Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

OFF CINEMA. Traktat o przenicowaniu

Roman Stańczak to jedna z najważniejszych, a zarazem najbardziej zapomnianych  postaci reprezentujących nurt sztuki krytycznej lat 90. w Polsce. Artysta studiował na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, a swój warsztat doskonalił w pracowni prof. Grzegorza Kowalskiego, autora instalacji, rzeźbiarza i perfomera, który w swojej twórczości wychodził od Teorii Formy Otwartej sformułowanej przez Oskara Hansena. Oprócz Stańczaka, pracownię Kowalskiego (tzw. Kowalnię) współtworzyli także pozostali przedstawiciele sztuki krytycznej, m.in. Artur Żmijewski, Katarzyna Kozyra i Paweł Althamer.

m - grafika artykułu
Fot. Maciej Kaczyński © CK ZAMEK

Prace artystów reprezentujących nurt sztuki krytycznej czerpały z filozofii (Michel Foucault), psychoanalizy (Jacques Lacan) i z dorobku sztuki zaangażowanej (przede wszystkim akcjoniści wiedeńscy). Dzieła te dotyczyły tematów społeczno-politycznych, a co za tym idzie - były kontrowersyjne, ich naczelnym zadaniem było prowokowanie do publicznej dyskusji. Chodziło o to, by zauważać, dostrzegać. I rozmawiać. Sztuka krytyczna jest często oschła, ascetyczna, chropowata, mało w niej słów.

Na tegorocznym OFF Cinema, w ramach Pokazów Specjalnych, poznańska publiczność miała okazję obejrzeć film Lot w reżyserii Anny Zakrzewskiej i Łukasza Rondudy, nie tak dawno pokazywany na Millennium Docs Against Gravity. Seans rozpoczyna się od prezentacji archiwalnych materiałów wideo z lat 90. To zapis kilku performansów artysty, w tym Rachunku z miłości platonicznej, w którym Stańczak zakłada używane, podarte, znalezione na śmietnikach kolejne pary rajstop. Kontynuuje ten proces aż do momentu drętwienia kończyn - nie jest w  stanie samodzielnie zdjąć warstw rajstop, które przypominają skorupę. Stańczak mówił - Pończochy otaczają nogi, są w najbliższych relacjach z intymnymi obszarami kobiecego ciała. Mogą stać się drugą skórą "zrastającą się" z brzuchem, pośladkami, biodrami, łydkami, stopami i palcami. W tym wypadku przesiąkają zapachem i wydzielinami: potem, płynami organicznymi, a nierzadko i krwią. Ta nylonowa substancja zdejmowana jest na wzór wężowej skóry, porzucanej, gdy nie spełnia już swojej funkcji i zastępowana jest przez nową.

Sam motyw transpozycji pierwotnej funkcji wybranych obiektów jest wyznacznikiem kolejnych dzieł artysty. Stańczak, choć zaliczany do nurtu przedstawicieli sztuki krytycznej, dzieło sztuki traktował w sposób mistyczny, a nawet magiczny. Zaprzeczał przedmiotowości funkcjonalnej i estetycznej, nadawał przedmiotom nowe wartości, przenicowywał. Podejmował się dekonstrukcji przedmiotów codziennego użytku, wywracał je na drugą stronę, niejako odzierał ze skóry - to bardzo silne nawiązanie do okresu spędzonego w pracowni Kowalskiego. Mówił, że wybór obiektów obecnych w codziennym życiu każdego człowieka, pozwala na zaskoczenie, wspomniane przejście na drugą stronę, nie tylko w kontekście samego procesu przenicowania, ale także w przypadku kontaktu widza z dziełem. Artysta pozbawia przedmioty wpisanego w rzeczywistość znaczenia i osadza je w innej rzeczywistości.

