Zazwyczaj zapamiętany zostaje ułamek sekundy - moment triumfu, ewentualnie eksplozja radości tuż po, w przypadku Władysława Kozakiewicza także gest, który miał wymiar czysto sportowy, był bowiem reakcją na gwizdy ze strony radzieckiej publiczności. Jak się później okazało, ten ostatni miał potem również niebagatelne polityczne konsekwencje.