Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Po co dokumentować Poznań?

- Uważam, że fotografia dokumentalna to fotografia treściwa, realna, ale nie rozwarstwiona - z Bartoszem Seifertem, laureatem I edycji Poznańskiej Nagrody Fotograficznej w kategorii "poznańskiej" (Nagroda Fundacji Rozwoju Miasta Poznania) za cykl Życie codzienne mieszkańców baraków w rejonie ulicy Opolskiej, rozmawia Adam Jastrzębowski.

Na tle małych fotografii na baiłej ścianie stoi mężczyzna, który je wykonał. Ma czarne spodnie i czarną koszulkę. Ma założone ręce, nie usmiecha się. - grafika artykułu
Bartosz Seifert, fot. Adam Jastrzębowski

Zostałeś laureatem nagrody przyznawanej za fotografię dokumentalną. Ale dużo częściej fotografujesz... muzykę.

Zwłaszcza muzykę klasyczną, ale także teatr, operę.

Czy łatwo jest przestawić się na fotografię dokumentalną?

Fotografując enklawę na ulicy Opolskiej, chciałem odejść z aparatem od wielkiej sceny, szukałem innej motywacji fotograficznej.

Jakiej motywacji?

Szukałem przekraczania ludzkich granic, zarówno tych dotyczących moich bohaterów, jak i swoich. Bo na scenie fotografuje się ludzi, którzy przecież chcą być na zdjęciach. Dla mnie bardzo ważne było samo odczarowanie Opolskiej - zmierzenie się z miejskimi stereotypami dotyczącymi mieszkańców baraków na Świerczewie, zaprzeczenie im albo i ich potwierdzenie. Nie chciałem, by było to działanie na chwilkę, reporterskie, a właśnie takie dłuższe w swojej formie. Bardzo motywował mnie Mariusz Forecki, który był moim mentorem w tym projekcie. Jego konsekwencja motywowała mnie, mówił: idź, bądź tam i działaj. To dawało kopa. 

Bohaterowie Twoich zdjęć z Opolskiej nie chcieli być fotografowani? Po Twoich zdjęciach tego nie widać, udało Ci się nawiązać z nimi bardzo intymną relację. Wpuścili Cię do swojego środowiska.

Najpierw musiałem nawiązać z nimi kontakt, a jestem z natury dosyć nieśmiały, natomiast sama fotografia, samo robienie zdjęć było tak naprawdę ostatnim elementem. Jedni mieszkańcy bardzo chętnie opowiadali o swoim życiu, ale byli również tacy, którzy z początku nie życzyli sobie mojej obecności. Ale moja wytrwałość i częste pojawianie się na Opolskiej spowodowały, że nabrali do mnie zaufania. Zobaczyli, że nie mam złych intencji. W toku pracy doszedłem do tego, że fotografowałem "jak w rodzinie" - mogłem po prostu przyjść i robić zdjęcia, nie musiały być to specjalne, umawiane sytuacje. Niektórzy mieszkańcy pokazywali mi swoje zdjęcia rodzinne z lat 60., 70. Ja te fotografie zdigitalizowałem i zarchiwizowałem.

Jak wyglądał pierwszy dzień projektu?

Już pierwszego dnia miałem ze sobą aparat. Gdy zaczynałem, nie miałem żadnego planu, chciałem poznać to miejsce i zobaczyć, czy warto tam faktycznie chodzić. Zobaczyć zarówno w kontekście przyszłych fotografii, jak i... własnego bezpieczeństwa. I tu od razu zaznaczę, że nie spotkały mnie żadne złe sytuacje na Opolskiej, pomimo że chodziłem tam o różnych porach dnia i roku. To, co mnie uderzyło, to że tam na Świerczewie faktycznie powstała enklawa, mogłem się poczuć dzięki temu jak poza miastem. Ten spokój i wyizolowanie, powolne życie zawsze mi towarzyszyły podczas moich wizyt na Opolskiej.

Czy Enklawa to już zakończony temat?

Nie uznaję go za zakończony, chociaż nie poświęcam mu już tak dużo czasu. Jeszcze nie czuję, że zrobiłem wszystkie zdjęcia, które mogę na Opolskiej zrobić. Oczywiście naturalnym zakończeniem tego projektu będzie wyburzenie ostatnich baraków enklawy.

