Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Wokół Rynku Łazarskiego

Poznańskie rynki, te tradycyjne, z warzywami, owocami i kwiatami, powoli odchodzą w przeszłość. I nie za bardzo wiadomo, czy żałować tamtych klimatów, czy cieszyć się, że z miejskich placów znikną obskurne stoiska i rozpięte nad nimi brezentowe płachty.

. - grafika artykułu
Rynek Łazarski, 1968 r., fot. Jan Kurek/cyryl.poznan.pl

Zakończyła się gruntowna modernizacja Rynku Łazarskiego, jednego z trzech poznańskich rynków, które w dawnych czasach były centrami handlowymi trzech podmiejskich wsi: Jeżyc, Wildy i Łazarza, włączonych do Poznania w 1900 roku. Z pierwotnego założenia Rynku Łazarskiego nie pozostało wiele, nawet kształt się zmienił - plac handlowy jest dzisiaj okrągły, a jego dawny, nieregularny, zbliżony do kwadratu zarys wyznaczają dzisiaj już tylko otaczające go kamienice.

Rynek pod koniec XIX wieku wytyczyły pruskie władze gminy Święty Łazarz jako główny plac wsi z targowiskiem, publicznym ogrodem i placem zabaw w części wschodniej. Rozplanowano go na rozległych, wilgotnych i podobno bardzo kwietnych łąkach tzw. Dolnego Łazarza, dlatego gminni decydenci nie musieli się martwić brakiem terenu - plac miał prawie 6 tys. m kw. Na początku nie był utwardzony, a w jego najbliższym otoczeniu było pusto. Pierwszą kamienicę przy rynku zbudowano dopiero kilka lat później, około 1900 roku, krótko po przyłączeniu gminy Święty Łazarz do Poznania. W latach 1905-1907 wzniesiono domy pod numerami 7 i 19, a w latach 1910-1911 kamienice pod numerami 8 i 10 według projektu arch. Hansa Uhla. Wkrótce pierzeje placu się wypełniły, ale dopiero w 1962 roku budowa bloku na narożniku ul. Lodowej domknęła całe założenie urbanistyczne, które w 1982 roku wpisano do rejestru zabytków.

Handel na Rynku Łazarskim był zawsze, i zawsze był intensywny. Zmieniał się wygląd straganów i asortyment, ale specyficzny klimat trwał. Proste, drewniane lady z czasem zyskały zadaszenia z folii lub brezentu osłaniające sprzedających i kupujących przed słońcem i deszczem. Daszki rozrastały się i nabierały kolorów, lady były coraz dłuższe i szersze. Na nich usypane w kopczyki piętrzyły się ziemniaki, jabłka, gruszki, marchew, cebula. W połowie lat 30. XX wieku na rynku wraz z bułgarskimi ogrodnikami z Rataj pojawiły się papryka, kalafiory, bakłażany, kabaczki i ceniona przez łazarskie gospodynie bułgarska fasola. Swoje miejsce, najczęściej na obrzeżach placu, miały opatulone zimą i osłaniające się parasolkami latem staruszki handlujące jajkami i kwiatami. W innej części rynku sprzedawano mięso i drób - kury, kaczki i gęsi.

Wyjątkowym miejscem na placu było otoczone murkiem podwyższenie obsiane rachityczną trawą, na którym i pod którym handlowano starociami. Można tu był dostać wszystko: "wihajstry", "skorupy", "lumpy", "papcie" i cały asortyment różnych rupieci, a cena zależała jedynie od umiejętności targowania. Po godzinie 16, a zimą wcześniej, handlarze zwijali swoje stragany i zabierali niesprzedany towar. Stragany chowano w piwnicach okolicznych kamienic lub ładowano na wozy konne, które cały dzień stały wokół placu, i wywożono. Pusty rynek brały wtedy we władanie dzieci, organizując sobie na nim różne wymagające przestrzeni gry i zabawy. Następnego dnia skoro świt na rynek wracały stragany, a na nich kopczyki z warzyw i owoców. Ten codzienny rytuał naprzemiennego handlu i zabawy powtarzał się regularnie przez ponad sto lat.

Takiego rynku już nie ma i nie będzie. Nad nową, elegancką płytą Rynku Łazarskiego rozpięto potężny dach z folii, podobno jedną z największych tego typu konstrukcji na świecie, a na pewno największą w Polsce. Handel pod nią będzie, ale na pewno inny, bardziej uporządkowany. Czy wróci klimat, a w jakimś sensie także urok tamtego handlowania - nie wiadomo. Ale wiadomo, że nie będzie już trzeba rozciągać między straganami podartych, nieestetycznych plandek, aby kupującym w czasie deszczu nie kapało na głowę. Chociaż nie na pewno - w gigantycznej poduszce jest sporych rozmiarów otwór...

Poznańskie rynki coraz częściej, zgodnie z sugestiami licznych mieszkańców, zostają zamienione w przestrzenie rekreacyjne, jeżeli uda się wywalczyć - zielone, a handel straganowy staje się już tylko skromnym dodatkiem do tych funkcji dla podtrzymania tradycji. Zanim ta transformacja się dokona i tradycyjne rynki znikną z krajobrazu miasta, CYRYL publikuje kilkaset powojennych fotografii Rynku Łazarskiego Jana Kurka, ważnej postaci w historii dzielnicy. Nikt tak jak on nie potrafił wydobyć z Łazarza jego specyficznego uroku, nawet wtedy, kiedy pokazywał szarość, biedę i przestrzenny chaos. Zdjęcia Kurka, wykonane od końca lat 50. XX wieku do początków XXI wieku, pokazują to, za czym niektórzy łazarzanie na pewno będą tęsknili, gdy inni odetchną z ulgą, że już nie muszą tego oglądać.

Danuta Książkiewicz-Bartkowiak

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022