Lot to swoisty tryptyk opowiadający o życiu Stańczaka. Pierwsza część to powrót do tego, co było - oglądamy wspomniane wcześniej performanse i pozostałe prace wykonane (przenicowane) w latach 90. Archiwalne migawki są przerywane krótkimi rozmowami z krytykami sztuki i artystami opowiadającymi o performerze. Kolejna część to opowieść o "upadku" Stańczaka - w 1996 roku opuścił na dłuższy czas świat sztuki. Mówiono wówczas, że artysta walczy z chorobą alkoholową, jest bezdomny, niektórzy twierdzili, że umarł. Potem jesteśmy świadkami odrodzenia bohatera, który powraca do aktywnej twórczości. Występujący w dokumencie Althamer opowiada, że pewnego dnia podczas spaceru spotkał Stańczaka i zaproponował mu wykonanie rzeźby do Parku w Bródnie. Artysta zgodził się i wykonał tradycyjną drewnianą, obłożoną metalem rzeźbę anioła stróża, która wydaje się być zwieńczeniem etapu "upadku" i początkiem czegoś nowego.

Ostatnia część tryptyku to spotkania Stańczaka z dawno niewidzianymi znajomymi, odwiedzanie miejsc znanych z przeszłości. To także zapis pracy nad tytułową rzeźbą Lot, która została zaprezentowana podczas 58. La Biennale di Venezia w 2019 roku. Artysta przenicuje prawdziwy samolot - rozcina go, tnie na kawałki i wywraca na drugą stronę. Cały proces przypomina performans, jest długi, żmudny, momentami poetycki. Elementy kokpitu i siedzenia pasażerów po przenicowaniu znajdują się na zewnątrz, a skrzydła i pancerz samolotu - wewnątrz. Praca ta idealnie wpisuje się w założenia Teorii Formy Otwartej. Sam pomysł na przenicowany samolot sięga lat 90., ale wydźwięk instalacji w i po roku 2019 naturalnie nawiązuje do sytuacji społeczno-politycznej w Polsce i dotyka narracji o katastrofie smoleńskiej.

Dróg interpretacji tej pracy jest jednak wiele, a wśród nich znaleźć można także tę osobistą. Stańczak w rozmowie z Dwutygodnikiem powiedział: "Samolot jest trochę pomnikiem mojego życia: katastrofy, która przerodziła się w coś zupełnie nowego. Ale też opowieścią o tych ludziach, których znałem i kochałem, a którzy nigdy nie wyszli z nałogu i umarli." Zaznaczył też, ze sam moment zniknięcia ze świata sztuki był dla niego swoistym przejściem na drugą stronę.

Film Zakrzewskiej i Rondudy jest doskonałym portretem Romana Stańczaka - nie tylko jego sztuki, ale także mistycznego i ascetycznego spojrzenia na świat, wzlotów i upadków. To traktat o przenicowaniu rzeczywistości. W samym dokumencie zabrakło mi jednak kontekstu - Kowalski pojawia się gdzieniegdzie, archiwalne prace z lat 90. nie są opatrzone dodatkowym komentarzem, brakuje szerszej opowieści o Stańczaku poszukującym duchowości, stojącym w opozycji do pozostałych artystów skupiających się na wątkach stricte społecznych. Postać Stańczaka, choć niebywale istotna dla tradycji polskiej sztuki krytycznej, wciąż pozostaje na historyczno-sztucznym marginesie. W tym kontekście hermetyczność filmu może dystansować widza, co byłoby wielką stratą. Syn artysty w pewnym momencie wypowiada słowa: - Niesamowite, ile on chce powiedzieć, ale jednak nie może. Niech ta myśl będzie podsumowaniem dynamiki filmu, a jednocześnie zachęceniem do zobaczenia Lotu.

Klaudia Strzyżewska

  • 26. FFD OFF CINEMA: Lot, reż. Anna Zakrzewska, Łukasz Ronduda + spotkanie z twórcami
  • Sala 1
  • 19.10

@ Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022