Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Lądowanie w Normandii i... Poznań!

80 lat temu rozpoczęła się operacja Overlord, wielki desant wojsk alianckich na wybrzeżu francuskim w Normandii. 6 czerwca 1944 roku, na bronionych przez Niemców plażach, wylądowali amerykańscy, brytyjscy i kanadyjscy żołnierze, a z samolotów wyskoczyło tysiące spadochroniarzy. Jednym ze statków transportujących amunicję na brzeg był polski masowiec o nazwie... Poznań. W naszym mieście zachowała się pamiątka po tej jednostce - wielka okrętowa kotwica.

Kotwica okrętowa jako pomnik, do niej przymocowany gruby łańcuch kotwiczny, w tle zielone drzewa. - grafika artykułu
Kotwica statku Poznań na skwerze 4 czerwca 1989 roku, fot. Grzegorz Dembiński

W najbliższych dniach we francuskim nadmorskim regionie Normandia odbędą się uroczystości z okazji 80. rocznicy D-Day. Wezmą w nich udział przedstawiciele rządów państw tworzących koalicję antyhitlerowską w czasie II wojny światowej. Ze względu na toczącą się wojnę w Ukrainie do Normandii nie zaproszono przedstawiciela Rosji. Warto śledzić przebieg wydarzeń, bo zaplanowano setki atrakcji, m.in. wystawy i prezentacje uzbrojenia, rekonstrukcje historyczne, pokazy lotnicze i liczne zrzuty skoczków spadochronowych. Co ciekawe do Normandii przybyli także, już bardzo wiekowi, kombatanci, którzy uczestniczyli w walkach w 1944 roku. Z USA i Wielkiej Brytanii jest ich kilkudziesięciu, a wszyscy mają około 100 lat!

Lądowanie w Normandii, które rozpoczęło się o świcie 6 czerwca 1944 roku, było największą operacją desantową w historii. Ze statków i okrętów wysadzono na brzeg 133 tysiące żołnierzy piechoty, a wspierało ich 24 tysiące spadochroniarzy zrzuconych z samolotów. Po opanowaniu przez desant morski plaż w Normandii wyładowano na nich sprzęt ciężki, m.in. czołgi, artylerię i ciężarówki, co pozwoliło aliantom uderzyć w głąb lądu. Po długotrwałych i zażartych walkach w rejonie nadbrzeżnym udało się przełamać niemieckie linie obronne i otworzyć tzw. Front Zachodni. Następnym elementem operacji Overlord było wyparcie Niemców z zachodniej i południowej Francji i dotarcie do Sekwany oraz Paryża, który został wyzwolony 25 sierpnia 1944 roku.

W desancie w Normandii i późniejszych walkach na lądzie brali udział żołnierze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie m.in. 1 Dywizja Pancerna gen. Maczka, która lądowała na brzegu pod koniec lipca. Zanim jednak do tego doszło, swój udział w operacji Overlord zaznaczyły statki i okręty polskiej marynarki oraz polskie lotnictwo. Broń, amunicję i wyposażenie wojskowe na normandzki brzeg dowoził m.in. statek o nazwie Poznań, jednostka zasłużona dla polskiej marynarki handlowej i mająca niezwykle ciekawą i długą historię.

Odrodzona Rzeczpospolita kupiła w latach 20. we Francji pięć statków handlowych. Nadano im nazwy pochodzące od polskich miast. Były to: s/s Katowice, s/s Kraków, s/s Poznań, s/s Toruń i s/s Wilno (skrót "s/s" oznacza "steam ship", czyli parowiec - przyp. red.). Statki te zbudowano dla przedsiębiorstwa Żegluga Polska w znanej stoczni Chantiers Navals Francais. W Polsce, ze względu na solidną konstrukcję, nadano im nazwę "twarde francuzy". S/s Poznań przypłynął do Polski 3 stycznia 1927, a 6 stycznia 1928 roku w Gdyni podniesiono na nim banderę. W uroczystości uczestniczyła delegacja władz Poznania z prezydentem Cyrylem Ratajskim na czele. Co ciekawe, był on wtedy przewodniczącym Rady Administracyjnej Żeglugi Polskiej.

Pierwszym kapitanem był Stanisław Łabęcki, a w pierwszy rejs Poznań wyruszył 14 stycznia 1927 roku do Calais we Francji. W kolejnych latach pływał z Polski do Francji, Belgii i Danii. Przewoził drewno i węgiel. Wiosną 1928 roku dostarczył ładunek polskiego cukru do Wenecji. W 1935 roku, jako pierwsza polska jednostka, dotarł do Afryki Zachodniej (Liberii, Ghany, Togo, Nigerii), gdzie przywiózł 2 tys. ton polskich towarów. Rejs ten odbywał się w ramach działań Ligii Morskiej i Kolonialnej i był próbą otwarcia nowych rynków zbytu. Do Gdyni statek wrócił z ładunkiem orzechów ziemnych i palmowych, oleju kokosowego oraz kakao.

W pierwszych dniach II wojny światowej Poznań wpłynął do portu Luleå w Szwecji. W październiku, korzystając z osłony szwedzkich okrętów, kapitan Zygmunt Deyczakowski przeprowadził statek wodami terytorialnymi Szwecji do Göteborga, a następnie, w listopadzie do Szkocji. Poznań był ostatnim statkiem alianckim, który w 1939 roku wydostał się z Bałtyku. W czasie rejsu załoga zastosowała fortel. By uchronić statek przed przechwyceniem lub atakiem niemieckim, przemalowała komin na czarno i zamalowała pierwszą i ostatnią literę nazwy. Statek szedł pod nazwą Ozna, mógł więc uchodzić za jednostkę Szwecji, kraju neutralnego.

