Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

ALE KINO! Dzieci na sztandarze?

- Mamy wiele przysłów, które mówią, że jakie chowanie i edukowanie kulturowe młodzieży, taka będzie Rzeczypospolita w przyszłości. Ale to są tylko hasła. Widzimy jednak, jak mało w Polsce powstaje filmów dla dzieci i młodzieży - zauważa reżyser Mariusz Palej*, którego najnowszy film Czarny młyn w niedzielę miał swoją premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Młodego Widza Ale Kino!

. - grafika artykułu
Mariusz Palej na planie filmu "Czarny młyn", fot. Robert Palka

Zarówno Za niebieskimi drzwiami, jak i Czarny młyn są filmami fantastycznymi z elementami horroru. Skąd u Pana taka zainteresowania?

Myślę, że młodzież lubi fantastykę. Lubię to samo, co moi widzowie.

Robienie filmów dla dzieci jest w Polsce bardzo niewdzięcznym zajęciem. To przecież działanie na rynku, na którym takich produkcji powstaje niewiele, a przy tym jest on praktycznie skolonizowany przez tytuły zagraniczne.

W Holandii, która jest o wiele mniejsza od Polski, robi się kilkanaście filmów dla młodzieży rocznie. W Niemczech na 200 wyprodukowanych filmów, nawet 20 jest skierowanych do młodych widzów w różnych kategoriach wiekowych. Niemcy są owszem, większym krajem od Polski, ale tylko po dwakroć. Tam kultura jest bardzo mocno nastawiona, by docierać do dzieci: w każdym landzie i większym mieście odbywają się festiwale kina czy literatury dla młodych. Przekłada się to na dobrobyt społeczeństwa, bo w ten sposób rozwija się świadomość młodych, którzy stają się potem świetnymi, wrażliwymi ludźmi.

Niestety w Polsce zapomnieliśmy o młodzieży - jako naród, kinematografia, ludzie zarządzający kulturą. Trzeba przyznać, że parę lat temu powstał parytet produkcji filmów dla młodzieży, ale jest ich wciąż za mało. Każdy kto mieszka w dużym mieście i ma dziecko doskonale wie, że w każdy weekend może przecież być ze swoją latoroślą w kinie. Oczywiście teraz mamy nietypowy czas. Coś jest nie tak i trzeba o tym głośno mówić. Edukowanie młodzieży przez kulturę i umożliwienie im obcowania w szczególności z kulturą realizowaną w ojczystym języku powinno być naszym obowiązkiem, misją i jednym z podstawowych celi.

Jakie przyniosłoby to efekty? I z jakim stanem mamy niestety do czynienia obecnie?

W ten sposób wychowuje się widzów dla kolejnych polskich filmów. Jeżeli od najmłodszych lat człowiek ogląda wyłącznie filmy w języku angielskim, to gdy obejrzy pierwszy film polski jako prawie już dorosły człowiek, to może mu się on wydawać równie egzotyczny jak irańskie kino. To zresztą sprawa w Polsce  głęboko zakorzeniona w wielu aspektach życia. Jeśli strajkują nauczyciele, to wszyscy mają ich gdzieś. Przedszkolanki i nauczycieli wczesnoszkolnych traktuje się zwykle z pobłażaniem. W moim odczuciu analogicznie traktuje się segment kultury skierowany do dzieci. Trochę tak, jakbyśmy nie widzieli w dzieciach ludzi - a przecież to jesteśmy my, tylko w innym punkcie na osi czasu.

Wybiera Pan trudne historie, a Pana bohaterowie nie mają lekko w życiu. Czy robienie filmów dla dzieci i młodzieży traktuje Pan jak misję?

Staram się wybierać ważkie tematy. Czy moi bohaterowie mają, aż tak ciężko? Harry'emu Potterowi od razu w pierwszej części zabito matkę. Dziewczynka z zapałkami była sierotą. Trudny punkt wyjścia to naturalny kod kulturowy i potrzeba psychologiczna. Dzieci chcą oswajać lęki i problemy, a sztuka, literatura i film są bezpiecznym polem dla takiego procesu. Oczywiście możemy udawać, że nie ma wokół nas starych ludzi i żadna babcia żadnego dziecka na świecie nie będzie miała Alzheimera.

A co ma dać dzieciom Czarny młyn?

W naszym kraju mamy duży problem z tolerancją dla odmienności. Mam nadzieję, że ten film otworzy wielu młodych ludzi na dzieci z niepełnosprawnością. Że w tym aspekcie zmieni je duchowo, nastawi ich moralny kompas. Myślę, że po to jest sztuka. Doświadczenie Za niebieskimi drzwiami mówi, że młodzi widzowie pragną, aby traktować ich  poważnie i rozmawiać o ich sprawach. Obecnie wkłada się dzieci pod klosz, omija ważne tematy. Kogo jednak wychowamy, jeżeli będziemy im dawać wyłącznie słodkie lizaki zapakowane w piękną, złotą folię i pozbawione przekazu? Chyba jednak chcemy, żeby wyrosło nowe pokolenie, które będzie walczyć o ideały i wartości? A nas starych nie pośle na śmietnik historii, tylko zmieni nam pieluchę.

Czy po filmie Za niebieskimi drzwiami było łatwiej nakręcić Czarny młyn?