Część jest już wyburzona.

Powstały na tym miejscu bloki. Jeśli i druga część zostanie zburzona, to logicznym zwieńczeniem będzie sfotografowanie rodzin z Opolskiej już w ich nowych mieszkaniach.

Mieszkasz w Poznaniu, na Wildzie. Jak się fotografuje własne miasto? Ta bliskość nie jest paradoksalnym utrudnieniem? Nie pracowałeś na zasadzie wyjazdów, w trakcie których mogłeś się poświęcić projektowi, a siłą rzeczy fotografowałeś w tak zwanym międzyczasie, łącząc to z pracą zarobkową.

Ta bliskość była właśnie ułatwieniem. Mogłem błyskawicznie reagować na propozycje od mieszkańców, fotografować o różnych porach dnia i w różnych porach roku. Gdy dowiedziałem się o rozpoczęciu wyburzania baraków, to po prostu wziąłem aparat i pobiegłem tam, chociaż nie miałem tego w planie, jeszcze przed jednym z koncertów, które na co dzień fotografuję.

Fotografowałeś Wildę, zajezdnię na Madalinie. Działasz bardzo lokalnie, na swoim fyrtlu.

Na Wildę chciałem zwrócić uwagę w okresie, gdy przechodziła rewitalizację. Pokazać ją przez pryzmat zmian, ale także zwrócić uwagę na to, co umyka, gdy jedziemy do pracy czy szkoły tramwajem lub samochodem. A potem przyszła ulica Opolska - wiedziałem, że ta część Poznania zacznie znikać, a nikt tego życia tam nie dokumentował. Pomyślałem sobie, że to jest ostatni moment, by to uwiecznić na zdjęciach.

Pracujesz teraz nad czymś nowym?

Nie tworzę teraz żadnego kolejnego projektu dokumentalnego. Ale to dlatego, że pomysły na tego typu fotografię muszą być w zgodzie ze mną, muszą wyjść z mojego wnętrza. Nie jestem w żaden sposób zmuszony do uprawiania tego rodzaju fotografii, czekam na impuls.

To będzie pytanie proste, ale zarazem trudne. Po co fotografujesz?

Kiedyś się nad tym już zastanawiałem, po co w ogóle zacząłem fotografować. W moim przypadku to była najpierw chęć rejestracji rzeczywistości, świata takim, jaki on jest. A teraz fotografuję z potrzeby własnej. Oprócz mojej pracy zawodowej w dziedzinie fotografii kultury lubię zmienić sposób myślenia i patrzenia na świat przez obiektyw aparatu na inny.

No to dlaczego akurat fotografia dokumentalna, a nie chociażby pejzaże i przyroda?

Mam i od zawsze miałem spojrzenie dokumentalne. To jest fotografia treściwa, ale nie taka rozwarstwiona. Uważam, że ona w samym obrazie musi być jednoznaczna, mocno do mnie przemawiają zdjęcia bardzo realne. Oczywiście one mogą być potem różnie interpretowane przez odbiorców. Czuję też, że to moje spojrzenie i myślenie o fotografii się zmienia. Każde działanie fotograficzne mnie zmienia i dopełnia, gdy kończę kolejny projekt, czuję się ubogacony, nabywam doświadczenie. Ale ta zmiana to jest proces, zobaczymy, dokąd  mnie zaprowadzi, sam tego jeszcze nie wiem.

To na koniec: po co dokumentować Poznań?

Poznań bardzo mocno się zmienia, to pokazują takie dzielnice jak Wilda czy Jeżyce. Warto ten proces dokumentować, aby pozostał ślad dla potomnych. Zwłaszcza ślad zwykłego życia poznaniaków. A żeby pokazać to życie, potrzeba więcej niż jednego zdjęcia, czyli właśnie dłuższego projektu fotograficznego. Im ważniejsze będą to projekty, tym dłużej zostaną w świadomości poznaniaków. Może nawet dłużej niż czas kolejnego przewinięcia palcem mediów społecznościowych, dłużej niż czas potrzebny na to, by kolejne newsy wypchnęły stare z ekranów smartfonów.

Rozmawiał Adam Jastrzebowski

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024