Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Przetłumaczyć obraz na język tatuażu

- Ilustruję pewne aspekty swojego życia, ale przede wszystkim bawię się formą - mówi Kuba Kujawa*, poznański tatuażysta i malarz. Jego wystawę "Imperium w ogniu" można od piątku oglądać w Miasto Bar przy ulicy Szewskiej.

. - grafika artykułu
Wystawę Kuby Kujawy można oglądać w Miasto Bar przy ul. Szewskiej

Wróciłeś do Poznania na stałe?

Tak, po czterech latach mieszkania w Kopenhadze, wróciłem do Polski. Ale i tak cały czas wyjeżdżam, bo to zawsze nowe inspiracje i nowe spojrzenie na tatuaż. Raz do roku jeżdżę do Stanów Zjednoczonych, bo to zdecydowanie inna scena tatuażu.

Warto co roku lecieć do Stanów?

Zawsze staram się znaleźć właściwe rozwiązania dla techniki, którą pracuje. Tak w tatuażu, jak i w malarstwie. Jeśli pracuję akwarelą, to staram się sięgnąć do źródeł tej techniki, gdy maluję olejami - to podążam w stronę malarstwa renesansowego czy barokowego.

Zacząłeś mówić o inspiracjach. Technologicznie w tatuażu i malarstwie co innego Cię inspiruje. A w warstwie znaczeniowej?

Moje malarstwo to autobiograficzne obrazy, to ilustrowanie własnych przeżyć. Pomimo że ubrane w taką niecodzienną formę. W tytułach obrazów często inspiruję się tekstami piosenek, muzyką, książkami, włączam w to swoje przeżycia i łączę w całość na płótnie. Mam tyle inspiracji, że ciężko podać jedno konkretne źródło. To suma najróżniejszych bodźców.

Dużą rolę odgrywa w Twoich obrazach ciało. Ale tylko na jednym obrazie przedstawiasz wytatuowaną osobę.

Nie znajduję już miejsca dla tatuażu w konwencji malarskiej. On dla mnie tak spowszedniał, przez to, że z nim na co dzień obcuję - że u innych ludzi go nie zauważam. I nie mam takiej potrzeby, by malować tatuaże na płótnie.

To jak ja chciałbym wyglądać, czy jak chciałbym, by ludzie obok mnie wyglądali, a to jak wyglądają na moich obrazach, to są dwie różne rzeczy. I faktycznie nie wyobrażam sobie w takiej odsłonie neoklasycystycznej wytatuowanych ludzi. Ciało jest na tyle dla mnie złożone, że jakbym miał je zakrywać, to byłoby bez sensu. Aby zbudować strukturę anatomii, zaczynam faktycznie od nagiego ciała i szkoda mi je ubierać. Bo ciało jest na tyle ciekawe i na tyle dużo czasu spędziłem studiując je, że szkoda mi je zakrywać i zabijać efekt.

A skąd ta fascynacja anatomią?

Od dziecka lubiłem się bawić ludzikami G.I Joe.

Oni byli dobrze umięśnieni!

O to właśnie chodzi. Równie mocno interesowały mnie lalki i nigdy nie rozumiałem czemu to jest takie tabu, dlaczego mogę bawić się ludzikiem G.I. Joe, a lalką Barbie - figurką człowieka, który jest kobietą - nie. Ciało to jest tak ciekawa i złożona forma, że nie potrzeba nic więcej w tych obrazach. Można nią wszystko zilustrować. Wielokrotnie próbowałem działać tłem, barwami czy motywami np. zwierząt, ale to było trochę "upychanie" na siłę.

Czy Twoje prace są nacechowane erotycznie?

W pewnym sensie tak, ale nie mają dla mnie ładunku seksualnego. To kwestia tego, jak ktoś odbiera nagość.

Dla mnie obraz jest ilustracją autobiograficzną, opartą na własnych przeżyciach. Wykorzystuję do tego ikonografię i znane mi sposoby obrazowania. Pochodząc z tego czy innego kręgu kulturowego mamy zawsze pewien sposób artykułowania w głowie. Często wykorzystuję mitologię, bo to są motywy, które każdy w naszym kręgu kulturowym kojarzy. Gdy zakładam aureolę na głowę nagiej kobiety, to może być to traktowane obrazoburczo. Ale dla mnie nagość to nic złego, to naturalny porządek rzeczy.

Malarstwo biblijne to nagie postacie.

To był pretekst dla wielu malarzy, by ciało odsłaniać. Ja idę po prostu tą drogą, którą już przetarto.

Dlaczego poszedłeś w neoklasycyzm? Jesteś absolwentem poznańskiej ASP. Tutaj się raczej ucieka od klasycznego malarstwa.

Miałem taki etap, że malowałem bardziej ekspresyjnie i odchodziłem od tradycyjnej formy. Ostatnio sam się zastanawiałem, czy to jest kwestia mojego wyboru, czy po prostu zmusiły mnie do tego... warunki lokalowe. Żyjąc w ciągłym ruchu i w mniejszych mieszkaniach, nie mogłem sobie pozwolić na większe formaty, co rzutuje na formę moich obrazów. Nie mam takiego rozmachu, nie mogę chlapać po ścianach. Choć prace są mniejsze, to są bardziej wygłaskane, dopracowane. Zawsze ciągnęło mnie do warsztatowego malarstwa, lubiłem drążyć temat i starać się dojść do perfekcji.

Perfekcji formy?

Tak, dla mnie malarstwo jest przede wszystkim zabawą formą. Ilustruję pewne aspekty swojego życia, ale przede wszystkim bawię się formą. Teraz jest taka, ale może za parę lat, gdy będę miał możliwość malowania większych obrazów, złamie ją jakąś ekspresją?

Czy rama w Twoim obrazie jest ważna? Tak jak u malarzy klasycznych?

Tak, rama jest dość istotna, to dla mnie część procesu. W Kopenhadze kupowałem ramę i malowałem pod nią obraz.

Gdy malujesz sam, to jesteś wolny, ogranicza Cię najwyżej kupiona rama. Ale gdy tatuujesz, masz nad sobą klienta. Czy on Ci wiele narzuca? Hamuje?

Ograniczenie jest wpisane w tatuaż. Chociaż udało mi się zbudować pozycję i ludzie przychodzą do mnie po moje pomysły, chcą, bym przenosił moje obrazy na ich skórę.

To jest możliwe?

Moim zdaniem się nie da. Trzeba przetłumaczyć obraz na język tatuażu. W naturę tatuażu wpisany jest klient i mi to wcale nie przeszkadza. Myślę o tatuażu w kategoriach rzemiosła. To zupełnie komercyjne działanie.

Porządne rzemieślnictwo.

To właśnie mnie w tatuażu najbardziej pociąga i tego mi brakowało w sztuce.

To co Ty robiłeś na ASP?!

Starałem się zrozumieć pewne rzeczy. Odnalazłem się bardziej w tatuażu, choć malarstwo też jest dla mnie ważne, pozwala wyrazić siebie.

rozmawiał Adam Jastrzębowski

*Kuba Kujawa - rocznik '85, absolwent Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych i Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Zajmuje się tatuażem i malarstwem. Jako tatuator był wielokrotnie nagradzany na polskich i zagranicznych konwencjach tatuażu. Przez ostatnie lata dużo pracował zarówno w Europie, jak i za Oceanem. Obecnie pracuje w poznańskim studiu Tattoo.pl. Jego obrazy znajdują się w wielu prywatnych kolekcjach.

  • Kuba Kujawa "Imperium w ogniu "
  • Miasto Bar ul. Szewska 20
  • wernisaż - 1.02, g. 19

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019