Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

W tanecznym klasztorze...

"Pod prąd do źródła" - taki tytuł nosi jubileuszowy album Polskiego Teatru Tańca, podsumowujący ostatnie 40 lat poznańskiego zespołu. 

. - grafika artykułu
.

Jubileusz Polskiego Teatru Tańca trwa nieprzerwanie od kilku miesięcy. Kolejne odcinki serii "XL. Polski Teatr Tańca wczoraj i dziś" odsłaniały kawałek po kawałku, rok po roku historię poznańskiej sceny. Wracali do Poznania pierwsi tancerze, choreografowie. Opowiadali, wspominali, wzruszali... Z archiwów teatru wydobyto filmowe zapisy spektakli sprzed lat, a z niektórymi z nich próbowało zmierzyć się najmłodsze pokolenie tancerzy.

Jeszcze jedną próbę podsumowania czterech dekad PTT stanowi album "Pod prąd do źródła", który jest opowieścią przede wszystkim o dwóch niezwykłych artystycznych osobowościach. Dwóch twórcach-dyrektorach, bez których Polski Teatr Tańca nie byłby tu, gdzie jest. A być może nie byłby wcale. To historia Conrada Drzewieckiego i Ewy Wycichowskiej.

Polski Teatr Tańca Conrad Drzewiecki powołał do życia w 1973 r. " (...) miał 47 lat, długie włosy, chętnie ubierał się w skóry i dla wielu, w tym uczniów szkoły baletowej, był prorokiem (...)" - pisze o twórcy PTT w jubileuszowym albumie Stefan Drajewski. I przybliża atmosferę, emocje towarzyszące tworzeniu się zespołu: "Drzewiecki zabrał z opery świetnych tancerzy, którym obiecał ciekawy repertuar, tworzenie zupełnie od początku teatru, jakiego dotąd w Polsce nie było. Obiecał im granie w kraju i Europie, życie na walizkach... Zaproponował im rodzaj klasztoru, w którym, jak mówił: <<liczą się tylko trzy słowa: praca, praca, praca (...)". Portret twórcy teatru układa ze wspomnień jego najbliższych współpracowników, pierwszych solistów, z zapisów rozmów, archiwalnych filmów... "U Conrada tańczyłem 13 lat i cały ten czas rósł mi jego garb. Znałem jego styl i sposób tworzenia na tyle, że byłem w stanie przewidzieć każdy następny ruch, każde pas, które ułoży" - opowiada Emil Wesołowski, jeden z filarów zespołu czasów Drzewieckiego.

Stefan Drajewski opisuje też okoliczności odejścia twórcy PTT, a także sezon na stanowisku Mirosława Różalskiego: "Sezon Różalskiego można potraktować jako intermezzo. Choreograf zamknął drzwi za Drzewieckim, z którym pracował czternaście lat" - pisze.

Po nim nastaje w poznańskim teatrze Ewa Wycichowska.

"To przypadek (choć rzeczywiście cudowny) sprawił, że jest choreografem. Jako lekarz, zakonnica lub złodziej byłaby równie zachwycająca i równie skuteczna (...). Spędziła całe życie na modlitwie w tanecznym klasztorze, głównie po to, żeby szerzyć w nim wszelkie herezje. Podkradła Panu Bogu trochę stwórczej mocy. Ale zrobiła to wyłącznie po to, żeby się nią dzielić z innymi, więc pewnie i Pan Bóg z nią zatańczy" - kreśli oryginalny portret szefowej PTT Ewa Obrębowska - Piasecka. A Jagoda Ignaczak dokłada pogłębioną analizę twórczości wybitnej tancerki i choreograf, zaznaczając w pierwszym zdaniu: "Biografia artystyczna Ewy Wycichowskiej obejmuje 45 lat (...)". A pod koniec pisze: "Ewa Wycichowska jest długodystansowcem, angażując się w perspektywiczne projekty, wymagające pasji, cierpliwości i determinacji (...). Jest poszukiwaczem dróg i ludzi (...)".

Na kolejnych stronach poznajemy nazwiska wszystkich tancerzy, który tworzyli zespół na przestrzeni 40 lat i aktualny skład zespołu. Druga część albumu to fotograficzna historia teatru: od "Cudownego Mandaryna", "Epitafium dla Don Juana" czy "Krzesanego" w choreografiach Conrada Drzewieckiego po "Tango z Lady M.", "Walkę karnawału z postem", czy "Przypadki Pana von K." Ewy Wycichowskiej. Album zamyka indeks wszystkich spektakli stworzonych przez zespół Polskiego Teatru Tańca.

W najbliższy dniach do 40-lecia dołączą jeszcze dwa inne jubileusze PTT: 20 edycja Międzynarodowych Warsztatów Tańca (rozpoczynają się 17 sierpnia) i 10. Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Tańca (towarzyszącego warsztatom). Obie inicjatywy poznanskiego teatru co roku ściągają do Poznania setki rozkochanych w tańcu. Albo rozkochują kolejnych. Wciąż zatem przybywa pretekstów, by rozmawiać o Polskim Teatrze Tańca. Choć właściwie - czy potrzeba pretekstów?

Sylwia Klimek