Termin "queer" zazwyczaj kojarzy nam się ze środowiskami LGBT+. I słusznie. Warto jednak zwrócić uwagę na jego wieloznaczność w języku angielskim. Termin, który w slangu stał się obelżywym określeniem homoseksualistów, oznacza też choćby "dziwny", "ekscentryczny" itd. W to szerokie pole semantyczne doskonale wpisuje się William Burroughs - zarówno jego twórczość, jak i biografia. Jego słynna powieść z 1952 roku powraca do nas w nowym tłumaczeniu Teresy Tyszowieckiej. Wcześniej znaliśmy ją pod tytułem "Pedał".

. - grafika artykułu
William Burroughs, "Queer", fot. materiały prasowe

W pewnym barze w Mexico City blisko 40-letni Lee (literacki sobowtór autora) traci głowę dla kilkanaście lat młodszego Eugene'a Allertona (postać wzorowana na Adelbercie Lewisie Markerze, byłym żołnierzu i młodszym przyjacielu twórcy). Postanawia go zdobyć. Choć zblazowany chłopak początkowo jest nastawiony bardzo sceptycznie względem romantycznych starań starszego mężczyzny, w końcu mu się oddaje. Ale tylko częściowo. Powiedzmy - dwa razy w tygodniu w zamian za pełne utrzymanie. Niebawem adonis i jego adorator wyruszą w podróż w głąb Ameryki Południowej w poszukiwaniu legendarnej rośliny yagé. Ayahuasca, bo o tym psychodeliku mowa, miała mieć niezwykłe właściwości umożliwiające choćby totalną kontrolę umysłu. Badania nad nią prowadziły w tajnych laboratoriach supermocarstwa. Przez lata yagé była obsesją Burroughsa. Im bardziej powieściowy Lee zbliża się do wspaniałego odkrycia, tym większa odległość zaczyna dzielić go od jego ukochanego. "Queer" okazuje się książką o przejmującym, wielopoziomowym, bo nie tylko uczuciowym, rozczarowaniu.

"Queer", napisany przez Burroughsa na początku lat 50. jak kontynuacja "Ćpuna" ("Junk"), trafił na półki księgarni dopiero w roku 1985 roku. Dlaczego tak późno? W czasie, gdy pisarz pracował nad swoją bardzo osobistą powieścią, jego wydawca, Allen Ginsberg, zabiegał o wydanie "Ćpuna". Podczas szlifowania wersji ostatecznej powieści, Burroughs przenosił poszczególne fragmenty "Queera" do "Junka". Podczas gdy "Ćpun" pęczniał, "Queer" szczuplał. "Ćpun" ukazał się w roku 1952. Przez kilka lat William nie otrzymał propozycji wydania bezpośredniej kontynuacji historii, bo tym właśnie był "Queer". Gdy wreszcie miał ku temu okazję w roku 1958, uważał już powieść za nieodpowiadającą jego obecnemu pisarstwu, niedojrzałą warsztatowo. Choć przez lata nie chciał wracać do tematu, w roku 1984 do zmiany zdania przekonały go niezłe pieniądze. 200 tysięcy dolarów od wydawnictwa Viking-Penquin miały mu zapewnić bezpieczeństwo finansowe do końca życia, czyli jeszcze przez 13 lat.

Poprzedni tytuł polskiego wydania w tłumaczeniu Pawła Lipszyca, "Pedał', mógłby wskazywać na fakt, że mamy do czynienia z powieścią wulgarną, obrazoburczą. Albo inaczej - z dziełem, którego tematem przewodnim jest społeczna stygmatyzacja homoseksualistów. Otóż ani jedno, ani drugie. Poza kilkoma humorystycznymi anegdotami brakuje w "Queerze" dosadnych fragmentów znanych nam chociażby z "Nagiego lunchu". To powieść konwencjonalna, pozbawiona szczegółowych opisów seksu czy przemocy, namiętność koncentruje się przede wszystkim na niespełnieniu czy fantazjach. Na symbolice, tym, co nie zostało dopowiedziane. Trzeba jednak uwzględnić, że choć w Meksyku, Panamie i Ekwadorze preferencje Lee nie robiły na nikim wrażenia, w tym samym czasie w Stanach Zjednoczonych poza środowiskiem bohemy mógł spotkać się, jeśli nie z prześladowaniami, to z nieżyczliwością. Powieść-coming out, która ostatecznie nie ukazała się w latach 50., miała jednak dla autora znaczenie głęboko terapeutyczne. W nieoczywisty sposób świadczy o tym chociażby subwersywna pogarda dla zniewieściałości czy transseksualności.

Dla świadomego, wielopoziomowego odbioru "Queer" należy uwzględnić, że Burroughs pisał ją wkrótce po tragicznym zabójstwie żony. Podczas jednej z pijackich zabaw ta ustawiła sobie na głowie szklankę z ginem, a William miał powtórzyć dokonanie Wilhelma Tella, tyle że z wykorzystaniem pistoletu. Postrzelona w głowę, na oczach syna, Joan zmarła kilka godzin później w szpitalu. Choć mowa o pewnej achronologii - Burroughs zastrzelił partnerkę po powrocie z Ekwadoru - powieść "Queer" omawiana jest w kontekście świeżej traumy pisarza. Sam Burroughs wskazuje to wydarzenie jako jedną z głównych motywacji przyświecających mu podczas pisania.

Kontekst drugi to uzależnienie pisarza od morfiny, heroiny i alkoholu (choć brał też m.in. kokainę i marihuanę). O ile "Ćpun" jest powieścią o uzależnieniu, o tyle "Queer" traktuje o trzeźwieniu. Wyrwany z opioidowego pluszu Lee poszukuje czegoś (kogoś), co (kto) wypełni pustkę, ukoi rozkalibrowane receptory. Desperacko łaknie dostrzeżenia i akceptacji. W końcu jego podróż w poszukiwaniu św. Graala narkotyków (temat kontynuuje w "Listach o Yage") wydaje się brawurową kompensacją.

"Queer", który w odświeżonym wydaniu powraca do nas za sprawą Filii, to skromne pod względem objętościowym opus magnum literatury gejowskiej. Warto sięgnąć po nie szczególnie wtedy, gdy z surrealistycznej mozaiki cut-up'owych fragmentów usiłujemy skonstruować możliwie spójny obraz jednego z najistotniejszych amerykańskich pisarzy XX wieku. Ten transgresywny beatnik inspirował nie tylko niezliczonych pisarzy i artystów pokroju samego Warhola, ale też m.in. Davida Bowiego, Boba Dylana czy Kurta Cobaina.

Jacek Adamiec

  • William Burroughs, "Queer"
  • tłum. Teresa Tyszowiecka
  • wyd. Filia

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025

Zobacz także: