Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Alma Mater Posnaniensis

"Tak tedy witamy naszą najwyższą uczelnię z uczuciem czci i miłości, jako strażnicę wiedzy i krzewicielkę nauki, a przez to współbudowniczkę gmachu państwowości naszej" - pisał w maju 1919 roku "Dziennik Poznański". W maju 100 lat temu otwarto Uniwersytet Poznański.

. - grafika artykułu
Collegium Minus Uniwersytetu Poznańskiego, ok. 1918-1919, ze zb. cyryl.poznan.pl

Nie będzie cienia przesady, jeśli już na wstępie skonstatujemy, że 7 maja 1919 roku to jedna z najważniejszych dat w dziejach Grodu Przemysła. Prestiżowa ranga ośrodka uniwersyteckiego, którą Poznań nabył tego dnia, była wszak niezwykle istotnym bodźcem miastotwórczym stymulującym odtąd jego gwałtowny rozwój w XX wieku. W ów spektakularny sposób ziściło się jednocześnie wielkie marzenie kilku pokoleń patriotów, organiczników i społeczników, którzy w skrajnie trudnych warunkach zaboru pruskiego pracowali na rzecz zachowania narodowego jestestwa Poznania i Wielkopolski, wpisując w swój program powołanie wyższej uczelni kształcącej przyszłe kadry polskiej inteligencji. Jak pisał pierwszy uniwersytecki kronikarz prof. Adam Wrzosek, wieloletnie zabiegi na rzecz powstania uniwersytetu w Poznaniu, podejmowane w XIX stuleciu kolejno przez Hieronima Zakrzewskiego, Wojciecha Lipskiego, Augusta Cieszkowskiego czy Karola Libelta, obracane każdorazowo wniwecz przez pruskiego zaborcę, mogły się doczekać realizacji dopiero wówczas, "gdy nagle potęga niemiecka zaczęła się załamywać, a dla Polski zaświtała jutrzenka wolności".

Uniwersytecką inicjatywę podjął na nowo prezes Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk prof. Heliodor Święcicki. To właśnie z jego inicjatywy niemal w epicentrum rewolucji, która na jesieni 1918 roku rozgorzała w Niemczech, a tym samym w Poznaniu, 11 listopada tegoż roku zwołano pierwsze posiedzenie komisji organizacyjnej polskiego uniwersytetu w Poznaniu. Tego dnia w gmachu PTPN spotkali się "ojcowie założyciele" poznańskiej Almae Matris: prof. Heliodor Święcicki, filozof dr Michał Sobeski, ks. proboszcz Stanisław Kozierowski ze Skórzewa oraz archeolog dr Józef Kostrzewski. Podjęto wówczas fundamentalną decyzję o rozpoczęciu prac nad utworzeniem przyszłego Wydziału Filozoficznego, postulowano utworzenie wydziałów: Lekarskiego i Prawniczego, a nawet wyznaczono normę przyszłej płacy profesorskiej - 10-15 tys. marek dla profesora zwyczajnego. Wreszcie wyznaczono sobie niezwykle ambitny cel: "Postanowiono starać się o to, aby można było otworzyć uniwersytet już od kwietnia 1919 roku".

Rozpoczęte na sześć długich tygodni przed wybuchem powstania wielkopolskiego prace Komisji uniwersyteckiej charakteryzowały się niezwykłą dynamiką, sukcesywnie budując zaplecze przyszłej wszechnicy w dużej mierze w oparciu o zasadę faktów dokonanych. Niespożyta energia prof. H. Święcickiego dała o sobie znać, zwłaszcza gdy należało podjąć walkę o zaplecze materialne uczelni, zabezpieczyć ją pod kątem kadry naukowej, dokonując niekiedy spektakularnych profesorskich transferów z Krakowa i Lwowa, a przede wszystkim oddalić "zagrożenie" w postaci pomysłu utworzenia polskiego uniwersytetu... w Gdańsku, który na długie lata mógłby pogrzebać poznańskie marzenia na akademickiej płaszczyźnie. Odbywane w kilkudniowych interwałach czasowych posiedzenia Komisji najbardziej wymierne efekty poczęły przynosić wraz z nastaniem roku 1919. Pozostająca wciąż w budowie Wszechnica Piastowska, bo tak - dość nieszczęśliwie - nazwano zrazu poznański uniwersytet, zyskała wówczas na swoje potrzeby nie tylko imponujące gmachy Akademii Królewskiej (Collegium Minus), zamku cesarskiego (Collegium Maius) czy Biblioteki im. Cesarza Wilhelma I (Biblioteka Uniwersytecka), ale także przychylność i wszechstronną organizacyjną pomoc ze strony Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej i warszawskiego Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.

