażliwość! Ilustratorka Lindenbaum z kolei swoich odbiorców traktuje podobnie. Jej świat (dosłownie) nie jest różowy, z resztą to już dawno nie jest modny kolor. Jej postaci mają ciemne i jasne włosy, są różnego koloru skóry. Mam nadzieję, że polskie realia kiedyś się zmienią i nie będę musiała o tym wspominać, że będzie to zwyczajne. Co jeszcze jest ciekawe w ilustracjach Szwedki, to ich delikatność i lekkość. Choć można je również opisać przymiotnikami - niepokojące czy jak z horroru dla dzieci, po którego obejrzeniu mają ranem cienie pod oczami... jak niektórzy bohaterowie tej właśnie bajki.

Monika Nawrocka-Leśnik

  • "Motylki i Mrówki"
  • tekst i ilustracje: Pija Lindenbaum
  • tłumaczenie: Katarzyna Skalska
  • Wydawnictwo Zakamarki

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025