Słynna "Hanka" została właśnie oddana po remoncie, który trwał od marca 2016 r. Budynek został nowocześnie urządzony i wyposażony, wszystkie pokoje (w czarno-białej tonacji) mają łazienki z prysznicem, wybudowano też parking i zadaszony postój dla rowerów. Kilka jednoosobowych pokoi zostało przystosowanych dla niepełnosprawnych, numery pokoi zapisane zostały także Brailem. Jest stołówka z regałami na książki (sic!), sala telewizyjna i elegancka, owalna sala na małe koncerty, spotkania. Na wykończenie czeka sala teatralna z zapleczem - do "Hanki" powrócą Maski. Podczas uroczystego otwarcia od dawnych mieszkańców i bywalców akademika słyszało się głosy, że to "już nie to", że "zbyt sterylnie", mało "nobliwie". Jest w tym sporo nostalgii - "Hanka" miała w czasach PRL-u swoją sławę, ale też pamięci o jej korzeniach z okresu międzywojennego i specyficznej, nie do podrobienia estetyce.
Hanka została
Budowę budynku rozpoczęto w 1927 r., od początku miał w nim funkcjonować akademik Uniwersytetu Poznańskiego. Projekt wykonał Roger Sławski - architektura "Hanki" wraz z reprezentacyjnym wejściem z kolumnami ma niemal pałacowy charakter. Znakomicie wpisuje się w pejzaż ulicy, wytyczonej i zaprojektowanej przed I wojną światową przez wybitnego urbanistę Josepha Stuebbena, po likwidacji umocnień fortecznych. Wówczas pełna zieleni i spokojna ulica z willową głównie zabudową nosiła nazwę Kasierring i należała do urokliwych miejsc w Poznaniu (trudno to dziś odczuć...). W okresie międzywojennym nosiła nazwę Wały Leszczyńskiego. Kiedy w 1950 r. została przemianowana na al. Stalingradzką, patronką akademika została Hanka Sawicka i stąd po prostu "Hanka". Od 1990 r. nosi nazwę al. Niepodległości, ale "Hanki", która wrosła w miasto nikt nie zamierzał zmieniać.
Zawiłe kwestie gruntowe
Historia budowy "Hanki" jest od strony prawnej dość zawiła. Grunt przy Wałach Leszczyńskiego, który pozyskał UP, pierwotnie przeznaczony był pod budowę Banku Polskiego i pozostawał do dyspozycji Ministerstwa Skarbu. Wojewoda poznański Adolf Bniński zwrócił się do ministerstwa Robót Publicznych o zmianę decyzji na korzyść uczelni. Sprawa gruntu ciągnęła się długo i pełna jest niejasności. Rektor uniwersytetu przyznał w 1938 r., że budowa akademika odbyła się bez formalnych rozstrzygnięć (jakoś mało po poznańsku!). Do wybuchu wojny nic się w tej kwestii nie zmieniło.
Na sfinansowanie budowy przeznaczono czesne i wpisowe z części studentów oraz kredyt z Banku Cukrownictwa, a potem także w Banku Gospodarstwa Krajowego i subwencje pozyskane przez Uniwersytet. Ostatecznie koszt budowy wyniósł 2 529 040,10 zł.
Kurator najważniejszy
Pierwszą część budynku oddano do użytku w maju 1927 r. Podczas Powszechnej Wystawy Krajowej w 1929 r. w akademiku nocowały i stołowały się wycieczki studentów z innych miast. W sumie do dyspozycji było 245 pokoi (ogółem 332 łóżka) oraz dwie sale jadalne, czytelnia, kaplica, kuchnia centralna z pomieszczeniami gospodarczymi, pralnia, prasowalnia, mieszkanie kuratora oraz mieszkanie dla żeńskiej służby kuchennej, portiernia (kluczy nie wolno było zabierać ze sobą, obecnie jako klucz służy karta magnetyczna) i poczta.
Kurator był postacią o dużych wpływach - miał prawo zawetować kandydatury mieszkańców zgłaszane przez korporację "Bratnia Pomoc", miał też kilka miejsc do własnej dyspozycji oraz wprawo do wydalenia niesfornych mieszkańców. Był generalnie kimś w rodzaju gospodarza domu i zapewne warto było z nim dobrze żyć, tym bardziej, że przywiązywano wtedy dużą wagę do morale mieszkańców. Kurator wybierany był raz na pięć lat i miał zapewnione darmowe mieszkanie i wyżywienie.
Bez kobiet
Nie ma żadnych zdjęć wnętrza akademika z okresu międzywojennego, a szkoda! Z regulaminu można się domyślać za to, jak wyglądało życie studenckie. By w ogóle się wprowadzić, trzeba należało po pierwsze być mężczyzną, a po drugie - przedstawić świadectwo zdrowia. Cisza nocna obowiązywała od godz. 23 do 6, jeśli ktoś wracał po północy, gdy akademik był już zamknięty, zobowiązany był zapłacić stróżowi 20 groszy. Wizyty kobiet były zabronione, mężczyźni mogli przebywać w budynku do godz. 22. Jest całkiem możliwe, że w akademiku pracowały osoby zajmujące się sprzątaniem pokoi!
Dbano o zdrowie mieszkańców - w razie choroby należało zgłosić się do kuratora. Jeśli uznał on, że chory potrzebuje fachowej pomocy, mógł go skierować do szpitala.
Akademik?
W 1945 r. budynek akademika został dość mocno zniszczony. Odbudowany w czasach entuzjazmu, przodowników pracy i braków materiałowych, właściwie nie powinien był, jak okazało się podczas ostatnich prac, przetrwać tyle lat. Ale nie zawalił się i dzięki gruntownemu remontowi jeszcze długo postoi. Z czasów PRL-u wszyscy pamiętają waletowiczów, woreczki z jedzeniem wiszące za oknem, nieco wybrakowane prysznice na korytarzach, wyranżerowane łóżka i wyrównujące wszystkie niedostatki - niekończące się imprezy. Ku zgrozie byłego mieszkańca, na zewnętrznym gzymsie na ostatnim piętrze położone zostały podczas ostatniego remontu dachówki, a była to najkrótsza droga do sąsiednich pokoi, w których odbywała się właśnie impreza! Akrobatyczne popisy jeden ze studentów przypłacił zresztą życiem.
Obecny standard tak dalece odbiega od tego zapamiętanego przez bywalców i mieszkańców "Hanki" z lat dawno minionych, że jakoś trudno używać słowa "akademik"...
Daina Kolbuszewska
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2018