Jak to jest wchodzić do czyjegoś domu z kamerą?
Andżelika Jabłońska: Czuję niewielki stres, bo nie zawsze znamy swoich bohaterów. Często dla kogoś z nas, bo jesteśmy zespołem, jest to pierwsze spotkanie z nową osobą w intymnej przestrzeni jej domu. Z jednej strony jest ekscytacja, z drugiej niepewność, czy "się spotkamy" jako ludzie, czy się polubimy, czy to będzie interesujące dla obu stron.
Jakub Głaz: Moja odpowiedź jest krótka: interesująco. Za każdym razem wcześniej dogadujemy się z tymi osobami, czasem przychodzimy wcześniej też zobaczyć, jak te mieszkania wyglądają. Są to też ludzie, którzy nie mieli problemu z tym, żeby nas wpuścić. Nie robimy nic na siłę.
W jaki sposób wybieracie domy? Jak to się zaczęło?
J.G.: Dwa lata temu w ramach festiwalu "Nowy Plan" mieliśmy zorganizować to, co już zdarzało się w innych miastach w Polsce, czyli tzw. "otwarte mieszkania". Do miejsc, które wybraliśmy, mieli być wpuszczani, w formie spaceru czy oprowadzania, zgłoszeni uczestnicy. Ale przyszła pandemia i w trójkę - Magdalena Wypusz z SARP-u, Anżelika i ja - doszliśmy do wniosku, że zrobimy filmy. Miały być zapisem zwiedzania na żywo, ale stwierdziliśmy, że zrobimy je w formie dokumentów.
A.J.: Baliśmy się o swoich bohaterów. Nie chcieliśmy ich narażać. Stwierdziliśmy, że zaproszenie naszej trójki plus operator i dźwiękowiec wystarczy.
J.G.: Na początku polegaliśmy na tym, co wiemy o mieszkaniach w Poznaniu. Tych zajmowanych przez naszych znajomych i nieznajomych. Potem szukaliśmy kolejnych, niektóre nam polecano. Podstawowym kluczem oczywiście było to, jakie to mieszkanie i w jakim budynku.
A.J.: Od początku chodziło o różnorodność. Oczywiście to są mieszkania rekomendowane, ale przede wszystkim ciekawe z uwagi na bohaterów i historie, które w nich się zdarzyły, formę architektoniczną, ale i przestrzeń, jaka je otacza.
To kto jest bohaterem filmów?
A.J.: Na festiwalu Nowy Plan mieszkania miały być bohaterami. Finalnie są nimi mieszkańcy, ich opowieści, przedmioty i same domy.
J.G.: Historie tych domów, decyzje, dlaczego ktoś w nich mieszka, opowieści z nimi związane. Myślę, że to ciekawe. Tworzy się pewnego rodzaju panorama sposobów zamieszkania w Poznaniu i innych miastach. Panorama naszego czasu, czyli lat 20. XXI wieku, która może zostać fajnym dokumentem na przyszłość. Oczywiście nie jest pełna. Zależy nam na różnorodności, stąd obecność kamienic, bloku z wielkiej płyty, domu jednorodzinnego zaprojektowanego przez mieszkającego w nim architekta, nietypowego domu atrialnego itd. Ale nie każde mieszkanie lokatorzy chcą pokazać. Niektórzy nas do domów nie zaproszą. Powody? Osobiste, albo przekonanie, że wnętrze jest za skromne, że nie ma czego pokazywać. Rozumiem, ale żałuję, bo uważam, że na uwagę zasługują różne wnętrza i opowieści.
A.J.: Chcieliśmy, aby to było komfortowe dla ludzi, którzy nas goszczą. Nie chcemy przekraczać żadnych granic. Sama nasza fizyczna obecność jest już polem kompromisów i decyzji, co pokazujemy, a co jest absolutnie strefą intymną, do której nie wchodzimy z kamerą.
Czy zdarzyły się miejsca, sytuacje wyjątkowe?
