Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Błaznować rzeczą ludzką

Kilka lat temu wielką popularnością wśród twórców internetowych "fanfików" cieszyły się romantyczne historie z Taco Hemingwayem i Quebonafide w roli głównej. A gdyby tak ze świata prozy brawurowo przeskoczyć do poezji, za Hemingwaya podstawić Heideggera, za Quebo natomiast - Theodora Adorna? I zarysować relację w stylu "foe-yay" (wrogą), która może prowadzić do hatesexu w klimacie BDSM? Wtedy oto otrzymamy "Kink-meme" Dominiki Parszewskiej. Spokojnie - obsceniczność tej poezji ogranicza się wyłącznie do niebanalnych sugestii.

. - grafika artykułu
Dominika Parszewska, "Kink-meme", fot. materiały prasowe

Dominika Parszewska, rocznik 1989, ma w swoim dorobku liczne publikacje w mediach cyfrowych, choćby w "Dwutygodniku" i "Tlenie Literackim", na papierze zdążyła zapisać się m.in. w zbiorze "Połów 2013". "Kink-meme" wydany w WBPiCAK, czyli naszej poznańskiej krynicy młodej i nieco starszej też poezji, to autonomiczny debiut książkowy autorki. Bardzo ciepło przyjęty przez krytykę - zdobył nominacje do Nagrody Literackiej Miasta Warszawy 2025 i kilka innych laurów lub znaczących nominacji. Co więcej, magazyn "Książki", w osobie Moniki Ochędowskiej, zaliczył ją do grona najlepszych debiutów roku 2024. Cóż takiego dostrzegła w "Kink-meme" krytyczka? Chwaliła je m.in. za uchwycenie zeitgeistu: "o ile nowa polska proza eksperymentuje głównie w obrębie awangardowych stylistyk sprzed stu lat, poezja śmiało poczyna sobie z wyzwaniami, przed którymi rzeczywiście stoi dziś język" - tak stwierdziła.

Moc "Kink-meme" opiera się na umiejętnej grze z rozmaitymi konwencjami internetowych śmieszków. Ale nie tylko. Co zauważa Ochędowska, czytelnicy mają coraz większe trudności z odróżnieniem poezji analogowej, czyli człowieczej, od tej pisanej przez Orfeusza GPT. Mało tego - czytelnicy w ślepych próbach częściej wybierają twory AI od owoców ludzkiej krwawicy. Przynajmniej ci, którzy w liryce poszukują harmonii. No a co z tymi wszystkimi, którzy jednak preferują chaos, blendowanie porządków, motywów, czy też napięcie seksualne między aseksualnymi figurami mędrców? Do tych z całą siłą sprośności przybywa Parszewska.

"Kink-meme" to tomik o niewielkiej objętości, 45 stron i spis treści, a więc "broszurka", jak ktoś złośliwie określił na portalu Lubimyczytać.pl. Na czarno-białej okładce autorstwa Piotra Zdanowicza, przedstawiającej pewnie jakiś mitologiczny, niepokojący motyw, dominuje tytuł tomiku zapisany czerwonymi i żółtymi, gargantuicznymi literami 3D znanymi choćby z grafik komputerowych z lat 90. Tego typu efekty bardzo brzydko się zestarzały, dały za to dużo uciechy memiarzom ironizującym na temat estetyki wczesnego internetu. Już ten wybór graficzny wiele mówi nam o tym, co znajdziemy w środku książki. A mianowicie - dużo śmiechu rodem z internetowego miksera wszechrzeczy. A śmiech ten nie jest pusty, lecz pełen sensów, krytycznie ustosunkowany względem kultury i społeczeństwa.

Jak się wgryźć w tę oryginalną twórczość? Kluczowe znaczenie ma przyswojenie kilku pojęć wyrwanych z internetowych przestrzeni literackich. Terminów, których zbliżonego znaczenia można co prawda się domyślić, jednak ich precyzyjny sens może budzić pewne niejasności nawet dla kogoś, kto, jak autor tejże recenzji, spędza w sieci znaczną część doby. Czym więc jest "kink-meme"? Zacznijmy od jajka, czyli od "prompt-meme". Otóż to - za słowniczkiem na końcu tomiku:
"miejsca w Internecie, w których fani zamieszczają tzw. prompty - inspiracje, życzenia dotyczące tekstów, które chcieliby przeczytać. Każdy fan może taki prompt wypełnić i opublikować zamówiony" tekst". 

"Kink-meme" to natomiast dominująca, erotyczna, odmiana, wspomnianych promptów, czyli poleceń/instrukcji. "Fan fiction" zaś to w uproszczeniu twórczość fanowska, "AU" - "alternative universe", a więc świat alternatywny. "Domestic fluff" to domowa sielanka, a BDSM to już wiadomo. Terminów wywodzących się z memowego żargonu jest o wiele więcej, dlatego wypada Parszewską czytać z pomocą Google albo Chata GPT (tak a propos promptów). Z pewnością wprowadzi to lekturę na poziom meta.
Jak więc wygląda realizacja czytelniczych fantazji i ukrytych pragnień w praktyce? Na przykład tak - w Aksolotlach w myśl tzw. rule 34 (bardzo ważnej, głoszącej, że jeśli coś istnieje, na pewno istnieje też na jego temat materiał porno), a także w odpowiedzi na "prompt-meme" czytamy:

[...] Heidegger dyskutuje z Habermasem
[o byciu-ku-śmierci.
Kończą oczywiście w łóżku, bo to fik i kink-meme [...]

