Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Wrażliwość na wrażliwość

Trzech facetów na scenie z wrażliwością jakąś dawną, niespieszną, z uszami i oczami wyostrzonymi na niuanse. W końcu byłem na planecie niuansów, wąchania, dotykania, patrzenia - śpiewał Konrad Imiela podczas swojego recitalu. A towarzyszyli mu Piotr Dziubek i Adam Skrzypek. I było to trio pełne, w którym dźwięki i słowa tworzyły jedną, przejmującą opowieść.

. - grafika artykułu
fot. Łukasz Giza

Męska wrażliwość, chociaż często negowana, a nawet trzebiona przez wzorce kulturowe, jest niezwykle inspirująca i budująca. Zwłaszcza jeśli jest to wrażliwość mężczyzny dojrzałego, wyjęta poza kompleksy i strachy młodości, wrażliwość szczera, otwarta tak, że - parafrazując słowa Imieli - czasem boli, czasem bawi, wciąż niezmiennie ekscytuje.

Lekcja od pięści

Wieczór w Teatrze Nowym otworzyła piosenka Masz w mózgu wtyczkę do słów Konrada Imieli. Niespieszny, przejmujący utwór opowiadający o rozstaniu zapowiadał wieczór pełen nostalgii i smutku. Na szczęście nie tylko te struny emocji poruszyli muzycy. Recital Imieli był czymś znacznie więcej niż opowieścią o minionym - zagarniał wszystkie czasy, wczepiony mocno w przeszłość nie ulegał prostej melancholii.

Większość piosenek została napisana i skomponowana przez Imielę. Ta pierwsza osobista wypowiedź artysty z pewnością wymagała dużej odwagi, zwłaszcza że utwory stanowiły swoistą wiwisekcję uczuć i przeżyć czterdziestoparolatka. Chyba najbardziej przejmującym przykładem tego był utwór Ulica Kościuszki. Tekst piosenki jest niezwykle skondensowany, skłaniający do uważnego słuchania, czujności. Bogata językowa wyobraźnia Imieli, której namiastkę poznaliśmy we wcześniejszych piosenkach, tu weszła na zupełnie inny poziom metafor i porównań. Ulica Kościuszki, kolejne lato stulecia / Komary rypią więc do środka chciałoby się wejść / Ale nie mnie, nie teraz i nie tu / Tu nawałnica miłości w głowie, kwiaty / Let the sunshine - takie myśli czujność osłabiają. Piosenka opowiada o brutalnym pobiciu, o lekcji danej przez kilkoro obcych ludzi, którzy w chwilę potrafili beztroskiego człowieka nauczyć wiary w bezinteresowne zło. Tragicznie autobiograficzny wymiar tego utworu wzmocnił jeszcze przekaz utworu. A jednak zamiast zgorzknienia, świat wykreowany w recitalu Imieli nie odletthesunshinił się do końca. Spokojny, pogodny, dojrzały Dystans dał na chwilę oddech, jednak późniejsze piosenki mocno balansowały na różnych odcieniach szarości. W utworach Imieli można odnaleźć tyle samo chropowatości i rys, co słonecznych prześwitów i pogodnego, nagłego spokoju.

Chrzęst kamieni

Recital Wrażliwość na olśnienie w normie był wyjątkowo spójną i udaną opowieścią muzyczną. Surowe brzmienia chrzęstu kamieni i pustych stukotów preparowanego pianina walczyły o pierwszeństwo z jazzem. W rezultacie warstwa muzyczna, mimo oszczędnych środków, wprowadzała niezwykle bogaty kontrapunkt do słów piosenek. Doskonale przemyślane brzmienia rozbudzały wyobraźnię, nadając treści unikalny klimat, dopełniały ją i sprawiały, że każda z piosenek stanowiła osobną, niezwykle ważną mikrohistorię. Dramaturgia całości także stanowiła przykład dzieła pełnego, opowiedzianego od początku do końca, niespiesznie, z kilkoma dłuższymi przystankami i zbliżeniami. Jednym z takich zbliżeń był utwór do słów Juliana Tuwima Berlin 1913. Od razu zwrócił uwagę brzmieniem znanym i kojarzącym się jednoznacznie z mistrzem jasnych barw, transowych, fantazyjnie ciągnących się melodii. Muzyka Leszka Możdżera świetnie akompaniowała swoim jazzowo-teatralnym nastrojem przejmującym słowom o rozstaniu.

Kalejdoskop delikatnych odcieni emocji, niezwykłe historie opowiedziane w krótkich strofach, słowa w konfiguracjach poruszających wyobraźnię, dźwięki zagrane w punkt, w odpowiednią sekundę, całość eksplorująca wrażenia ulotne. Wiele z nich podczas słuchania wracało do mnie z przeszłości, z przeczytanej prozy i z poezji. Moja wrażliwość na olśnienia po tym recitalu znacznie przekroczyła normę. Publiczność Teatru Nowego także przyjęła występ gości z entuzjazmem, a każdej z piosenek słuchała w dużym skupieniu. Muzycy na bis zagrali Sonet 56 Szekspira, a potem już nic, koniec. Zostaliśmy olśnieni.

Aleksandra Kujawiak

  • recital Konrada Imieli Wrażliwość na olśnienie w normie
  • Teatr Nowy
  • 27.04

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019