Wystawa Remedium wyróżnia się pośród innych projektów zorganizowanych w ramach dziewiątej odsłony Poznań Design Festiwal. Przyzwyczailiśmy się, że ekspozycje festiwalowe prezentują przedmioty użytkowe lub snują jakąś opowieść o designie. I pod tym względem wystawa odróżnia się od pozostałych, pokazując "sztukę czystą", czyli niepodporządkowaną celom utylitarnym.
Ekspozycja mieści się w zabytkowej, niezamieszkałej i wymagającej remontu willi na Sołaczu. Na co dzień łatwo ten dom przeoczyć - ukryty wśród zdziczałej zieleni, nie przyciąga uwagi jak odremontowane sąsiednie wille. I to nietypowe otoczenie jest środowiskiem animującym ekspozycję. Intencją autorów wystawy było wykorzystanie charakteru przestrzeni starego domu, żeby "zapewnić atmosferę intymnego kontaktu ze sztuką".
Kolektyw kuratorski LARWA (Jakub Malinowski, Paweł Flieger, Julia Królikowska) wybrał prace spośród członków poznańskiego środowiska artystycznego. Opis wystawy ograniczony został do zadania kilku istotnych pytań:
W jaki sposób obcowanie ze sztuką wpływa na samopoczucie odbiorcy?
Czy kontakt ze sztuką nadal może działać jako remedium na otaczającą nas niepewność?
Czy w czasach, w których przyszło nam żyć terapeutyczna funkcja sztuki nadal ma moc sprawczą?
Gdy na wystawie spotykam się z pytaniami, które mają wywołać u odbiorcy liczne refleksje, spodziewam się dzieł dramatycznych, krytycznie nastawionych do rzeczywistości, z jasnym komunikatem symbolicznym, stanowiącym konkretną wypowiedź artysty na zadany problem. Na wystawę Remedium kuratorzy dobrali prace oscylujące wokół abstrakcji geometrycznej i organicznej, korzystające z "syntetycznie traktowanego symbolu". Nie odnajdziemy wprost wypowiedzianych komunikatów, abstrakcja rzadko pełni informacyjną rolę. Pewien wyjątek stanowi obraz Julii Królikowskiej Gęstość liniowa włókna syntetycznego, który pokazuje kontrast syntetyczny włókna rajstop i skóry nóg porośniętej włosami, by w ten sposób podjąć wątek współczesnej sytuacji kobiecego ciała i kanonów zachowań.
Większość prac stanowi abstrakcyjne, zamknięte światy, jak relief Małgorzaty Kopczyńskiej Omm (tytułem nawiązujący do technik medytacyjnych) lub dzieła opowiadające historie, jak w pracy tej samej artystki, Przepływ, składającej się z dwóch srebrnych form, które swym odmiennym kształtem sugerują tajemniczą relację między nimi.
W przedstawionej sztuce dużo jest sugestii, mało opowieści. Kolorowe, prace o wyszukanej formie stanowią przyjemność dla oka, ale przyjemność ta nie jest bezwysiłkowa - towarzyszy jej intelektualna stymulacja. Moją uwagę przykuła sala na piętrze, w której znalazły się dzieła Pawła Fliegera, Macieja Andrzejczaka i Wojciecha Gorączniaka. Flieger zaprezentował dwa obrazy abstrakcyjne w eliptycznym formacie. Zestawione razem jak soczewki, przypominają okulary ukazujące jaskrawy, zniekształcony krajobraz. Na sąsiedniej ścianie wiszą dwie prace Macieja Andrzejczaka które kojarzą się z ekranami. Prostopadle do tych obrazów umieszczono duży, kolorowy obraz Gorączniaka - przedstawia kształt przypominający lampę na taborecie, która rzuca czarny snop światła w niebo. Czyżby lampa była podmiotem, jedynym wyraźnym symbolem i obserwatorem dla całości, jaką tworzą zestawione dzieła? Na motyw obserwacji może wskazywać obiekt przestrzenny autorstwa Gorączniaka, umieszczony pośrodku sali. Rzeźba złożona jest ze stołu oraz ustawionego na nim małego wizjera, przez który możemy spojrzeć na widok za oknem. Bardzo dobrze zestawione prace tworzą dobrą wizualnie aranżację i wypełniają sobą przestrzeń dawnego pokoju mieszkalnego.
Dzieła wpisują się w styl abstrakcji geometrycznej lub organicznej, kolorowe, estetyzujące rzeźby i obrazy przywodzą na myśl czasy awangardy, kiedy rolą sztuki było zmienianie świata. Ponadto, obrazy Macieja Andrzejczaka poprzez dużą grubość krosna eksplorują materialność, a obrazy Krzysztofa Mętla odwołują się do Jeana Arpa - oba te gesty artystyczne klasyfikują pokazywaną tu sztukę jako element nurtu współczesnej neoawangardy, która waloryzuje materialność obiektu artystycznego, przybliżając go do designu.
Czyżby owo Remedium mogło oznaczać, że przez kontakt ze sztuką można poczuć się trochę lepiej, jak po lekarstwie? Sztuka nie da nam gotowych odpowiedzi, nie nasyci, ani nie ogrzeje. A mimo to czujemy jej oddziaływanie, ma swoją rolę w budowaniu rzeczywistości i naszego stosunku do świata.
Kuratorzy zadali nam kilka pytań o relację odbiorców ze sztuką, nasze samopoczucie w konfrontacji ze światem i sztuką. To przyjemny, nieprzegadany pokaz sztuki, z którą można czuć się dobrze. Chciałbym więc odpowiedzieć na postawione wcześniej pytanie: sztuka może być remedium na sypiącą się rzeczywistość, osładza nam kameralne obserwowanie entropii.
Jan Matusewicz
- wystawa Remedium w ramach Poznań Design Festiwal
- zespół kuratorski: Kolektyw LARWA
- otwarcie: 27.09
- ul. Wołyńska 9
- czynna do 10.10 (g. 17-19)
@ Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022