J.G.: Łazienka w szeregowcu przy ulicy Promienistej w Poznaniu, która zachowała wyposażenie jeszcze sprzed wojny, z 1938-1939 roku, kiedy dom powstał. W wannie nadal jest uszkodzenie po radzieckich żołnierzach. Interesujący, choć trudny w produkcji był odcinek o drewnianym domu na warszawskim Jazdowie, jednym z wybudowanych w 1945 roku dla pracowników Biura Odbudowy Stolicy. Wnętrze może nie jest czymś, co by rzucało na kolana redaktorki pism wnętrzarskich, ale ma urok, a historia osiedla opowiada coś więcej.
A.J.: Mnie urzekały nieoczywiste rozwiązania, które pojawiały się mieszkaniach. Zmiany funkcjonalne, które dla mnie byłyby trudne do wyobrażenia. Z drugiej strony jest dużo historii i wspomnień, które znaczą przedmioty, jakie w tych domach się znajdują. Bardzo osobiste detale, pamiątki rodzinne czy rzeczy znalezione. Istnieje fajna interakcja między przedmiotami a bohaterami tych przestrzeni, które filmowaliśmy.
J.G.: Jest rzecz, która mnie cieszyła w prawie każdym domu. To nie były wnętrza żurnalowe. Były zaprojektowane, zaaranżowane, ale nie były to prezentacje dla gazety na błyszczącym papierze. Każda chropawość, zostawienie rury, niedoskonałej klamki, starych drzwi, które może nie pasują do całości, ale są historią tego mieszkania, wydawały mi się ciekawe. Świadczą o świadomości tych, którzy nam swoje wnętrza pokazywali.
Powstał projekt socjologiczny, a co z architekturą?
J.G.: Architektura jest bardzo ważna i zawsze jest punktem wyjścia. Pokazujemy te budynki także z zewnątrz, z każdej strony, z drona. Ma to walor edukacyjny. Ważny jest też kontekst urbanistyczny. Mowa o otoczeniu - jak się mieszka w danym budynku i poza nim. Jak się żyje w danej dzielnicy, co decyduje o tym, że akurat w tym miejscu konkretny bohater zechciał zamieszkać. Wychodzimy od skali makro: otoczenie, przez skalę pośrednią: budynek, po wnętrze: urządzenie mieszkania i gusta bohaterów. Opowiadamy o nich, nie o projektantach. Staraliśmy się, żeby w tych filmach był intymny kontakt między odbiorcą, który siedzi przed ekranem, a właścicielami czy lokatorami. Zainteresowanie, jakie ten cykl wzbudził, przekroczyło nasze oczekiwania. Pewnie wynika to też z tego, że ludzie mijali jakiś dom wielokrotnie, zastanawiali się, jak się tam mieszka. Nagle zobaczyli go od środka i dowiedzieli się tego bezpośrednio od właścicieli.
Odwiedziliście Brno, Wrocław, Poznań, Warszawę, Berlin. Co dalej?
A.J.: Pracujemy nad kolejnymi odcinkami. Dużo już nakręciliśmy. Premiery będą cztery, choć na razie nie będziemy zdradzać szczegółów. Zaprezentujemy je w październiku podczas kolejnej edycji festiwalu Nowy Plan.
J.G.: Jeżeli ktoś mieszka w innych warunkach niż te, które pokazywaliśmy w Domokrążcach, i chciałby je pokazać, prosimy o kontakt, bo na poszerzaniu mieszkaniowej panoramy bardzo nam zależy.
Rozmawiała Agnieszka Nawrocka
*Andżelika Jabłońska - założycielka i dyrektorka platformy Design Hub, dyrektorka Poznań Design Festiwal, prezeska Fundacji Made in Art, współtwórczyni Pracowni Vzory oraz inicjatywy Centrum Otwarte, współorganizatorka festiwalu Nowy Plan.
**Jakub Głaz - krytyk architektury, publicysta, animator działań przestrzennych, współtwórca inicjatywy Centrum Otwarte i festiwalu Nowy Plan, współautor książki dla dzieci i dorosłych Wspólne nie znaczy niczyje.
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022