Chwilę później robi się nieco poważniej, bo byt liryczny, przechodząc od sztubackiego żartu do namysłu historiozoficznego, zapytuje:

[...] [Czy muszę być
taką polską dziwką w każdej sekundzie bytu? Tak, raczej muszę.
Mój pradziadek w Oświęcimiu, a twój w Wehrmachcie to tak
[samo dobry
powód do orgasm denial jak każdy inny [...]

I tak to się żyje w przeskesksualizowanej i monetyzującej traumy kulturze kapitalizmu, bo: 

[...] Kiedy masz gwoździe, wszędzie widzisz dłonie, chrząstkę ucha, [genitalia.

Tomik Parszewskiej jest wewnętrznie niejednorodny. Czego można spodziewać się po poezji (jakiejkolwiek), występują tu motywy biblijne i mitologiczne, skrywające się pod płaszczykiem ironii lub nie, lub jednocześnie tak i nie. Gdzieś na początku tomu wpadamy na wiersz "Móc wylizać ci ręce", w którym liryczne ja przywołuje mitologiczną postać Akteona (tebańskiego myśliwego zamienionego przez Artemidę w łanię), którego pożarły jego własne psy myśliwskie. Podmiot (ka) przekierowuje uwagę czytelnika na dramat osieroconych psów, które wkrótce trzeba będzie zabić, ponieważ "szkód nie należy mnożyć". Perspektywa ekokrytyczna przenika się z humanistyczną, ponieważ na dalszym planie wszystko wyje z powodu poczucia metafizycznej pustki:

[...] Otwórzcie się drzwi, lesie, ziemio, niebiosa - wróćcie nam pana.
Sprawiedliwy był bowiem i mądry, i dobry - najlepszy na ziemi [...]

Temat opuszczenia przez pana - jak w "Eli Lama Sabachtani" Gawlińskiego - powraca zresztą później wielokrotnie, to jeden z lajtmotywów poezji Parszewskiej.

Pełne poetyckiego piękna są też fragmenty, w których znane tematy religijne wtłaczane są w "wypromptowany", anachroniczny kontekst. Tak jak w krótkim wierszyku "Prompt: Barabasz pisze do kumpli spod celi":

Ta nasza walka -
toto świata nie zbawi,
ale miła musi być Panu,
skoro mnie wybawił.

Gdzie indziej na mocy promptu w alternatywnym świecie przy stole siedzi Konrad Wallenrod i jak to bywa, pije i szaleje, a tymczasem:

[...] W radiu Shakira wzywa do buntu 
prawdą swych bioder.

I jak tu się nie buntować? Czarujące jest to rozmontowywanie romantycznego patosu absurdalnymi "nieczasowościami". Swoją drogą wspomniany utwór ma już 20 lat!
Wypada też docenić fakt, że Parszewska, choć bawi się wieloznacznościami z standuperskim sznytem, przemyca podteksty seksualne, nie popadając w dziadostwo czy knurstwo.

Safewordem na dzisiaj jest liberum veto i mamy nadzieję, że tym razem lepiej się to skończy.

- przeczytamy w "Rozbiorze" podszczypującym rozliczne sarmackie fantasmagorie. Naturalnie tam, gdzie pojawia mit, musi być i kink, a gdzie tylko dumnie kroczy sacrum, tam zawzięcie chłosta je po piętach profanum: 

[...] (Milady, wiesz, jak trudno zorganizować orgię na tej prowincji, gdzie wszyscy to Mesyjasze 
- ex definitione masochiści? Pachnie rzymskim kadzidłem każde biczowanie)".

"Kink-meme" Dominiki Parszewskiej to dowód na to, że na "internetyzację" czy "zmemowienie" języka, jak również na egalitarne usieciowienie twórczości literackiej nie ma co się obrażać, tylko trzeba z nimi żyć dobrze. Nie wypada jednak także ignorować obecności cybernetycznego słonia w wirtualnym salonie. Prompty teraz kojarzą nam się przecież nie tyle z ludzką kreatywnością, ile z poleceniami wydawanymi sztucznej inteligencji. Nie da rady więc czytać zbioru autorki inaczej niż w kontekście antycypacji pewnych zmian.

Gdyby ktoś jednak chciał walczyć z nieuchronnym, przypominam że z lirycznymi zapędami sztucznej inteligencji nie wolno prowadzić wojny symetrycznej. Jeśli prowadzić w ogóle, to z uwzględnieniem, że metodą współczesnego Neda Luda powinna być nieszablonowa walka partyzancka, (do której mamy narodowe predylekcje), prowadzona z fantazją, ale bez nadęcia. I do takiej właśnie działalności Parszewska wydaje się stworzona. Ale też jestem pewien, że i ten martyrologiczny koncept by obśmiała. Błaznować rzeczą ludzką!

Jacek Adamiec

  • Dominika Parszewska, "Kink-meme"
  • wyd. WBPCiAK

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025