"Granicę" Zofii Nałkowskiej z czasów licealnych można kojarzyć dobrze lub źle, lecz kojarzyć się musi. Trudno oczekiwać zaskakujących zwrotów akcji w spektaklu będącym adaptacją szkolnej lektury, znakomita większość publiczności wie, jak skończy Zenon Ziembiewicz. Nikt chyba jednak nie przypuszczał, że w tej roli Piotr B. Dąbrowski wpadnie na scenę w stroju Supermana, owinięty biało-czerwoną flagą.
A więc będzie współcześnie i politycznie. Będzie się mówić o ubraniach szytych w Chinach i Bangladeszu, o kondycji polskich szpitali, o wyłudzaniu pieniędzy od seniorów metodą "na wnuczka", o poznańskiej komunikacji miejskiej i wyrastających jak po deszczu przestrzeniach handlowych. Dowcipu tej satyrze dodadzą rozterki polskiego inteligentna, a zwłaszcza dziennikarza teatralnego, oraz przeciętnego Polaka, który odlicza dni do weekendu, miesiące do urlopu, lata do emerytury i do śmierci. Te słodko-gorzkie narzekania zawieszone są w czasie bliżej nieokreślonym - ni to dziś, ni to w międzywojniu. Reżyser Szymon Kaczmarek konsekwentnie wykonuje zatem wszystkie zabiegi, które zakurzoną lekturę mają wpisać we współczesne konteksty, uatrakcyjnić (obok Supermana zajrzy też Leon Zawodowiec) i wydobyć jej uniwersalne przesłanie. Niby wszystko działa poprawnie, komiczne wstawki rzeczywiście bawią, współcześni mieszczanie czują się dotknięci, ale końcowy efekt tych starań nie skłania widzów do gromkich owacji.