Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

ANIMATOR. Świat według Bruce'a

Demiurg czy szaleniec? Poznajcie niesamowitego pana Bickforda i wytwory jego imaginacji.

Kadr z filmu "The Amazing Mr. Bickford", fot. materiały organizatorów - grafika artykułu
Kadr z filmu "The Amazing Mr. Bickford", fot. materiały organizatorów

Amerykańskie Seattle określane jest obecnie jako miasto nowych technologii. W jego okolicach znajdują się między innymi główne siedziby Microsoftu, Amazonu czy Boeinga. Dla mnie jest przede wszystkim miejscem, w którym urodził się Jimi Hendrix czy Kurt Cobain, i z którego wywodzi się grunge. Niewiele osób kojarzy najbardziej deszczowe miasto stanu Washington z filmem animowanym. Twórcy Animatora postanowili to zmienić. Do najmocniejszych punktów tegorocznej edycji festiwalu należały prezentacje filmów Bruce'a Bickforda, jednego z najbardziej oryginalnych twórców animacji plastelinowej.

O filmach Bickforda opowiadał Alexander McDonald, dyrektor festiwalu Animation Breakdown, prywatnie - przyjaciel artysty. McDonald dla widzów Animatora przygotował niepokazywane wcześniej rysunkowe animacje artysty. W programie znalazły się również znane już krótkometrażówki: rysunkowy "The comic that frenches your mind", plastelinowy "Prometheus Garden", 45-minutowy "Cas'l" oraz "The Amazing Mr Bickford" w reżyserii Franka Zappy. Jako niespodziankę w środę po zaplanowanym pokazie filmu Zappy zobaczyliśmy dokument Bretta Ingrama "Monster Road".

Już po pierwszych minutach projekcji, zorientowałam się, że wkraczając do świata Bickforda, logikę najlepiej zostawić na progu. W antycznym ogrodzie Adam stwarza ludzkość z plastelinowej gliny. Malutkie sylwetki wyrastają prosto z ziemi. Blondwłose i niebieskookie wojowniczki o obfitych kobiecych kształtach mieczami walczą z umundurowanymi współcześnie żołnierzami strzelającymi do bezbronnych postaci. Ciała plastelinowych ludzików zostają rozerwane i wypływają z nich plastelinowe wnętrzności. Oprawcy za karę zamieniają się w pokraczne dzikie zwierzęta, ni to wilki ni to niedźwiedzie, które po dalszej przemianie stają się składnikami na psychodelicznej pizzy. Z głowy pokraki wyrasta hamburger, który zostaje zjedzony przez tajemniczego wielkiego człowieka. Gangsterzy ścigają kogoś po szemranych zaułkach niezidentyfikowych przedmieść. Z oparów dymu powstaje chłopiec w pelerynie przypominający Małego Księcia. Wyciąga z ziemi miecz, który staje się później Godzillą. Wilk pożera Anioła Stróża i dopada latający rydwan prowadzony przez prosiaki. Obserwuję cykl nieustannych płynnych przemian. Zło i dobro walczą ze sobą i przenikają się nawzajem. Każdy koniec jest jednocześnie szalonym początkiem.

Bickford obfitymi garściami czerpie z popkultury. Sięga po gangsterskie filmy klasy B, kino katastroficzne, twórczość Davida Lyncha. Miksuje hollywoodzkie wersje antycznych podań i tworzy własne mitologie. Psychodeliczne wizje polewa sosem doprawionym buddyzmem i filozofią nowej ery. Fascynuje go przemoc i mroczne zakamarki ludzkiej duszy. Z drugiej strony jest pacyfistą, żyje trochę na uboczu. Chciałby być Piotrusiem Panem. Buduje domki na drzewie i żongluje ogniem. Marzy mu się, żeby ludzie, zamiast prowadzić wojny, kręcili o nich filmy. Sam twierdzi, że jego cele nie są realistyczne. Widzom Animatora to nie przeszkadzało. Dali się wciągnąć w ten świat, sale podczas seansów wypełnione były po brzegi. Kim jest Mr Bickford?

Artysta urodził się w 1947 na przedmieściach Seattle. W "Monster Road" wspomina, że pretekstem do animacji były dla niego poruszające się "małe ludziki" - postaci ludzkie, które dostrzegł spoglądając w dół z klifu. Swój pierwszy film nakręcił w wieku 17 lat. 10-minutową animację, w której pokazał wypadki plastelinowych samochodów wraz z pasażerami, zarejestrował na taśmie 8 mm. Jak wiekszość członków swojego pokolenia został wysłany do Wietnamu, po powrocie wrócił do animacji. Wtedy też w jego projektach pojawiły się eksperymenty z ciągłą transformacją postaci, która stała się znakiem rozpoznawczym jego filmów. Niewątpliwie w jego twórczości można znaleźć echa wojennych doświadczeń. W latach siedemdziesiątych Bruce poznał Franka Zappę, co zaowocowało ich kilkuletnią współpracą i sprawiło, że zyskał pewną popularność.

Bickford uważany jest za samotnika i ekscentryka. Dom, w którym spędził dzieciństwo jest obecnie jego mieszkaniem, pracownią i magazynem. Wypełniają go rysunki, makiety oraz niezliczona ilość mierzących niecały centymetr plastelinowych figurek czekających w gotowości na rozpoczęcie następnego projektu. Całe życie podporządkował animacji. Można odnieść wrażenie, że tak naprawdę cały czas tworzy ten sam film. Dokleja kolejne elementy do swojego świata i wprawia je w ruch. W dokumencie Ingrama artysta podkreśla, że najważniejszym aspektem animacji jest tkwiąca w niej podświadoma energia, ożywiająca martwą materię. To ta sama pierwotna energia, która kieruje naturą i jej cyklami. Zachodnia cywilizacja długo podkreślała, że dzięki rozumowi można zdobyć wszystko. Natura jednak nie jest racjonalna. W szalonym świecie według Bruce'a walka o przetrwanie nigdy się nie kończy, jednak "mali ludzie" mają szansę na zwycięstwo. Każdy chciałby wygrać z rzeczywistością. Czy, żeby tego dokonać, trzeba wyłączyć rozum? 

Aleksandra Glinka

  • Bruce Bickford (USA) - krótki metraż, 13.07
  • "Cas'l" (2010) reż. Bruce Bickford, 16.07
  • "The Amazing Mr. Bickford" (1987) reż. Frank Zappa 16.07, 18.07
  • "Monster Road" (2004) reż. Brett Ingram, 17.07