Od grudnia 1939 do czerwca 1940 roku Poznań pływał między Wielką Brytanią a Francją. Podczas inwazji niemieckiej na Francję wydostał się z zaminowanego ujścia Sekwany do Wielkiej Brytanii, ewakuował uchodźców wojennych z Hawru do Anglii. W kolejnych latach pływał w niebezpiecznych rejsach konwojowych na Morzu Północnym i Atlantyku. W maju 1944 roku s/s Poznań, z trzema innymi "twardymi francuzami" został przydzielony do udziału w operacji Overlord. W czasie sztormu w nocy z 21 na 22 czerwca, na redzie sztucznego portu "Mulberry A" pod Arromanches, wiozący 2300 ton amunicji Poznań został uszkodzony i zaczął tonąć.

Port "Mulberry" został zbudowany przez aliantów z zatopionych statków i wielkich metalowych pontonów i właśnie takie pontony, zerwane z cum, uderzały w burtę polskiej jednostki. Kapitan Zygmunt Góra, chcąc ratować statek, zdecydował się na sztrandowanie, czyli osadzenie go na piaszczystym brzegu. "Nadział się" przy tym na zatopiony czołg amerykański i uszkodził poszycie denne. Poznań miał liczne uszkodzenia, woda zalewała ładownie i maszynownię, ale nikt z załogi nie zginął. Dowództwo amerykańskie uznało statek za stracony i chciało go zniszczyć ze względu na możliwość wybuchu amunicji. Załoga była innego zdania i chciała ratować swoją "krypę". 4 lipca statek rozładowano, największe przecieki załatano i, przy pomocy Amerykanów, przywrócono pływalność. 8 lipca "zraniony" statek ściągnięto z mielizny i przeholowano na remont do Cardiff w Anglii.

Okoliczności uszkodzenia statku badała komisja morska, która wskazała szereg nieprawidłowości, m.in. zarzuciła kapitanowi Górze nieostrożne postępowanie w czasie sztormu, a także zwróciła uwagę, że na statku panowała zbyt luźna, jak na warunki wojenne,  dyscyplina. Kapitan miał m.in. zwyczaj grywać w karty z marynarzami. Góra został zwolniony, a zastąpił go Bohdan Gałęcki, który dowodził statkiem do lipca 1945 roku. Co ciekawe, Gałęcki był poznaniakiem, absolwentem Gimnazjum im. K. Marcinkowskiego.

Przez krótki czas po wojnie statek pływał dla brytyjskiego Ministerstwa Transportu Wojennego, a w październiku 1945 roku został przekazany stronie polskiej. Obsadzony przez polską załogę, z przywróconym do służby kapitanem Zygmuntem Górą, 22 grudnia 1945 roku wrócił do portu w Gdyni, kończąc tym samym swój niezwykły, ale ostatecznie szczęśliwy, sześcioletni epizod wojenny.

W latach 50. Poznań pływał po Bałtyku m.in. na trasach do Danii. W 1961 roku, wracając z 492. rejsu utknął na mieliźnie u wyjścia z portu w Świnoujściu. Został z niej ściągnięty, ale podjęto wtedy nieodwołalną decyzję o wycofaniu ze służby pełnomorskiej. I tak był już najdłużej eksploatowanym ze słynnych "francuzów". 8 stycznia 1962 roku opuszczono banderę. Uroczystość odbyła się w Szczecinie, z udziałem przedstawicieli Miasta Poznania, w tym dziennikarzy "Głosu Wielkopolskiego". Ostatni kapitan Poznania, Antoni Ledóchowski, przekazał liczne pamiątki, m.in. koło ratunkowe, które trafiło do jednego z Młodzieżowych Domów Kultury w Poznaniu.

Jeszcze przez kilka lat statek pełnił rolę pływającego magazynu w porcie szczecińskim. Z pokładu zdemontowano sterówkę, która trafiła do Muzeum Pomorza Zachodniego w Szczecinie. Do Poznania trafiła zaś kotwica. W 1975 roku statek został zezłomowany.

Kotwicę z zasłużonego statku o nazwie Poznań, pełniącą funkcję pomnika, znajdziemy na skwerze 4 czerwca 1989 roku położonym nad Maltą, od strony ul. Jana Pawła II. Jest umieszczona na betonowej podmurówce, zachowany jest także odcinek łańcucha kotwicznego. Przed laty do cokołu przytwierdzona była tabliczka informacyjna, która około 2003 roku została skradziona. Kotwica jest ciekawą pamiątką historyczną, szczególnie w Poznaniu, który jest oddalony od morza o prawie 300 kilometrów. 

Z okazji 80. rocznicy D-Day Muzeum Uzbrojenia na Cytadeli przygotowało wystawę Jednoślady operacji Overlord, prezentującą motocykle i rowery wykorzystywane w czasie walk w Normandii w 1944 roku.

Szymon Mazur

  • Wystawa Jednoślady operacji Overlord
  • Muzeum Uzbrojenia na Cytadeli
  • bilety: 10-15 zł
  • czynna do 31.08

 © Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024