By zdać sobie sprawę z rzeczywistej skali popularności dziś 28-letniego rapera Tymka, wystarczy kliknąć na YouTube i wpisać jego ksywkę. Liczby nie pozostawiają wątpliwości - z tym gościem polska scena rapowa wciąż musi się liczyć, bo klipy do jego numerów zbierają nawet po kilkadziesiąt milionów wyświetleń. Niemniej ciekawie jest na Spotify - szybki rzut okiem na jego profil i już widzimy, że tylko w tym miesiącu słuchany był na nim przez ponad 1,2 miliona osób. A przecież kiedy cztery lata temu wydawał Język ciała, wielu wieszczyło, że to tylko kolejna ciekawostka - ot, zblazowany młody chłystek, który nawija, że kiedy wchodzi do klubu, to jest "jak worek z forsą". Nie mieli racji. "Tymek z pierwszym podwójnym diamentem w polskim rapie" - grzmiały nagłówki na początku ubiegłego roku.
To może robić wrażenie, ale przecież nie sposób nie odnotować również sukcesu, jaki osiągnęły krążki wydane już po przełomowej płycie Klubowe (2019), z której pochodzi jego wspomniany wcześniej największy przebój. W tym miejscu warto zaznaczyć, że wydane w 2020 roku albumy FIT, Vestige i Piacelove, jak i wydane rok później Popularne, Odrodzenie i Zima 22, pokazały, że Tymek sukcesywnie ewoluuje, nabierając powagi i udowadniając, że z zagubionego, dorastającego na przedmieściach Rzymu chłopaka staje się teraz dojrzałym artystą, którego nie interesuje tylko łatwo przyswajalny new school. Jak sam wspomina, za małolata równie chętnie słuchał Magika z Kalibra 44, co Czesława Niemena, i dziś - sporządzając bilans dotychczasowego życia - zaczyna wiedzieć, kim naprawdę jest i co chce powiedzieć.
"Dziś już nie czuję ciężaru sławy. Chyba w końcu nauczyłem się z nią żyć. Ale był taki moment, kilka lat temu, gdy zupełnie się pogubiłem. Na szczęście miałem wokół siebie właściwe osoby, w szczególności jedną, które pomogły mi się na nowo odnaleźć" - powiedział w jednym z wywiadów promujących Odrodzenie. Ten album z jednej strony jest wynikiem jego fascynacji filozofią transcendentalną i doktrynami buddyzmu, a z drugiej, co bardzo widać po rewelacyjnych klipach - modą i filmem. Odrodzony Tymek to już nawet - jak sugeruje wielu - nawet nie jest hip hop, ale muzyka bez-gatunkowa, międzygatunkowa lub ponad-gatunkowa. A to idealnie wpisuje się w aktualne trendy na rynku muzycznym, świetnie odzwierciedlające dzisiejszy, tak chaotyczny i pogubiony świat.
Zapytany niedawno o dalsze plany, przyznał, że marzy o tym, by nagrać płytę po angielsku i nakręcić film. Analizując jego nową twórczość trudno mieć wątpliwości, że oba projekty mogą być strzałem w dziesiątkę, wnosząc kolejny powiew świeżości na polski rynek hip-hopowy, na którym - wbrew pozorom i pomimo tylu utyskiwań - dzieje się coraz ciekawiej. Tymek jest jednym z tych, którzy mają w tym swoją zasługę.
Sebastian Gabryel
- Tymek
- 15.12, g. 20
- Tama
- bilety: 89 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022