Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

MILLENIUM DOCS. Жыве Беларусь! / Niech żyje Białoruś!

Mężczyzna z portretu jaki otrzymałam przy wejściu na pokaz to Białorusin Vladimir Chizhevskij. Urodził się 8 marca 1969 roku, zatrzymano go 18.01.2021. Za głośno krzyczał, że Aleksander Łukaszenka nie ma prawa nazywać się człowiekiem. Osadzony został w nowopołockim więzieniu na północy kraju. I nie wie, że napiszę do niego list. Bo o to właśnie jeszcze przed seansem Odwagi poprosił reżyser filmu Aleksiej Paluyan. Ale o wolną Białoruś walczyli również inni ludzie ze zdjęć, jakie w rękach trzymali widzowie. Sala nr 1 kina Muza była pełna.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutorów

W bardzo wielkim skrócie dokumentalny debiut Aleksieja Paluyana (reżyser urodził się w Białorusi pod koniec lat 80., w 2012 roku wyemigrował do Niemiec) opowiada o niestabilnej sytuacji w "kraju Aleksandra Łukaszenki". To społeczne i zaangażowane kino, którego bohaterami są młodzi aktorzy z podziemnego Białoruskiego Wolnego Teatru w Mińsku: Maryna (niedawno została mamą), Pavel i Denis. Paluyan po seansie zdradził, że cała trójka obecnie przebywa na emigracji w Kijowie. I jest bezpieczna.

Ta historia jednak zaczyna się w 1994 roku, w momencie objęcia władzy w Białorusi przez Aleksandra Łukaszenkę, a nie w sierpniu 2020 roku - w czasie wyborów, już po pierwszych aresztowaniach opozycyjnych kandydatów na prezydenta. Białorusini i Białorusinki stracili wtedy cierpliwość, zaczęli manifestować. Wśród wielu zatrzymanych, byli również bohaterowie. Myśleli o lepszym życiu swoich dzieci. Nie bali się o własną wolność, życie. Chcieli (i nadal chcą) dokończyć to, czego nie udało się zrobić ich rodzicom. Protesty na Białorusi trwają do dziś i są największymi od 1991 roku, od czasu ogłoszenia niepodległości. Głównym postulatem demonstrujących jest oczywiście uczciwe przeliczenie głosów i dymisja rządzącego nieprzerwanie - dziś już od 27 lat - prezydenta zwanego "ostatnim dyktatorem Europy". Bo nikt tam (i nie tylko tam) wciąż nie wierzy w jego miażdżące już w pierwszej turze zwycięstwo.

Maryna, Pavel i Denis namawiali kolegów, by poszli ich śladem. Ale od samego początku wszelkie akcje prowolnościowe tłumiono przemocowo. Przeciw pokojowo demonstrującym i protestującym Białorusinom użyto sił służb bezpieczeństwa. Widzowie byli świadkami - bo oczywiście nie zabrakło tam kamery, krwawych starć z OMON-em. Odwaga ma wyraźne cięcie, dopytano o to na spotkaniu po seansie. Okazało się, że twórcy musieli uciekać z "planu". Reżyser pamiętał ten moment i autobus, który stanął pomiędzy milicją i demonstrującymi. Nie wie jednak, co się stało z kierowcą.

Film Paluyana jest kroniką rewolucji. Portretem przywódcy. Reżyser dokumentuje zdziwienie Łukaszenki, który nie docenił m.in. siły politycznej i społecznej kobiet, ale też męczenników. Bo w samym sierpniu aresztowano aż 7 tysięcy obywateli. Dziś ta liczba jest dużo większa, a protestujący nadal robią co w ich mocy, by żadna śmierć "nie poszła na marne".

Odwaga ma też charakterystyczny kolor. Zdominowały ją barwy historycznej flagi Białorusi - jest biało-czerwono-biała, dziś wykorzystywana przez tamtejszych demokratów. Ale nie ona jedna była/jest atrybutem demonstrantów. Ci przed wyjściem na place i ulice - do czego niestety wielu Polaków i Polek również przywykło, idąc choćby na "czarny protest", zapisali na rękach numery do prawników czy fundacji, oferujących pomoc w razie zatrzymania, mieli na zapas bieliznę.

Półtoragodzinny obraz Paluyana wyczerpująco pokazał jak wygląda walka o wolność w XXI wieku, ale również sama Białoruś, w której w każdej chwili może wybuchnąć wojna domowa. Ile ludzie są w stanie zapłacić za wolność. To obraz zgody na represję, przymusową emigrację, więzienie, a w skrajnym przypadku śmierć. Z jednej strony Paluyan sportretował kochających mężów, żony, matki i ojców, z drugiej strach, krew i przemoc. Kolejki bliskich pod aresztami, listy zaginionych. Ale też rodzinne śniadania, radość. Tytułową odwagę i strach, o którym opowiada choćby jeden z kolegów głównych bohaterów. Czuje się za stary, by wyjść na ulicę, a jest byłym mundurowym... - Już w trakcie nagrywania filmu zauważyłem, że jestem bezpośrednim świadkiem transformacji białoruskiego społeczeństwa - opowiadał na spotkaniu Paluyan. - Moi bohaterowie, aktorzy, pracowali w undergroundzie. Zajmowały ich trudne tematy: kara śmierci, porwania. To wszystko, co się działo na scenie, widzowie często przerabiali w życiu - dodał. Białoruski Wolny Teatr działa już 16 lat.

W końcu też Paluyan pyta - czy to jest dobry czas na teatr? Widzowie są gośćmi prób do kolejnej inscenizacji Discover Love z 2008 roku. Sztuka opowiada o porwaniu i zamordowaniu przez władzę pod koniec lat 90. Anatolija Krasowskiego, działacza białoruskiej opozycji. - Patrząc na to, jak artyści wychodzą  na ulice, wychodzą z "podziemia" i walczą, myślę, że artyzm może zmienić świat. Inaczej musiałbym zmienić zawód - opowiadał reżyser. Sam przecież zrobił Odwagę w trudnym dla Białorusi czasie ze względów politycznych, ale też w czasie światowej pandemii. To obraz rzetelny, mocny i wzruszający. Po raz pierwszy łzy stanęły mi w oczach jeszcze przede seansem, kiedy Białorusini przywitali się z Paluyanem gromkim жыве Беларусь! / niech żyje Białoruś!

Monika Nawrocka-Leśnik

  • 18. Millenium Docs Against Gravity: Odwaga, reż. Aleksiej Paluyan + spotkanie z reżyserem
  • kino Muza
  • 8.09

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021