Ów wielki wysiłek prędko udało się przedzierzgnąć w konkretne i wiążące rezultaty. Jednym z nich było premierowe posiedzenie Wydziału Filozoficznego z 4 kwietnia 1919 roku, w czasie którego na pierwszego dziekana tejże jednostki wybrano prof. M. Sobeskiego. Nazajutrz w tym samym gremium dokonano z kolei elekcji pierwszego rektora, powierzając tę godność, co dla nikogo nie mogło stanowić zaskoczenia - Heliodorowi Święcickiemu. Dodajmy ponadto, że w ciągu kolejnego miesiąca udało się doprowadzić do powstania drugiego wydziału - Prawno-Ekonomicznego. Długo oczekiwana inauguracja polskiego uniwersytetu odbyła się ostatecznie 7 maja 1919 roku.

Niezwykle bogaty program otwarcia uniwersytetu rozpoczęła uroczysta msza święta w katedrze celebrowana przez abpa Edmunda Dalbora, w której uczestniczyli wszyscy najwyżsi rangą poznańscy oficjele: członkowie Komisariatu i Prezydium NRL, gen. Józef Dowbor-Muśnicki, prezydent Jarogniew Drwęski, a także delegowany z Warszawy "minister oświecenia" Jan Łukasiewicz, przedstawiciele Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Lwowskiego, prezes Polskiej Akademii Umiejętności i delegat Uniwersytetu Jagiellońskiego Kazimierz Morawski etc.

W wypełnionej szczelnie, także przez "uczniów nowej Wszechnicy", katedrze wysłuchali oni kazania ks. prałata Stanisława Łukomskiego, po czym uformowano wielotysięczny pochód z orkiestrą i zastępem skautów na czele, który przemierzając ulice: Chwaliszewo, Wielką, Stary Rynek, Nową, plac Wolności, Kościuszki, Mielżyńskiego i Święty Marcin, obrał za swój cel dawny zamek cesarski. Tam w byłej sali tronowej, w obecności ponad tysiąca osób przemawiali nie tylko abp E. Dalbor, komisarz NRL Adam Poszwiński, rektor H. Święcicki czy mister J. Łukasiewicz, ale także przedstawiciel "młodzieży akademickiej Wszechnicy Piastowskiej p. Mikołajczak" oraz reprezentantka związku akademiczek "Universitas" dr Ludwika Dobrzyńska-Rybicka. Rektor H. Święcicki zwrócił się skądinąd wprost do młodzieży: "Macie, młodzi przyjaciele, wykształcić się w Uniwersytecie, nie tylko naukowo, lecz nie mniej kształcić się macie na dobrych obywateli kraju, bo macie być później apostołami świętej naszej sprawy, Ojczyzny naszej nadzieją". Z kolei minister Łukasiewicz w swej zwięzłej wypowiedzi zarysował w istocie program uniwersytetu i najważniejsze zadania przed nim stawiane: "Wszechnica Piastowska ma zastąpić młodzieży polskiej Berlin i Wrocław. Niech nie tylko zastąpi, ale przewyższy uniwersytety niemieckie. Niech da młodzieży naukę, owianą duchem narodowym. [...] Niech młodzież niesie wysoko sztandar nauki i stanie się ośrodkiem kultury dla zachodnich kresów Rzeczypospolitej".

