Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Skazany na zapomnienie. Poznański Czerwiec 1956 - walka o pamięć

"Na pobojowisku żerują nieraz szakale. Na czarnym poznańskim czwartku usiłuje żerować czarna reakcja. Tego żeru należy ją pozbawić. [...] Z tej tragedii nikomu nie wolno robić bohaterstwa. Zdarzają się nawet w rodzinach tragiczne wypadki. I chociaż rodzina dotknięta takim nieszczęściem nigdy o nim zapomnieć nie może, to zawsze stara się jak najgłębiej zapuścić na swoją tragedię żałobną kurtynę milczenia".

. - grafika artykułu
Anna Strzałkowska (matka Romka), Lech Wałęsa i Zdzisław Rozwalak w czasie ceremonii odsłonięcia pomnika Poznańskiego Czerwca 1956, 28.06.1981 r., fot. J. Kołodziejski/www.cyryl.poznan.pl

Tymi słowy Władysław Gomułka zwrócił się w czerwcu 1957 roku do robotników HCP, inicjując tym samym proces konsekwentnego eliminowania Poznańskiego Czerwca z kontrolowanej przez PZPR i powolne jej organa sfery publicznej. Wizyta I sekretarza KC PZPR złożona w mateczniku Czerwca oraz takie przesłanie zawarte w jego wystąpieniu dowodziły, że wydarzenia sprzed roku nie tylko pozostawały w Poznaniu problemem społecznym, ale sygnalizowały również istnienie na jego tle ważnego sporu.

"Krew i dolary"

Jego źródeł należałoby szukać na przełomie czerwca i lipca 1956 roku, gdy komunistyczne władze, dokonawszy wojskowej pacyfikacji zbuntowanego miasta, nie poprzestały na represjonowaniu czynnych uczestników poznańskiej rewolty, ale zainicjowały brutalną kampanię propagandową, której adresatem było w istocie całe społeczeństwo. Miała ona na celu wykazanie, że dramatyczny wymiar "Poznania" wynikał wyłącznie z działalności "elementów kontrrewolucyjnych", czy też "agenturalnych", które wykorzystały niezadowolenie panujące wśród prawdziwych i zupełnie nieświadomych "wrogiej prowokacji" robotników. Ta jednoznaczna interpretacja Czerwca wynikała z istoty obowiązującej ideologii, w ramach której niemożliwy był bunt robotników przeciw reprezentującej ich klasowe interesy "robotniczej" władzy. Dodajmy, że miała się ona nijak do rzeczywistych nastrojów społecznych panujących w Poznaniu latem 1956 roku. Wyrażały się one w różnoraki sposób, od publicznego okazywania radości, wdzięczności czy też podziwu dla strajkujących, przez kolportaż ulotek, skończywszy na organizowaniu strajków solidarnościowych, a nawet zbiórek pieniężnych na rzecz aresztowanych kolegów.

"Nauki Poznania"

Tyleż gwałtowną, co krótkotrwałą redefinicję oceny Poznańskiego Czerwca przyniosła październikowa "odwilż". Gomułka przyznał wówczas, że poznański protest był w zasadzie robotniczy i uprawniony. Jednocześnie przekonywał, że robotnicy w żadnym razie "nie protestowali przeciwko Polsce Ludowej, przeciwko socjalizmowi", a jedynie przeciwko... jego "błędom i wypaczeniom". Programowa polityka zwalczania pamięci Poznańskiego Czerwca, do której za sprawą Gomułki przystąpiono w ciągu kilku najbliższych miesięcy, wyraźnie świadczyła jednak o tym, że bardzo szybko zapomniał on o swojej przestrodze, a także ujawniała czysto instrumentalny charakter oceny "Poznania" dokonany przezeń podczas VIII Plenum KC PZPR. Niebawem po Październiku, który szybko okazał się zenitem politycznych przemian, nie zaś ich początkiem, poznański aparat musiał się bowiem zmierzyć z polityczną siłą generowaną przez rodzący się wówczas oddolny ruch społeczny na rzecz upamiętnienia Czerwca. Podnoszone jesienią 1956 roku postulaty domagające się m.in. zmiany nazwy Zakładów Cegielskiego na Zakłady im. 28 Czerwca czy też żądania ufundowania tablicy pamiątkowej na ścianie Zamku wkrótce znalazły bowiem rozwinięcie w aktywności robotników HCP i ZNTK, którzy niezależnie od władz podjęli się organizacji pierwszej rocznicy Czerwca. W ZNTK powołano specjalny komitet, którego członkowie nie tylko prowadzili zbiórkę funduszy na rzecz rodzin ofiar Czerwca, ale nawet wysunęli własny program obchodów. Jego najważniejszym elementem miało być przerwanie pracy i uroczysty przemarsz, wraz z zakładową orkiestrą oraz ufundowanym specjalnie na tę okazję sztandarem, na cmentarz, gdzie spoczywali ich polegli koledzy. To właśnie wówczas nie do końca panujące nad sytuacją poznańskie władze partyjne postanowiły odwołać się do pomocy samego Gomułki, który osobiście pofatygował się do HCP, aby zażegnać rocznicowe "zagrożenie".

