Paulina na pewno nigdy nie była artystką, która kurczowo trzyma się jednego gatunku. Jej ścieżka prowadziła już przez soul i R&B (pamiętacie Sistars?), elektronikę, alternatywę, aż po dźwięki hip-hopu. Po latach spędzonych w zespole wraz ze swoją siostrą Natalią z powodzeniem budowała swoją solową tożsamość, zdobywając potem Fryderyka za album "Chodź tu" (2017) w kategorii "Album roku - Elektronika" i konsekwentnie podążając własną ścieżką, od "Odwilży" (2020) po "Wracając" (2023) - płyty, które udowodniły jej wszechstronność.
Jednak w duszy zawsze najbardziej grał jej jazz. Już w dzieciństwie chłonęła dźwięki nagrań Steve'a Colemana, Art Ensemble of Chicago, Sun Ra czy niepokornego Charlesa Mingusa, a te doświadczenia ukształtowały jej podejście do muzyki - otwarte, nieszablonowe. "Insides" to powrót właśnie do tych inspiracji. To świadectwo jej miłości do jazzu, ale i dowód na to, że nie istnieje dla niej jedna definicja tego gatunku.
Zapowiedzią albumu był zjawiskowy singiel "Salt Peanuts", będący reinterpretacją legendarnego utworu Dizzy'ego Gillespiego i Kenny'ego Clarke'a. Nie jest to zwykły cover. Przybysz sięga do wersji Steve'a Colemana and Five Elements z 1994 roku - tej samej, która zafascynowała ją jako dziecko. Podobnie jak na całej płycie, słychać w nim podskórny puls klubu jazzowego i dym papierosów, mieszający się z elektryzującymi liniami wibrafonu Tymona Kosmy i hipnotyczną grą Marka Pędziwiatra na fortepianie. W tle Olaf Węgier tnie przestrzeń saksofonem, a sekcja rytmiczna kontrabasisty Krzysztofa Baranowskiego oraz perkusistki i flecistki Wiktorii Jakubowskiej trzyma wszystko w napięciu.
Jak podkreśla artystka w jednym z niedawnych wywiadów: "Z każdym z muzyków miałam już jakieś sceniczne tudzież studyjne doświadczenia, ale pomimo tego dzwoniłam z bijącym sercem i strachem, czy przyjmą moją propozycję zaproszenia do projektu, bo mój szacunek dla ich wrażliwości i kunsztu jest ogromny. Jestem niezwykle wdzięczna za to, że wsiedliśmy razem do tego statku". Na "Insides" zdają się oni odgrywać niemal tak samo ważną rolę jak ona sama.
Album z pewnością podzieli publiczność. Dla purystów jazzowych może być zbyt współczesny, dla fanów mainstreamu - zbyt wymagający. Ale jedno jest pewne: Przybysz nie odtwarza na nim niczego, lecz tworzy w oparciu o ulubione kompozycje. Sięga do korzeni, by wydobyć z nich nowe soki. Czy "Insides" stanie się jednym z najważniejszych polskich albumów jazzowych roku? Trudno powiedzieć. Jedno jest jednak pewne - Paulina Przybysz wciąż pozostaje jedną z najciekawszych i najbardziej nieprzewidywalnych postaci w polskim mainstreamie.
Sebastian Gabryel
- Paulina Przybysz
- 28.03, g. 19
- Blue Note
- bilety: 139-169 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025