By być uczciwym wobec faktów, a przy okazji stosując tradycyjne chwyty marketingowe, należałoby ów kwartet okrzyknąć mianem supergrupy. Bo też jego skład tworzą artyści o znaczącym dorobku, liderzy wielu świetnych własnych zespołów/projektów lub współtwórcy najważniejszych dokonań na polskiej scenie muzycznej ostatnich lat. Tyle tylko, że z pewnością nie o gwiazdorski status im chodzi. Raczej po prostu o muzykę. To słychać. Ich płyta jest fascynującą podróżą muzyczną w przeszłość i w głąb, pozostając jednak opowieścią jak najbardziej współczesną, poruszającą oraz fascynującą tu i teraz. Inspiratorem przedsięwzięcia i liderem grupy jest niestrudzony w swych artystycznych aktywnościach gitarzysta Raphael Rogiński. Gra tutaj nie tylko na gitarze, również na mandolinie i ngoni. W zespole śpiewa Natalia Przybysz, a grają jeszcze: na perkusji, ale też balafonie i instrumentach perkusyjnych Hubert Zemler, a na instrumentach perkusyjnych, wibrafonie, santurze Miłosz Pękala. Za repertuar posłużyły im autorskie kompozycje pisane "do wierszy folkowych Ameryki Północnej".
Drogowskazy
Chyba dla każdego artysty podstawowym kontekstem jego aktualnej twórczości są wcześniejsze dokonania. Wydaje się jednak, że szczególnie ostatnie płytowe (ale i koncertowe) przedsięwzięcia Rogińskiego i Przybysz stanowiły jakiś rodzaj drogowskazu ku temu artystycznemu spotkaniu. Ona - przypomnijmy - zajmowała się w ostatnich latach repertuarem Janis Joplin, czemu dała wyraz na świetnej płycie "Kozmic Blues", a potem przetwarzała bluesowo-soulowe fascynacje we własne opowieści na płycie "Prąd". On, wśród wielu innych przedsięwzięć, którymi się zajmował, nagrał w ostatnich latach dwa krążki zespołu Wovoka. Rok temu wydał też piękną płytę z autorskimi odczytaniami kompozycjami Johna Coltrane'a. Na tej ostatniej pojawiała się gościnnie Przybysz.
Gramatyka
"Woman Blue" to płyta zjawiskowa. W warstwie muzycznej jest absolutnie oryginalną, własną opowieścią, łączącą w sobie elementy bluesa, ale i szeroko rozumianej tradycji amerykańskiej - bo też soulu, gospel czy tamtejszego folku. Mamy tu może i odblaski muzyki afrykańskiej. Słychać gdzieś w tle całe dziesięciolecia muzyki popularnej i niepopularnej, słychać u artystów świadomość muzycznego dziedzictwa, z którego korzystają tyleż chętnie, co i bardzo mądrze. Dlatego też zgrabnie umykają od brzmieniowych banałów, od rozwiązań "typowych" czy "stylowych". Tworzą własny styl, własną gramatykę, choć - jak wspomniałem (i to jest niezwykle atrakcyjne) - w oparciu o tradycję.
Kobiety
Oryginalny i niebanalny jest sposób gry na gitarze Rogińskiego, charakterystyczny i rozpoznawalny jest śpiew Przybysz. Fascynująca jest też, że się tak wyrażę, architektura całości. Muzycy skłaniają się ku naturalnym, akustycznym brzmieniom, które zdają się być naturalnym środowiskiem dla głosu wokalistki i dla tego repertuaru. Nie mamy w składzie gitary basowej ani kontrabasu, ale też nie słychać ich braku. Rzecz została tak skonstruowana, że w tej finezyjnej całości, utkanej ze współbrzmień instrumentów strunowych i perkusyjnych niczego nie brakuje.
O jakości płyty decydują też znakomite kompozycje Rogińskiego. A teksty? Jak czytamy w opisie płyty "opowiadają o perspektywie kobiety, często postawionej w skrajnych sytuacjach. Tak więc obok lamentów, pieśni głodu i beznadziei, możemy usłyszeć teksty o kobietach gangsterach, czy obdarzonych paranormalnymi zdolnościami. Łącznikiem jest kultura Ameryki, w której zawarł się dramat i nadzieja kobiet przybywających do niej z własnej woli lub jako niewolnice". To płyta godna wielkiej uwagi. A mam wrażenie, że niemniej interesujący będzie koncert kwartetu.
Ścieżki
Przypomnijmy, że Raphael Rogiński to artysta o wręcz niespotykanej twórczej aktywności. Ten niewątpliwie jeden z najważniejszych muzyków ostatnich kilkunastu już lat na polskiej scenie, odpowiedzialny jest za wybitne autorskie zespoły Cukunft, Wovoka czy Alte Zachen, ale jest też współtwórcą wielkiego tria Shofar (wraz z Mikołajem Trzaską i Macio Morettim). Na koncie ma też m.in. solową płytę z interpretacjami kompozycji Jana Sebastiana Bacha ("Bach Bleach"), duet Sisters (z DJ Lenarem), projekt Yemen z muzyką Żydów jemeńskich (wspólnie z Wacławem Zimplem, Michaelem Zerangiem i Perry Robinsonem), nagrania w trio Rogiński/Masecki/Moretti, udział w nagraniu ostatniej płyty zespołu Hera... I to jeszcze nie wszystko. A naprawdę nie ma pośród wymienionych dzieła słabego czy nie interesującego. Dodajmy, że w czerwcu Raphael zagra na poznańskim Ethno Porcie z ludową pieśniarką Genowefą Lenarcik.
Natalia Przybysz pamiętana jest przede wszystkim z zespołu Sistars, który współtworzyła z siostrą - Pauliną, a także z, czterech już, własnych udanych płyt: "Maupka comes Home", "Gram Duszy", "Kozmic Blues: Tribute to Janis Jopin" oraz "Prąd".
Przestrzenie
Huberta Zemlera publiczność powinna kojarzyć m.in. z zespołu Horny Trees, rewelacyjnego Slalomu czy współpracy z duetem Sza/Za (którego nazwa ewoluowała dzięki temu do Sza/Za/Ze). Współpracował przy nagrywaniu wcześniejszych płyt z Natalią Przybysz, z Incarnations Mai Kleszcz, z Babadag Oli Bilińskiej. W ubiegłym roku nagrał piękny, nota bene wydany w Poznaniu, album w kwartecie z Wacławem Zimplem oraz ważnymi postaciami światowych scen Evanem Ziporynem i Gyanem Rileyem. Zemler jest też autorem świetnych autorskich płyt solowych ("Moped", "Gostak & Doshes").
Miłosz Pękala pewnie najlepiej znany jest publiczności z wybitnego zespołu Kwadrofonik - autora m.in. płyt "Folklove", "Lutosławski. Tuwim" nagranego z Dorotą Miśkiewicz czy "Requiem Ludowego" - z Adamem Strugiem. Pękala realizuje się jednak w wielu muzycznych przestrzeniach od duetu perkusyjnego Hob-beats, grającego muzykę współczesną i klasyczną po Mitch&Mitch.
Przed nami spotkanie z czterema niewątpliwymi osobowościami - i ich rewelacyjną muzyką.
Tomasz Janas
- Shy Albatross
- 9 Stóp (ul. Piątkowska 92)
- 28.04, g. 19
- bilety: 45/55 zł (dostępne w CIM)
- płyta "Woman Blue", wyd. Ymusic