Pamięć zakazana

Trudny do zniesienia dla władzy stan, w którym upamiętnia się otwarte wystąpienie przeciwko reprezentowanym przez nią ustrojowym pryncypiom, nie trwał jednak zbyt długo. Jakakolwiek dyskusja nad Poznańskim Czerwcem już niebawem została radykalnie ograniczona, co z kolei sprawiło, że przez blisko dwadzieścia pięć lat "Poznań" był dość skutecznie wyeliminowany z debaty publicznej. Źródeł owego sukcesu władz trzeba szukać w zakończonym w 1958 roku procesie konsekwentnego łamania oddolnego, niezależnego ruchu robotniczego - jednym z jego nieformalnych liderów pozostawał Stanisław Matyja - upominającego się o pamięć Poznańskiego Czerwca na równi z głoszeniem postulatów związanych z respektowaniem robotniczych praw. W niczym nie zmienia to jednak faktu, że w latach 60., w których niemal cyklicznie dochodziło do sytuacji kryzysowych, doświadczenie Czerwca 1956 było przywoływane dość powszechnie. Toteż gdy np. w marcu 1963 doszło do kolejnych podwyżek cen, najczęściej komentowaną kwestią pozostawała postawa załogi HCP ("teraz to na pewno już wyjdą"), która jeszcze długo po Czerwcu 1956 postrzegana była jako swoisty miernik poziomu społecznego niezadowolenia, same zaś Zakłady Cegielskiego jako miejsce szczególnie predestynowane do rozpoczęcia potencjalnego buntu. Zaszczepionego przez Poznański Czerwiec pierwiastka oporu nigdy nie udało się w Poznaniu do końca wyeliminować, czego najlepszym dowodem pozostaje miejscowa odsłona Grudnia 1970, kiedy to nad miastem zawisła realna groźba czerwcowej "repetycji", jak nazywał tę sytuację ówczesny I sekretarz KW PZPR Kazimierz Barcikowski. Była ona zresztą na tyle realna, że postanowiono wyeliminować ją, odwołując się do "pomocy" wojska.

Pamięć odzyskana

Pierwszy ważny przełom w walce o pamięć Poznańskiego Czerwca 1956 przyniósł rok 1976, w którym powstały pierwsze zorganizowane struktury opozycji demokratycznej w PRL. Jednym z nieco dziś chyba zapomnianych wydarzeń inicjujących ów proces były z pewnością niezależne obchody 20. rocznicy Poznańskiego Czerwca, które zorganizowano w... Warszawie. 29 czerwca 1976 roku w kościele św. Jacka odbyła się bowiem rocznicowa msza św., w której ramię w ramię uczestniczyli m.in. Jacek Kuroń, Antoni Macierewicz, Seweryn Blumsztajn, Ludwik Dorn, Jan Olszewski, Jan Józef Lipski, Władysław Siła-Nowicki i Wojciech Ziembiński. Trwałe przełamanie na interesującej nas płaszczyźnie nastąpiło jednak w czasie kilkunastu miesięcy tzw. "karnawału Solidarności". Najważniejszym symbolem tego okresu pozostaje zbudowany w nieprawdopodobnym tempie i górujący nad pl. Mickiewicza pomnik oraz ceremonia jego odsłonięcia, która przyciągnęła ponad 100 tys. uczestników. Nie mniejsze zasługi w dziele odzyskiwania skonfiskowanej przeszłości położyła wreszcie dwójka redaktorów pierwszej Czerwcowej monografii Jarosław Maciejewski i Zofia Trojanowiczowa.

