Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Historia bez słów

Kiedy nie było jeszcze aparatów cyfrowych, fotoreporterzy mieli swoje sposoby archiwizacji negatywów. Niektórzy cięli film na odcinki i pakowali w papier, inni segregowali w specjalnych teczkach lub koszulkach, ale byli też tacy jak Andrzej Szozda, którzy rolkę filmu wrzucali do pudła i biegli dalej. To pewnie kwestia jego temperamentu i wiary, że kiedyś tę gigantyczną dokumentację fotograficzną uporządkuje. Nie zdążył. Teraz robi to za niego, dla niego i dla Poznania Cyryl.

. - grafika artykułu
Su-7, naddźwiękowe samoloty myśliwsko-bombowe, fot. Andrzej Szozda

Pozostawił tysiące negatywów. Przez kilkadziesiąt lat, od  połowy lat 70. XX wieku do 2015 roku, fotografował najważniejsze poznańskie wydarzenia oficjalne, kulturalne, sportowe - wizyty ważnych osobistości, wybory do Sejmu, sesje Rady Miasta Poznania, mecze piłkarskie, spektakle maltańskie, próby baletu, koncerty, pochody pierwszomajowe, procesje, inauguracje, honorowe doktoraty, zloty, festiwale i pogrzeby. Robił zdjęcia ludzi znanych i nieznanych: papieża, prezydentów, króla Malezji, sportowców, aktorów, tancerzy, kandydatki do tytułu najpiękniejszej Wielkopolanki, mechaników samochodowych, ludzi w parku, maturzystów i przedszkolaki. Potrafił przekonać wszystkich, nawet najbardziej kapryśnych celebrytów, do pozowania do jego zdjęć.

Fotografował wielkie budowy (stadion), przebudowy, remonty (iglica na MTP), modernizacje i konserwacje zabytków (fara), badania archeologiczne (Ostrów Tumski), ale także zwierzęta w zoo, kwiaty, drzewa, samoloty i zamarznięty staw na Sołaczu. Jego zdjęcia są pozbawione niuansów, ale w niesamowicie żywiołowy sposób dokumentują zastaną rzeczywistość, bywa, że w dziesiątkach podobnych kadrów, niekiedy nieostrych, robionych jakby w biegu, szybkich, zdecydowanych. Rejestrują tętno miasta w bardzo szerokim spektrum, bo Szozda nie rozstawał się z aparatem fotograficznym w pracy z konieczności, a po niej - z pasji i ciekawości świata i ludzi.

Był wszędzie, bardzo wielu poznaniaków go znało, ujmował uśmiechem i życzliwością, humorem i pozytywną energią. Jego charakterystyczna sylwetka z siwym kucykiem pojawiała się zawsze tam, gdzie działo się coś ważnego, albo zupełnie nieważnego, bo codzienność miasta interesowała go może nawet bardziej niż oficjalne uroczystości.

Urodził się i wychował na Starym Mieście, maturę zdał w III Liceum im. M. Kasprzaka, studia rozpoczął na Politechnice Poznańskiej, a kończył na Politechnice Warszawskiej (później studiował jeszcze dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim). Fotografować zaczął na studiach, a pracę fotoreportera - w tygodniku "Wprost". Po zamknięciu gazety w stanie wojennym zatrudnił go "Express Poznański", potem "Gazeta Poznańska", w końcu "Głos Wielkopolski", w którym pracował do końca życia. Kochał Tatry, uwielbiał jeździć na nartach, był smakoszem, uważał, że dobre jedzenie daje człowiekowi poczucie szczęścia. Z pasją podróżował i odkrywał nowe miejsca, ale po jakimś czasie zaczynał tęsknić za Poznaniem i pracą. Miał 65 lat, jeszcze wiele zdjęć do zrobienia i wiele miejsc do zwiedzenia, kiedy przegrał walkę z nowotworem mózgu. Zmarł 6 listopada 2015 roku i został pochowany w rodzinnym grobie na cmentarzu na Miłostowie.

Tysiące negatywów chciał przekazać "Kronice Miasta Poznania", żeby kolejne pokolenia mogły w przyszłości z nich korzystać. Po jego śmierci żona Maria i dzieci - Izabella i Krzysztof - przekazali ogromne archiwum Fundacji Rozwoju Miasta Poznania, a Fundacja  złożyła je do depozytu Wydawnictwu Miejskiemu Posnania w celu digitalizacji, archiwizacji i publikacji na portalu Cyryl. I Cyryl to robi. Opublikowaliśmy dwa tysiące zdjęć Andrzeja Szozdy. Mało, bardzo mało, ale od czegoś musieliśmy zacząć. Archiwum Szozdy to kolejne lata fascynującej pracy nad dziesiątkami tysięcy kadrów.

Danuta Książkiewicz-Bartkowiak

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021