Kurator Marcin Maćkiewicz zadał sobie sporo trudu, żeby zaprosić do Poznania bardzo uznanych (można by rzec "topowych") artystów, którzy w swojej twórczości stawiają przede wszystkim na "temat" (ważny, współczesny, drażliwy, budzący emocje), a nawet na "sprawę" (domagającą się i nagłośnienia, i rozwiązania). Maćkiewicz nie nazywa proponowanego przez nich teatru zaangażowanym, tylko angażującym. Nie wierzy przy tym w doraźną, interwencyjną moc sztuki, a raczej w to, że najważniejsze jest danie widzowi możliwości wyrobienia sobie własnego sądu. Rolą artysty miałoby tu być naświetlenie tematu z możliwie wielu stron i stworzenie przestrzeni do dialogu. Na poziomie założeń trudno z tym polemizować. Diabeł, jak zawsze, tkwi w szczegółach...