Myślę, że w Polsce ogólnie nie jest łatwo robić kino. Szczególnie dla dzieci, bo dyslokacja środków na jego realizację jest niewielka. Pozwala rocznie na raptem parę developmentów i powstanie jednego filmu. Jest też kwestia związana z wiarą rynku w to, czy rodzime filmy familijne będą się sprzedawać. Z potencjałem mojego zespołu moglibyśmy wypuszczać conajmniej jeden film rocznie. Premiera Za niebieskimi drzwiami odbyła się jesienią 2016 roku. Czarny młyn miał mieć premierę 14 listopada, czyli w środku pandemii, więc przesunęliśmy ją na wiosnę przyszłego roku. Wychodzi więc, że robimy film co pięć lat. Dla twórcy jest to zupełnie nieefektywne finansowo, niesatysfakcjonujące twórczo. To wtaczanie kamienia pod górę...

Proszę opowiedzieć, skąd wzięła się inspiracja ekranizacji powieści Marcina Szczygielskiego Czarny młyn?

Muszę opowiedzieć o doświadczeniach związanych z Za niebieskimi drzwiami, które sprawiły, że ja i moje ukochane scenarzystki Magdalena Nieć i Katarzyna Stachowicz-Gacek zmieniliśmy klucz do przeczytania Czarnego młyna. Festiwal Ale Kino! ma komórkę, która nazywa się Wielka przygoda z filmem. W jej ramach różne grupy dysfunkcyjne - od domów poprawczych po dzieci chore na raka - realizują filmy. Ja zostałem mentorem grupy z ośrodka szkolno-wychowawczego z różnego rodzaju niepełnosprawnościami. To były fantastyczne dzieciaki, które same napisały scenariusz i podzieliły się funkcjami filmowymi, a ja im pomagałem. Były bardzo szczęśliwe, że zawodowy filmowiec traktuje je poważnie.

Wziąłem udział w blisko 120 pokazach Za niebieskimi drzwiami. Byłem zapraszany przez różne ośrodki kultury. Bardzo dużo zaproszeń dostaliśmy od szkół integracyjnych. Zauważyliśmy ciekawą różnicę. Dzieci zdrowe w przeważającej mierze zadawały pytania o efekty specjalne - o to, jak został zrobiony film. Jedne z najciekawszych spotkań odbywały się w szkołach integracyjnych, podczas których dzieci dużo częściej rozmawiały z nami o emocjach i odnosiły swój los do losu bohatera. Na nieprawdopodobnym poziomie empatii odbierały ten film. Potem zostaliśmy zaproszeni do współpracy z fundacją zajmującą się rodzinami dysfunkcyjnymi, z dzieckiem niepełnosprawnym. Magda pisała scenariusze, a ja realizowałem kampanie społeczne w formie krótkich, emocjonalnych dokumentów pokazujących te dzieci i ich rodziny.

Jak przebiegała ta praca?

Weszliśmy do domów tych ludzi i zobaczyliśmy, że zawsze jest to ta sama historia. Nie tylko cierpi dziecko niepełnosprawne, ale ofiarą tej sytuacji jest również jego rodzeństwo - jak Iwo w naszym filmie. Przeważnie te rodziny są też rozbite - mężczyźni jakoś nie wytrzymują tej próby i matki są zmuszone same chować dzieci z niepełnosprawnością. Muszą poświęcić im przy tym 100% swojej atencji. Rodzeństwo jest przez to zaniedbane i odczuwa deficyt emocjonalny. Mam nadzieję, że w naszym filmie dobrze odczytaliśmy to, z czym się borykają, a także ich proste marzenia.

Jakie?

Rodzice nie chcą by ich niepełnosprawne dziecko - tak, jak pokazuje nam kino - latało i zostało geniuszem. Chodzi im tylko o odrobinę samodzielności. Pierwszy samodzielny krok Meli w epilogu filmu jest wielkim krokiem dla niej i jej rodziny.

Jak doszło do zaangażowania Marcina Dorocińskiego do roli ojca w Czarnym młynie?

Wcześniej miałem przyjemność pracować z Marcinem przy kampanii społecznej. Są różne wizerunki znanych aktorów. Do kina dla dzieci bardzo pasował mi ktoś, kto daje swoją twarz dla WWF, aby ratować chronione gatunki zwierząt. Konsekwentnie chodzi mi o dobry wzorzec dla moich widzów. Razem przygotowywaliśmy się do projektu adaptacji Złego według Tyrmanda, w którym Marcin miał zagrać tytułową rolę. Niestety pandemia położyła film pod respiratorem - ledwo dycha i nie wiem, czy się wywinie. Głęboko wierzyliśmy, że na planie Czarnego młyna spotykamy się dla rozgrzewki. Było to bardzo fajne spotkanie z zawodowego, koleżeńskiego i ludzkiego punktu widzenia. Choć postaci wykreowanej przez Marcina jest w filmie bardzo mało, to jest ona kluczem do rozwikłania tajemnicy tytułowego młyna.

Rozmawiał Marek S. Bochniarz

  • 38. Międzynarodowy Festiwal Filmów Młodego Widza Ale Kino!
  • Czarny młyn
  • reż. Mariusz Palej
  • kolejne seanse: 3, 5 i 6.12, g. 14
  • online

*Mariusz Palej - reżyser i operator filmowy, telewizyjny, scenarzysta krótkich form filmowych: wideoklipów i reklam. W 1995 roku ukończył sztukę operatorską w Szkole Filmowej w Łodzi. Za film dla młodzieży Za niebieskimi drzwiami otrzymał wiele nagród na festiwalach na całym świecie, w tym nagrodę za najlepszy debiut na MFFMW Ale Kino!

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020