Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Czerwona żałoba

Tysiące obowiązkowych masówek i zebrań, gazety w żałobnej szacie, flagi narodowe przepasane kirem, warty honorowe przy portretach "wodza światowego proletariatu", a także... starannie ukrywana radość i nadzieja na rychłą zmianę. Poznaniacy wobec śmierci Stalina.

. - grafika artykułu
Zakłady HCP w latach 50. XX wieku nosiły imię Józefa Stalina, fot. archiwum HCP

Stalin wydawał się nieśmiertelny. W takim bowiem parareligijnym tonie pisano i mówiono o nim w szeroko pojętej przestrzeni publicznej ZSRS oraz pozostałych krajów tzw. demokracji ludowej, które po 1945 roku znalazły się w sowieckiej strefie wpływów. PRL nie była pod tym względem żadnym wyjątkiem. Także tutaj obowiązywał, zwłaszcza w pierwszej połowie lat 50., odgórnie narzucony kult "inżyniera naszych marzeń", który pozostawał immanentną cechą stalinizmu jako takiego. Jego kulminacja przypadła na marzec 1953 roku, gdy na wiadomość o zgonie Stalina cała Polska pogrążyła się w oficjalnej żałobie, koordynowanej z jednej strony przez partyjne władze, z drugiej zaś bacznie obserwowanej przez wywiadowców Urzędu Bezpieczeństwa. Ci ostatni wypatrywali przede wszystkim tych, którzy straciwszy czujność, która winna cechować obywateli totalitarnego państwa, zechcieliby w jakikolwiek sposób uchybić czci zmarłego. W tych dniach wystarczył niekiedy jeden publiczny gest, niewinny uśmiech w czasie żałobnej masówki, niepoprawny komentarz lub dowcip, aby napytać sobie sporej biedy i wylądować w ubeckim areszcie.

Poznaniacy i Wielkopolanie dowiedzieli się o śmierci Stalina wczesnym rankiem 6 marca 1953 roku. Tego dnia "Gazeta Poznańska", która ukazała się nieco później niż zwykle i otrzymała czarne dekorum, na pierwszej stronie wybiła wymowny tytuł: "Przestało bić serce wodza ludzkości - Wielkiego Stalina". Wraz z publikacją komunikatu o śmierci sowieckiego przywódcy w ruch została wprawiona dobrze naoliwiona propagandowa machina. Żałoba, jakkolwiek "ciężka i przejmująca", musiała być wszak uporządkowana, o co zadbano za sprawą dziesiątek instrukcji płynących "w teren" bezpośrednio z KC PZPR. Toteż działania "organizacyjno-polityczne" podejmowane w tych dniach przez poznańskie władze partyjne pozostawały w ścisłym związku z warszawskimi wytycznymi. A zatem: 8 lub 9 marca 1953 roku dzielnicowe i zakładowe struktury PZPR winny zwołać zgromadzenie ludności "ku czci Stalina" w możliwie największej hali produkcyjnej lub sali widowiskowej, w dniu pogrzebu dyktatora zaś (9 marca) "punktualnie o godzinie 10 we wszystkich zakładach pracy, w transporcie samochodowym, komunikacji miejskiej, urzędach, szkołach oraz sklepach" należało "zarządzić 5-minutową przerwę w pracy połączoną z sygnałami wszystkich syren fabrycznych", a także "uruchomić wszystkie głośniki, megafony, radiowęzły". Te ostatnie były niezbędne do obowiązkowego wysłuchania bezpośredniej transmisji z uroczystości pogrzebowych w Moskwie. W ten sposób w ciągu zaledwie dwóch marcowych dni na terenie Poznania odbyły się 374 "stalinowskie" masówki, w których uczestniczyło co najmniej kilkadziesiąt tysięcy niezbyt szczęśliwych z tego powodu poznaniaków.

Owemu narzuconemu wzmożeniu towarzyszył oficjalny żal z powodu "odejścia chorążego pokoju" wylewający się z łamów poznańskiej prasy, który usiłowano w rozmaity sposób zdyskontować. Popularne były zwłaszcza wszelkie, bynajmniej nie dobrowolne, zobowiązania produkcyjne oraz idące w setki adresy hołdownicze. Weźmy dla przykładu depeszę "przygotowaną" przez robotników Zakładów Metalowych im. Józefa Stalina, posłaną do sowieckiego ambasadora w PRL Arkadiusza Sobolewa i opublikowaną w "Gazecie Poznańskiej", którzy pisali: "Załoga zakładów noszących nieśmiertelne imię Wielkiego Stalina - nauczyciela klasy robotniczej całego świata, wyzwoliciela Polski, łączy się z Wami w bólu i smutku, do głębi wstrząśnięta nieszczęściem, jakie spotkało nasze narody i całą postępową ludzkość. [...] W myśl Jego wskazań zaostrzymy rewolucyjną czujność, wzmożemy wysiłki dla realizacji Planu 6-letniego, dla umocnienia naszej Ludowej Ojczyzny. Jeszcze mocniej zewrzemy nasze szeregi we Froncie Narodowym wokół towarzysza Bolesława Bieruta". Tego typu przykłady można oczywiście mnożyć, choć najbardziej dojmująco brzmią artykuły świadczące o sile nacisku propagandowego walca, którego ofiarą padali najmłodsi. Obowiązkowe uroczystości żałobne odbyły się wszak we wszystkich poznańskich szkołach i przynosiły czasem kwaśne owoce. Wymieńmy dla przykładu zobowiązanie nauczycieli ze szkoły podstawowej nr 58, którzy postanowili "przeprowadzić tygodniowo trzy dodatkowe lekcje o tematyce »Lenin i Stalin - twórcy naszej epoki«", czy też wyjątkowo smutne zobowiązanie, które "dla uczczenia pamięci Wielkiego Stalina" "podjęły" dzieci z... przedszkola nr 69, deklarujące, że pomogą w jego oczyszczaniu.

Tak czy inaczej, trzeba wyraźnie zaznaczyć, że nieurzędowe reakcje mieszkańców Poznania na śmierć Stalina były zróżnicowane: od histerycznie wyrażanego żalu (niekiedy autentycznego, w innych przypadkach wymuszonego), poprzez strach (głównie przed wybuchem kolejnego światowego konfliktu zbrojnego), aż po nadzieję na wielkie polityczne zmiany i otwarcie demonstrowaną radość. Nie zmienia to rzecz jasna faktu, że każde odstępstwo od żałobnej normy, a tych nie brakowało, skrupulatnie odnotowywano i przekazywano do załatwienia odpowiednim organom. W samym tylko "wykazie zanotowanych wypadków wrogich wypowiedzi w związku z chorobą i zgonem tow. J. Stalina na terenie miasta Poznania oraz momentów ubliżających Jego godności" Komitet Miejski PZPR uwzględnił 36 spraw, którymi należało się zająć. Wystarczyło, że robotnicy nie zdjęli czapek w czasie pięciominutowej ciszy zaordynowanej w dniu pogrzebu Stalina, ktoś pobrudził jego portret atramentem czy też po prostu wyszedł z masówki... W rezultacie poznańskie organa UB w ciągu ledwie kilku dni "celem przecięcia wrogiej działalności w czasie trwania choroby i dni żałoby po śmierci tow. Stalina" aresztowały 24 osoby, zatrzymały 71 kolejnych, a także przesłuchały oraz zaprosiły na rozmowę profilaktyczną odpowiednio 61 i 22 osoby. Wszystko w imię "pokoju i socjalizmu".

Piotr Grzelczak

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021