Lata 1980-1981 to czas, w którym pogrążone w kryzysie partyjne władze nie były w stanie wykrzesać dostatecznych środków, by móc skutecznie przeciwstawić się solidarnościowej narracji Poznańskiego Czerwca. Do właściwej kontrofensywy przystąpiły one dopiero po wprowadzeniu stanu wojennego, co zaowocowało wypracowaniem nowej taktyki, której głównym elementem była rozpisana na kilka lat strategia swoistego przejęcia odrzucanego przez ostatnie dwadzieścia pięć lat dziedzictwa Czerwca 1956 i wpisania go w poręczny kontekst "dziejów polskiego ruchu robotniczego". Tego typu działania okazały się jednak zarówno spóźnione, jak i - mimo wsparcia propagandowego - wyjątkowo nieskuteczne. Aż do końca lat 80. partyjne władze inspirujące organizację oficjalnych obchodów rocznic Poznańskiego Czerwca zyskały wyjątkowo wymagającego przeciwnika w walce o jego pamięć, którym była zepchnięta do podziemia Solidarność. W tych warunkach doszło w Poznaniu do polaryzacji związanej z oficjalnymi oraz "nielegalnymi" obchodami kolejnych rocznic Czerwca 1956. Strona społeczna swoje zwycięstwo przypieczętowała ostatecznie 28 czerwca 1989, gromadząc kilkadziesiąt tysięcy poznaniaków na pierwszych od 1981 roku legalnych obchodach rocznicowych.

W wolnym Poznaniu

Największy jak dotąd rozmach i rangę miały obchody 50. rocznicy Poznańskiego Czerwca. 28 czerwca 2006 roku na pl. Mickiewicza przybyli prezydenci aż pięciu państw: Polski - Lech Kaczyński, Niemiec - Horst Köhler, Czech - Václav Klaus, Słowacji - Ivan Gašparovič i Węgier - László Sólyom. Wśród zabierających głos podczas uroczystości był również Lech Wałęsa. Mszę św. celebrował abp Tadeusz Gocłowski, abp Stanisław Gądecki zaś odczytał przesłanie papieża Benedykta XVI przygotowane specjalnie na tę rocznicę. Ówczesna dyrektor Teatru Ósmego Dnia Ewa Wójciak recytowała wiersz Kazimiery Iłłakowiczówny Rozstrzelano moje serce w Poznaniu. W imieniu kombatantów Poznańskiego Czerwca przemawiał Ryszard Biniak.

Rocznicowe obchody przekroczyły wówczas granice naszego kraju. W Berlinie otwarto wystawę Rok 1956 - Powstanie w Polsce i na Węgrzech w kontekście międzynarodowym. Z kolei w Parlamencie Europejskim w Brukseli z inicjatywy eurodeputowanego Filipa Kaczmarka zorganizowano wystawę Poznań in June 1956 - Rebellious City. Wracając zaś do dnia głównych uroczystości, wieczorem nie zabrakło wydarzeń kulturalnych. W Teatrze Nowym odbyła się premiera filmu dokumentalnego W dzień targowy w reżyserii Roberta Kaczmarka, na pl. Mickiewicza wystawiono widowisko Czerwiec '56 w reżyserii Izabelli Cywińskiej i Jerzego Kaliny, połączone z wykonaniem Oratorium 1956 Jana A.P. Kaczmarka. Teatr Ósmego Dnia zaprezentował na terenie Wolnych Torów widowisko Czas matek. Ostatni akcent obchodów miał miejsce 25 sierpnia na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Wystawiono wówczas pełną wersję opery Ça Ira Rogera Watersa (lidera grupy Pink Floyd).

Piotr Grzelczak

współpraca Mateusz Malinowski