Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Kto będzie pierwszy?

Wczoraj zakończył się cykl czytań performatywnych pt. Dramaty Nowe, które prezentowano na Trzeciej Scenie. Cztery wystąpienia i cztery okazje, żeby spojrzeć na nieco inny teatr - bardzo kameralny, trochę nieokrzesany, roboczy, pozwalający sobie na błędy i pomyłki, poszukujący. Taki, który w tej fazie przygotowań jest ukryty przed oczami widzów.

. - grafika artykułu
"My byliśmy tu pierwsi", fot. Anhelina Storozhenko

Teatr to relacje. A te z kolei to temat wielowymiarowy, który można rozpatrywać na różne sposoby. Wiele mówi się dzisiaj między innymi o tym, jak dom rodzinny wpływa na naszą teraźniejszość i przyszłość. Trudno się dziwić, że mówi się o tym także w teatrze. Relacji rodzinnych dotyczyła pierwsza propozycja, przedstawiona na scenie Teatru Nowego - Polowanie według sztuki Ishbel Szatrawskiej. To spektakl-podróż, którą razem, ale paradoksalnie przy zachowaniu wobec siebie ogromnego dystansu, odbywają ojciec z synem. Odwiedziny dorosłego dziecka prowokują zachowania rodziców i syna, które mogą nam się wydawać szczególnie znajome. Muszę przyznać, że jest w tym scenach coś przygnębiającego - uświadomienie sobie, że mury nie budują się tylko po jednej stronie, a wskazanie winnego nie zawsze jest jednoznaczne. Pod tym względem spektakl może się okazać nieco niewygodny, bo zmuszający do refleksji - jaki jest nasz udział w międzyludzkich rozłamach? Podróż ojca i syna, podkreślająca trudną, międzypokoleniową relację, nieprzystawalność poglądów ojca do rzeczywistości syna i odwrotnie, narastające niezrozumienie, doprowadzające do smutnego finału, zostawia odbiorcę z pytaniem, czy tak musiało się stać i czy starczy argumentów na usprawiedliwienie określonych postaw.

Drugie czytanie, tym razem na podstawie dzieła Thomasa Köcka pt. Trylogia klimatyczna, to również spektakl niełatwy w odbiorze. Tu także istotna jest kwestia relacji, jednak zupełnie innego rodzaju - relacji człowieka z miejscem, w którym żyje. Czy możemy ocalić planetę? Czy przestaniemy kiedyś bezmyślnie i tak brutalnie wykorzystywać nie tylko jej zasoby, ale przede wszystkim innych? Czy sieć powiązań pełnych zależności i nierówności, gdzie zawsze musi być ktoś, kto spogląda na świat z pozycji pana i ktoś, to spogląda w górę z pozycji sługi, zostanie kiedyś rozerwana? Sztuka Köcka jest trudna do przełożenia na język teatru. Odnoszę wrażenie, że samo czytanie performatywne - surowe jeszcze i prezentujące spektakl siłą rzeczy niedokończony, choćby scenograficznie - było niewystarczające do tego, by uchwycić wszystko, co w tym dramacie na uchwycenie zasługuje. Nie jest to jednak zarzut, raczej wskazówka podyktowana refleksją, że niektóre przedstawienia wymagają szerokiego ujęcia, że przestrzeń i cały anturaż mają kolosalne znaczenie dla zrozumienia treści i otwarcia się na nią. Podkreśla to wartość scenografii. Minimalizm jednak nie sprawdza się zawsze i wszędzie.

Na drugim biegunie ustawić można Muzeum rzeczy zagubionych według Marcina Miętusa. Tutaj oszczędna scenografia i bliska widzowi scena tworzyły pewien klimat intymności, współgrający z treścią sztuki. Muzeum rzeczy zagubionych to opowiedziana przez osobiste przedmioty opowieść o Karolu Szymanowskim. Rzeczy pozostawione przez tego kompozytora i pisarza po latach urastają do rangi obiektów muzealnych, które dają pretekst do wspomnień i retrospekcji. Przedmiot łączy przeszłość z przyszłością. I tutaj, a jakżeby inaczej, ważna jest kwestia relacji. Każda rzecz to inna sytuacja, w której uczestniczą konkretne osoby. Przedmiot należy więc w jakimś sensie do więcej niż jednego człowieka. Staje się symbolem powiązań między bohaterami opowieści - czasem nieco skomplikowanych i niejednoznacznych, niekiedy frywolnych, innym jeszcze razem radosnych i odkrywczych, zmieniających się przez całe życie i stanowiących jego esencję.

Ostatnie czytanie, My byliśmy tu pierwsi według Magdaleny Marszałkowskiej, dotyczy tematu za chwilę dla nas bardzo aktualnego - wakacji: czasu, który naraża nas zazwyczaj na kontakty z przypadkowymi innymi, z którymi mogą nas dzielić poglądy, sposób bycia, patrzenie na życie. Słowem - wszystko. Rezerwowanie upragnionego miejsca na plaży zgodnie z ideą "żeby nam było jak najlepiej, reszta nas nie obchodzi" to oczywiście zabawna scena, która opiera się na stereotypie nieco nieokrzesanego "Polaczka". Kiedy jednak pojawiają się ci mityczni ludzie nowocześni, inteligentni, zorientowani w świecie i świadomi niuansów, których nie rozumieją przedstawiciele klasy średniej, jest równie zabawnie - i oni nie unikają śmieszności. I jak się okazuje, tak pozornie różni - wszyscy znajdują wspólny język. Twórcy spektaklu kpią w równym stopniu ze wszystkich. Sprawiedliwość, przynajmniej w tym wypadku, jednak istnieje. Jest w tym coś pozytywnego. Przyzwyczajeni do podziałów, rujnujących życie społeczne, widzimy, że porozumienie jest możliwe. Nie brakuje jednak i smutnych, końcowych refleksji - wszyscy w równym stopniu w sytuacji granicznej okazują hipokrytami.

Która z tych sztuk mogła na tyle ująć widzów, by w ich opinii zasłużyć na to, żeby zrealizować ją i zaprezentować na pełnowymiarowej scenie? Wiem, ale nie powiem.

Justyna Żarczyńska

  • Dramaty nowe: Polowanie,Trylogia Klimatyczna,Muzeum rzeczy zagubionych,My byliśmy tu pierwsi
  • Teatr Nowy
  • 14.04, 28.04, 12.05, 19.05

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022