Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Tutaj szczęście ma kolor czerwony

"Dom, który się przebudził" Martina Widmarka i poznańskiej ilustratorki Emilii Dziubak umieszczony na półce z książkami dla maluszków na pierwszy rzut oka wygląda na żart szalonego księgarza.

. - grafika artykułu
il. Emilia Dziubak

Smutna, brązowa okładka wyróżnia się na tle multikolorowych obwolut dziecięcych lektur. Postać na niej, delikatnie stąpająca po schodach, jakby chciała przemknąć niezauważalnie, przykuwa uwagę. Rysunek kryje jakąś tajemnicę. Wzbudza nieodpartą chęć zajrzenia do środka i rozwikłania jej. Na kolejnych stronach okazuje się, że w zaistniałej sytuacji nie ma nic z dowcipu czy choćby pomyłki. Jest tylko geniusz twórców.

Martin Widmark napisał przejmującą historię o starym mężczyźnie, który po tym jak dzieci dorosły i wyprowadziły się, a żona zmarła, pozostał sam w wielkim domu. Opuścił go nawet kot. Wdowiec, nieustannie rozpamiętując przeszłość, odciął się od świata. Pewnego wieczoru chłopiec z sąsiedztwa powierza opiece mężczyzny roślinkę i tym gestem sprawia, że życie staruszka nabiera barw.

Emilia Dziubak dopełniła opowiadanie pięknymi ilustracjami. Nadała mu poetyckości i ciepła. Na jej obrazach zaniedbany dom nie jest straszny, lecz bezpieczny. Urzekają metafizyczne sceny przemiany mężczyzny w trakcie snu i przebudzenia do życia. Zaskakuje pomysł oddania na papierze dynamiki sprzątania filmowym ujęciem, klatka po klatce. Mistrzowskie operowanie światłem sprawia, że na ilustracjach słychać powiew wiatru, od kurzu momentami aż kręci w nosie, a dotykając wody palce stają się wilgotne. Tutaj szczęście ma kolor czerwony.

Prosty, oszczędny, precyzyjny język pisarza i obrazy ilustratorki, w których więcej cienia niż światła, pozostawiają przestrzeń do wypełnienia wyobraźnią dzieci oraz doświadczeniami dorosłych, bo im wyobraźni już często brakuje. Opowieść wchodzi w interakcję z czytelnikiem. Intryguje. W zależności od momentu życia, w jakim odbiorca się znajduje będzie interpretowana jako osobista historia o samotności, starości, żałobie, nadziei, przemianie, pomocy, drodze do szczęścia, szacunku dla starszych, dziecięcej sprawczości, niesfornym kocie... Najbardziej niesamowite, że autorom udało się stworzyć książkę inaczej rozumianą przez czytającego rodzica i inaczej przez słuchające dziecko. Pomaga tworzyć więź przez wzajemne poznawanie i dzielenie się wewnętrznymi światami, przeżyciami, emocjami.

Można także pominąć tekst i wybrać się na spacer po galerii sztuki. Delektować się nim, przeciągając go w nieskończoność. Każda z ilustracji to arcydzieło i osobna, skończona historia. Wśród nich znajdują się: pokój duchów, portret z przeszłości, łąka czułości, spotkanie z kotem. Kilkulatkom ciemne obrazy nastręczają sporo trudności w odbiorze, ale podobają im się. Zachwycają dorosłych.

"Dom..." zupełnie nie przypomina zabawnych dziecięcych historyjek. Wymaga skupienia od najmłodszych. Nastręcza problemu rodzicom z przekazaniem treści. Jednak mocno oddziałuje na maluszki i na dorosłych. Prawdopodobnie nie stanie się ukochaną bajką na dobranoc, ani tekstem powtarzanym z pamięci setki razy, ale nie zostanie też zapominany. Będzie się zmieniał i dojrzewał razem z czytelnikiem, kusił, żeby po niego sięgać ponownie. Kto wie, może nawet wypełni się rodzinnymi historiami przekazywanymi wraz z pięknie ilustrowanymi kartami następnym pokoleniom.

Maria Maczuga

  • Martin Widmark "Dom, który się przebudził"
  • ilustracje: Emilia Dziubak
  • Wydawnictwo Mamania, Warszawa 2017