Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

OFF CINEMA. Pierwsza dama reportażu

Jej definicja literatury faktu jest nadzwyczaj prosta. Jak mówi, "reportaż nie różni się od powieści prawie niczym: w obu przypadkach mamy bohatera, konstrukcję i piękny język. Podstawowa różnica polega jednak na tym, że w reportażu wszystko dzieje się naprawdę".

. - grafika artykułu
Małgorzata Szejnert. Fot. Tadeusz Późniak

Małgorzatę Szejnert śmiało można nazwać pierwszą damą reportażu. Misterną sztukę ubierania ludzkiego życia w słowa opanowała do perfekcji, pracując najpierw w dziale reportażu "Gazety Wyborczej" (w 1989 r. znalazła się w grupie jej założycieli), potem zaś pisząc samodzielne książki. Z ogromnym powodzeniem, skoro jej reportaże niezmiennie mają stałe grono czytelników. Począwszy od tych pierwszych, jeszcze z lat siedemdziesiątych, jak "Borowiki przy ternpajku" i "Ulica z latarnią", a skończywszy na "Czarnym ogrodzie", "Wyspie klucz" i "Domu żółwia". Ten ostatni jest zresztą bardziej dziełem przypadku niż starannie obmyślonego planu. Pisarka, odwiedzając znajomą, która na Zanzibarze prowadzi szkołę nurkowania, nie planowała tego, że z tej wizyty powstanie reportaż. - Pojechałam tam bez tego zamiaru, nawet zanurkowałam parę razy, chociaż wydaje się to głupie, zwłaszcza, że nie umiem pływać - żartowała podczas czwartkowego spotkania w Centrum Kultury Zamek.

Urzędnicza machina i Górny Śląsk

Na spotkaniu z widzami Off Cinema autorka opowiadała o początkach swojej dziennikarskiej pracy ("Myśmy się wtedy w Gazecie tak po prostu przyjaźnili, tworzyliśmy zgrany zespół"), swojej przygodzie z Ameryką ("»Wyspę klucz« napisałam dopiero wiele lat później. Chciałam pokazać, jak działała ta skomplikowana urzędnicza machina decydująca o tym, którzy emigranci będą mogli zostać przyjęci, a którzy nie") i więzi z bohaterami - czytelnikami swoich książek ("Na spotkanie autorskie na Śląsku przyszło wielu ludzi, także z Giszowca [bohaterowie książki »Czarny ogród« - przyp. red.]. Dziękowali, że zajęłam się tym tematem, niektórzy przynieśli nawet kwiaty"). Na prowokacyjne pytanie prowadzącego spotkanie Piotra Śliwińskiego o to, czy nie przyszło jej do głowy, by zrobić miejsce młodym, odpowiedziała anegdotą o tym, jak to kiedyś Helena Łuczywo wzięła ją na rozmowę dokładnie na ten sam temat. "Nie sądzisz, że już pora na nas? Teraz młodzi muszą wykorzystać swój potencjał". Szejnert odpowiedziała wtedy żartobliwie: "Helenko kochana, czuję że ja też mam potencjał i muszę go wykorzystać".

Nie ma uniwersalnych rad

Szejnert to również mentorka wielu późniejszych tuz polskiego reportażu. Zasiada w kapitule konkursu Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego, jeszcze jako szefowa działu reportażu "Gazety" odkryła wiele dzisiejszych talentów, m.in. młodziutkiego wówczas Mariusza Szczygła. Jak mówi, nie warto oczekiwać od niej jakichkolwiek uniwersalnych rad, wielkich słów na temat tego, jak pisać dobrze. - My, tak zwani "dziennikarze reżimowi" jeszcze sprzed zmiany ustroju, zupełnie inaczej postrzegamy opisywaną rzeczywistość. Ci młodzi, którzy po nas przyszli, mają zupełnie inne, bardziej naturalne podejście do tego, co dzieje się dookoła. I piszą naprawdę dobre reportaże - mówiła.

Anna Solak

  • Spotkanie z Małgorzatą Szejnert
  • 18. MFFD Off Cinema
  • CK Zamek, Sala Kinowa
  • 20.11