Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

ERA JAZZU. (Nowy) czas Komedy

Tegoroczna Era Jazzu wraz z koncertem poświęconym twórczości Krzysztofa Komedy idealnie wpisała się w listopadową nostalgię, przełamaną już niejako przez pierwszy dzień świątecznego jarmarku. Tego dnia usłyszałam dwa różne ujęcia komedowskiego jazzu - bliskiego i wiernego pierwowzorowi w wykonaniu Grit Ensemble oraz uniwersalnego w interpretacji formacji Espen Eriksen Trio.

. - grafika artykułu
Grit Ensemble, fot. archiwum Ery Jazzu 2021

W sobotni wieczór Grit Ensemble zachwyciło mnie przede wszystkim naturalnością i zrozumieniem muzyki Krzysztofa Komedy - cała muzyczna narracja zespołu była bardzo spójna, pełna przepływów i uniesień. Zasłuchując się w tę iście komedowską opowieść słyszałam artystów zaangażowanych, pozbawionych obojętności czy pośpiechu. Był to z pewnością najlepszy dobór poznańskich muzyków rozumiejących twórczość Krzysztofa Komedy. Czułam się niemal jak na otwartej próbie, na której powstawało coś nowego, niezwykłego i pełnego pasji. Komedowską materię muzyczną artyści formacji Grit Ensemble potratowali bardzo brzmieniowo i barwowo, wręcz sonorystycznie.

O ile dwa pierwsze utwory stanowiły reinterpretację twórczości Komedy jedynie przy nadaniu jej współczesnego języka brzmieniowego, tak będąca zwieńczeniem występu Litania idealnie zsynchronizowała się z czytanym przez Patryka Piłasiewicza Campo di fiori Czesława Miłosza. Dobitnie w kontekście twórczości Komedy i obecnej sytuacji politycznej wybrzmiały słowa poety: "I ci ginący, samotni/ Już zapomniani od świata/ Język nasz stał się im obcy/ Jak język dawnej planety./ Aż wszystko będzie legendą/ I wtedy po wielu latach/ Na nowym Campo di Fiori/  Bunt wznieci słowo poety." Choć tego dnia najważniejszy był Krzysztof Komeda, artyści formacji potrafili oddać w swoim wykonaniu własną nonszalanckość i indywidualizm, przy zachowaniu pełnej wrażliwości i zrozumienia dla twórczości poznaniaka. Trudno mi wybrać ulubieńca tego wieczoru, ale szczególnie doceniam saksofonistów Kacpra Krupę i Macieja Sokołowskiego budujących komedowski idiom iście skandynawską kreacją dźwięku pełnego powietrza - od subtelnych, romantycznych brzmień, aż po ciemne zaułki plam dźwiękowych. W wykonaniu Grit Ensemble zabrakło mi jedynie gry Krzysztofa Dysa, którego miałam ochotę usłyszeć jak najwięcej w związku z przywiązaniem Komedy do fortepianu i wybitnymi zdolnościami tego poznańskiego pianisty.

Choć największym wydarzeniem wieczoru miał być występ szwedzkiej formacji Espen Eriksen Trio, już po kilku kompozycjach miałam wrażenie, że znajduję się w dwóch zupełnie innych muzycznych przestrzeniach. Od razu pomyślałam, jak przy duecie Orzechowskiego i Więcka z koncertu Festiwalu Nostalgia w 2019 roku, że było tu za mało Komedy w Komedzie. Muzykom nie można zarzucić nic pod względem technicznym, lecz moim zdaniem zabrakło tu zrozumienia dla postaci Krzysztofa Komedy, kontekstu jego życia i twórczości. Mylnie został też zdefiniowany tytuł Czas Komedy, który w ogóle nie wydawał się adekwatny do tego,  co działo się na scenie. Choć oczywiście pojawiły się utwory Komedy, to temat kompozycji prezentowany był dość monotonnie zawsze przez Eriksena, by później poddać się wzajemnej, zaryzykowałabym nawet stwierdzenie oczywistej improwizacji. Czuło się tu melodyjne, grzeczne, czasem i beznamiętne struktury, bez zaplecza kulturowego które chwilę wcześniej prezentowało Grit Ensemble. Muzyczna narracja tria Eriksena snuła się  gdzieś daleko poza Komedą. Była raczej uniwersalną jazzową opowieścią muzyczną, bez komedowskiej poetyki - powietrza i przestrzeni dla niedopowiedzeń i ogromnej wrażliwości. Odniosłam wrażenie, że szwedzka formacja nie zawsze rozumiała przeszłość Komedy i muzyczny bagaż, który miał do przekazania w swoich utworach. Przełom stanowiła dopiero przemyślana przez formację kompozycja Rosemary's Baby z wykorzystaniem preparacji fortepianu oraz przepiękną solówką kontrabasisty, który skądinąd tego wieczoru zachwycił mnie najbardziej z całego tria.

Muzykom nie można jednak zarzucić braku muzycznego dialogu. Słychać, że odnajdują się we wspólnej materii, zwłaszcza w końcowej kompozycji End of Summer. W kontekście twórczości Komedy, nie zachwyciła mnie również gra Eriksena - traktującego klawiaturę fortepianu w sposób bardzo impresjonistyczny. Choć muzykę Komedy interpretuje się niezwykle często, wciąż wydaje się, że rozumieją ją nieliczni. Tym razem interpretatorami pełnymi wrażliwości i muzycznej poetyki okazali się poznańscy artyści formacji Grit Ensemble, zaś w interpretacji tria Espena Eriksena zabrakło przede wszystkim kompozytorskiego idiomu Krzysztofa Komedy.

Katarzyna Nowicka-Rynkiewicz

  • Era Jazzu: Espen Eriksen Trio i Grit Ensemble
  • CK Zamek
  • 20.11

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021