Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

AKADEMIA GITARY. Czarująca gitara Vicente Amigo

Kilkukrotna owacja na stojąco, oszałamiające umiejętności techniczne, porywające improwizacje flamenco i pełna magii atmosfera. Czy jednak koncert Vicente Amigo rzeczywiście oczarował?

. - grafika artykułu
Fot. Tomasz Nowak

Tegoroczny festiwal Akademia Gitary obfituje znów w bardzo atrakcyjne, spektakularne wydarzenia, choć niekoniecznie ich głównym podmiotem jest gitara klasyczna. W sobotni wieczór w Auli UAM odbył się drugi spośród najbardziej prestiżowych koncertów tegorocznej odsłony festiwalu - zagrał podczas niego mistrz hiszpański flamenco Vicente Amigo. To artysta, który nazywany jest często najwybitniejszym następcą zmarłego przed kilkoma miesiącami legendarnego Paco De Lucii.

Muzyka jest jedna

- Ludzie zazwyczaj pytają mnie czy próbuję w swej twórczości zmieniać flamenco czy raczej  prowadzić je w nowym kierunku. Nie próbuję robić niczego takiego. Moim rodzajem ekspresji i stylem zawsze będzie flamenco, a wtedy kiedy komponuję  próbuję po prostu wyrazić to, co czuję, co jest w moim sercu - mówił Vicente Amigo w wywiadzie dla miesięcznika IKS.  Wspomniane powyżej pytania pojawiają się nieprzypadkowo. Amigo ma w swej biografii i dyskografii sporo przykładów na to, że z dużą otwartością traktuje tradycję gatunku i chętnie podejmuje współpracę z innymi artystami czy wycieczki w kierunku odmiennych stylów. Czymś takim był jego ubiegłoroczny, świetny album Tierra zrealizowany wspólnie z muzykami szkockiego zespołu Capercaillie. O tej koncepcji mówił we wspomnianym wywiadzie: - Chciałem udowodnić, że muzyka jest jedna i chociaż istnieje wiele różnych stylów czy gatunków, w końcu wszystkie są powiązane.

Najwyższa jakość

Myliłby się jednak ten, kto by się spodziewał daleko idących eksperymentów podczas prezentacji na żywo hiszpańskiego artysty. Mistrz flamenco pokazał się w Poznaniu jako wybitny kontynuator tradycji wielkich klasyków gatunku. Jako muzyk, który niebywale sprawnie, wręcz porywająco, w sensie technicznym, realizuje właśnie ideę (misję?) kontynuowania wielkiego dorobku poprzedników. Nawet jeśli pojawiały się w programie wieczoru kompozycje ze wspomnianej płyty Tierra, które w nagraniu płytowym  zyskały piękny, odświeżający, "multikulturowy" szlif, tu zostały pozbawione wszelkich "zewnętrznych" naleciałości. Taka jest Ziaja, taka osobowość artysty.  Oczywiście, zapewne wynika to też ze świadomości, że publiczność przyszła na koncert flamenco - i taką też muzykę, w najwyższej jakości, otrzymała.

Bez przerw

W przeciwieństwie do innych koncertów Akademii Gitary, odbywających się w Auli UAM (np. o tydzień wcześniejszego występu Avi Avitala i Łukasza Kuropaczewskiego), organizatorzy zdecydowali się nie dzielić występu na dwie części, by nie przerywać artystom, by nie zniszczyć kreowanego przez nich nastroju. Trzeba przyznać, że to był znakomity pomysł, dzięki temu szczególna dramaturgia i klimat muzykowania Amigo nie zostały naruszone. Zapewne pomogło to nie tylko artystom, ale i publiczności w skupieniu się na odbiorze muzyki.

Lider pojawił się na początek sam, przy mocno przyciemnionych światłach i  grając solowe partie czarował słuchaczy swoimi umiejętnościami. Dopiero po dobrych kilku minutach dołączyli do niego trzej pozostali wykonawcy: grający na cajonie i innych instrumentach perkusyjnych Francisco Gonzalez, śpiewający gitarzysta Antonio Fernandez oraz pierwszy wokalista Rafael Usero. Szczególnie partie tego ostatniego bardzo podobały się słuchaczom, jednak ani przez moment nie było wątpliwości kto jest głównym bohaterem wieczoru. Amigo błyskał wirtuozerskimi solówkami, skupiając na sobie uwagę wszystkich obecnych. Jako rodzaj potwierdzenia jego gwiazdorskiego statusu można potraktować też życzenie, by fotografowie robili zdjęcia podczas koncertu jedynie z odległości tylnich rzędów Auli UAM. Oczywiście, wszystko dla dobra muzyki i nastroju kreowanego przez artystów.

Owacja i niepewność

Przyznam na koniec, że mam pewien kłopot z tym koncertem. Nie mam najmniejszych wątpliwości co do mistrzowskich umiejętności Vicente Amigo - zarówno w sensie operowania gitarowymi patentami, nawiązywania do wielkiej tradycji flamenco, jak i umiejętności budowania napięcia, dramaturgii. A jednak grana przez niego muzyka jakoś nie zachwyciła mnie, nie rzuciła na kolana. Czy było w niej za dużo wirtuozerii, a za mało duszy, czy może jestem uodporniony na głębię flamenco? Nie wiem. Faktem jest, że artysta - przy wsparciu pozostałych wspomnianych trzech muzyków - oczarował poznańską publiczność, skłaniając ją do kilkukrotnej owacji na stojąco. Zresztą chyba trudno się dziwić, wszak nie co dzień mamy do czynienia z artystą, który jest nazywany najwybitniejszym następcą Paco De Lucii.

Przed nami jeszcze wiele atrakcji Akademii Gitary, wraz z tą najciekawszą - koncertem Arianny Savall w Auli UAM 7 września. A już za tydzień, w niedzielę 31 sierpnia, tradycyjny Gitarowy Happening na Starym Rynku.

Tomasz Janas

  • Akademia Gitary: koncert Vicente Amigo
  • Aula UAM
  • 23.08