Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

MY NAME IS POZNAŃ. Sama, ale wśród ludzi

Toria, poznańska wokalistka, autorka tekstów i didżejka, jedna z najbardziej obiecujących piosenkarek tworzących elektroniczny pop i r&b, odpowiada na pytania Sebastiana Gabryela.

Młoda kobieta w skózarzen kurtce wkłada kasetę do walkmana. - grafika artykułu
Toria, fot. Kama Woźniakowska

Twoja debiutancka, ubiegłoroczna epka nosi tytuł "Noc". Z czego wynika fascynacja tą porą doby - z melancholii, potrzeby spokoju, czy może wręcz przeciwnie: z jej wyjątkowej energii?

Fascynacja ta wynika z bycia tak zwanym "nocnym markiem", czyli z tego, że najlepsze samopoczucie i najwięcej pomysłów miałam zazwyczaj późnymi wieczorami - i wtedy tworzyłam swoje piosenki. Poza tym lubię późne wieczory, bo spędzone w samotności jednocześnie potrafią być bardzo spokojne, dające dużo przestrzeni na rozmyślania, ale też - jeśli zdecyduję się wyjść z domu - mogą być energiczne i wypełnione muzyką.

Nie wiem, czy dobrze to odczytuję, ale piosenki Torii mają ducha właśnie takiej miejskiej samotności. Jaki dla Ciebie jest Poznań nocą?

Jest pełen ludzi. To miasto, które kocham właśnie za to poczucie, że ludzie tu żyją. Każdy idzie w jakimś kierunku i w jakimś celu, najwyraźniej ma dokąd iść i po co. Mogę w tym mieście być sama, ale jednocześnie wśród ludzi. Daje mi to pewne poczucie bezpieczeństwa. Jestem dziewczyną z miasta i właśnie w domku pośrodku lasu czułabym się samotnie i niebezpiecznie, a w mieście czuję się świetnie.

W utworze "Nie gadamy" pojawia się motyw milczenia, niewyrażonych myśli, ciężaru słów. Czym jest dla Ciebie to "niegadanie" - formą ochrony czy raczej pułapką? I kiedy cisza daje Ci siłę, a kiedy staje się ograniczeniem?

W tym utworze milczenie jest jednocześnie formą ochrony i pułapką. Bo nie chcemy poruszać nieprzyjemnych tematów, wolimy od tego uciec, ale niedotykanie ich prowadzi - w mojej opinii - do niezmieniania tej sytuacji, przynoszącej złe emocje. Może to komuś pogorszyć samopoczucie, ale w końcu trzeba stanąć twarzą w twarz ze swoimi problemami, by jakoś sobie z nimi poradzić. Cisza nie daje mi siły - uważam, że lepiej jest mówić.

Skoro już mowa o Twoich tekstach, zauważyłem, że zawsze wyczuwalny jest w nich motyw uciekającego czasu, jego nieuchwytności. Świadomość przemijania - ona dodaje Ci motywacji, bo wiesz, że czas zawsze w jakiś sposób goni, czy wręcz przeciwnie: budzi niepokój?

Ten temat przewija się w moich tekstach, ponieważ ja od zawsze byłam z czasem na bakier. Często bywałam spóźniona, wciąż wiele rzeczy robię na ostatnią chwilę. Myślę, że kończący się czas na zrobienie czegoś niestety jest najmocniejszą motywacją do działania. Niestety - bo okupioną sporym stresem. Ten niepokój właśnie wtedy się pojawia - zwyczajnie boję się, że z czymś nie zdążę i będę żałować. A nie lubię niewykorzystanych szans i zmarnowanego potencjału.

Piszesz o demonach, które "nie chcą przestać" i zabierają przestrzeń. Czy masz wrażenie, że artystyczne oswajanie ich pozwala je choć trochę ujarzmić czy raczej na nowo je wywołuje?

Zdecydowanie - tworzenie ujarzmia twoje wewnętrzne kłótnie. Pisanie tekstów zawsze działało na mnie nieco terapeutycznie, bo żeby napisać tekst tak, by był logiczny i by po skończeniu pisania mieć poczucie, że powiedziałam to, co chciałam, musiałam mieć ten temat, o którym pisałam, bardzo dokładnie i z każdej strony przemyślany. Poza tym nazywanie sobie rzeczy w głowie sprawia, że przestają one być takie złe lub straszne. Łatwiej mi poradzić sobie z emocjami, przelewając je na papier lub zapisując w komputerze.

Jesteś zarówno wokalistką, jak i autorką tekstów. Jak wyglądają zwykle Twoje pierwsze kroki ku nowej piosence?

Moim pierwszym krokiem jest znalezienie muzyki. Muszą to być dźwięki, które mi się podobają i do których chcę tworzyć. Potem zastanawiam się, co aktualnie w moim życiu wywołuje na tyle silne emocje, że chciałabym o tym napisać. Następnie formułuję, co chcę przekazać, i piszę po kawałku, często poprawiając z posiedzenia na posiedzenie.

Działasz też jako połowa duetu Lunar Lux, a to oznacza, że masz dobry kontakt ze sceną klubową i elektroniką. Jak doświadczenie didżejki wpływa na Twoje podejście do pisania własnych, często przecież bardzo intymnych piosenek?

Didżejką zainteresowałam się już po tym, jak zaczęłam pisać piosenki, bo uznałam, że może nie muszę szukać DJ-a na występy, a mogę nim zostać sama. Didżejka to moja fascynacja żywą muzyką i cudownym uczuciem pokazywania ludziom twórczości, którą lubię - a gdy jeszcze ludzie się do tej muzyki dobrze bawią, to jest dla mnie fantastyczne uczucie.

Jaki będzie Twój kolejny ruch?

Moim następnym krokiem jest pisanie kolejnych piosenek. Klimat i tematykę już mam, a reszty jeszcze nie mogę zdradzić...

Rozmawiał Sebastian Gabryel

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025