Po południu w Sali Białej poznańskiego Bazaru odbył się wielki bankiet, czy też "biesiada", jak w demokratycznym duchu pisała prasa, na cześć delegatów i zaproszonych gości, który upłynął w atmosferze sprzyjającej wznoszeniu "szeregu toastów". Bogaty program inauguracyjny dopełniała wieczorna uroczystość zaaranżowana w Teatrze Polskim. Na jego deskach znakomity wykład pt. "Z dziejów uniwersytetów w Polsce" wygłosił historyk prof. Kazimierz Tymieniecki, po którym zgromadzona w teatrze publiczność wysłuchała fragmentów Przedświtu Zygmunta Krasińskiego, utworu Do mojego grajka Teofila Lenartowicza, obejrzała wreszcie Warszawiankę Stanisława Wyspiańskiego. "Uczestnicy obchodu rozchodzili się w nastrojach podniosłych - pisał "Kurier Poznański" - z tem poczuciem, że przeżyli wielki dzień w dziejach naszego odrodzenia". Na dłuższe świętowanie nie było wszakże czasu, już 12 maja 1919 roku "smarkaty uniwersytet" otwierał bowiem swoje podwoje dla "studenckiej braci", a rozmaitych organizacyjnych problemów bynajmniej nie brakowało.

W pierwszym, pełnym roku akademickim w dziejach Wszechnicy Piastowskiej (1919/1920), którą dopiero 24 czerwca 1920 roku Senat przemianował na Uniwersytet Poznański, naukę w jej murach rozpoczęło około 1800 studentów i wolnych słuchaczy, którzy borykali się zwłaszcza z kłopotami natury mieszkaniowo-socjalnej. Nie bez przyczyny poznańska prasa nieustannie "upraszała szanowne obywatelstwo Poznania" o pomoc przy "wynajmowaniu pokoi umeblowanych studentom". Trzeba wiedzieć, że uniwersytet, jak wszystkie inne uczelnie w II RP, był dostępny przede wszystkim dla młodzieży wywodzącej się z zamożniejszych domów. Koszty studiów były dość wysokie, gdyż składało się nań szereg opłat (wpisowe, czesne, opieka zdrowotna etc.), miejsc w akademikach i stypendiów nieustannie zaś brakowało. W niczym nie zmienia to jednak faktu, że liczba studentów Uniwersytetu Poznańskiego stale rosła, by w 1933 roku osiągnąć wysoką jak na standardy II RP liczbę około 5,5 tys. Podobny progres dotyczył skądinąd liczby wydziałów, których z czasem było już pięć (Filozoficzny/Humanistyczny, Prawno-Ekonomiczny, Matematyczno-Przyrodniczy, Rolniczo-Leśny, Medyczny), oraz pracowników naukowych. Grono tych ostatnich tuż przed wybuchem wojny liczyło 550 osób, w tym blisko setkę profesorów zwyczajnych, wśród których brylowali uczeni tej klasy co Florian Znaniecki (socjologia), Antoni Jurasz (medycyna), Edward Taylor (ekonomia), Adam Skałkowski (historia), Adam Wodziczko (botanika), Roman Pollak (historia literatury) czy Zdzisław Krygowski (matematyka).

W krótkim czasie Uniwersytet Poznański zdołał mocno wrosnąć w swoje miasto, stając się, obok Pewuki jedną z najważniejszych wizytówek Poznania w II RP. Rozbudzone za jego sprawą życie naukowe, kulturalne, ale i towarzyskie, uczelnia nieustannie przyciągała wszak nowych ludzi z całego kraju, znaczone było trudną dziś do odtworzenia liczbą naukowych stowarzyszeń, czasopism, wydarzeń i inicjatyw. Wszystko to udało się uczynić "na przekór zjadliwym głosom - jak nieco złośliwie obwieszczał "Dziennik Poznański" - nie tyle niechętnych, co nieznających stosunków naszych ludzi, piętnujących dzielnicę naszą uwłaczającem mianem Beocji polskiej".

Vivat, crescat, floreat!

Piotr Grzelczak

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019