Ten nasz cudny świat

Po kilku "zakręconych" filmach Jude wraca do bardziej tradycyjnego sposobu narracji, jest jednak równie szyderczy jak w poprzednich produkcjach - o filmie "Kontinental '25" pisze Bartosz Żurawiecki.

Kobieta siedzi przy monumencie, odwraca się akurat w kierunku mężczyzny, który coś do niej krzyczy. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Spośród cenionych rumuńskich reżyserów Radu Jude jest tym, który budzi największe emocje. Nie dość, że intrygująco eksperymentuje z formą, to jeszcze śmiało rozprawia się ze swoimi rodakami, obnażając ich antysemityzm, rasizm, ksenofobię i jeszcze parę innych "cnót". Jest też bardzo krytyczny wobec współczesności, zwłaszcza drapieżnego kapitalizmu. Jedną z ofiar tego systemu w filmie "Kontinental '25" stał się 60-letni, bezrobotny mężczyzna, były sportowiec. Gdy ma zostać eksmitowany z piwnicy, w której przemieszkuje, popełnia samobójstwo. Zdarzenie to wstrząsa komorniczką przeprowadzającą eksmisję. Orsolya (Eszter Tompa) nie może pogodzić się z tym, że poniekąd przyczyniła się do jego śmierci.

"Kontinental '25" pokazuje kilka dni z jej życia. Kobieta zwierza się ze swoich wyrzutów sumienia mężowi, przyjaciółce, matce, popowi. Jest w gruncie rzeczy osobą o miękkim sercu, stara się pomagać eksmitowanym, wie jednak, że służy złej sprawie. W tym przypadku działała na zlecenie niemieckiej firmy, która chce wyburzyć dom, gdzie nieszczęśnik znalazł schronienie, i postawić w to miejsce luksusowy hotel. Deweloperzy mogą wszystko, nie liczą się z nikim i niczym, co brzmi tak jakby znajomo.

Po kilku "zakręconych" filmach Jude wraca do bardziej tradycyjnego sposobu narracji, jest jednak równie szyderczy jak w poprzednich produkcjach. Nie rozczula się nad dylematami swojej bohaterki, które przecież są krótkotrwałe i niczego nie zmienią w systemie. Akcja dzieje się w Kluż-Napoce, stolicy Transylwanii, krainy o powikłanej historii, zamieszkiwanej przez liczną mniejszość węgierską, z której to wywodzi się Orsolya. Wysłuchujemy więc obraźliwych epitetów, jakimi obrzucają się nawzajem Rumuni i Węgrzy.

W pewnym momencie z ekranu pada nazwisko niemieckiego dramaturga Bertolda Brechta, bo też twórczość Radu Jude ma z nim wiele wspólnego. Jego filmy stoją na antypodach hollywoodzkiego podejścia do kina. Reżyser nie wymusza na nas śmiechu czy płaczu. Uprawia krytykę społeczną, która ma nam uświadomić, w jakim świecie żyjemy. A nie jest to świat ani piękny, ani dobry, ani mądry.

Bartosz Żurawiecki

  • "Kontinental '25"
  • reż. Radu Jude
  • premiera: 3.10

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025