Zacznijmy może od przedstawienia naszych znamienitych gości. W pierwszej kolejności Marcin Karwacki, czyli Laikike1. Żywa (a po wygranej z nałogiem - żywa jak nigdy dotąd) legenda rapowego podziemia. Jego ksywa w pewnych kręgach bywa wymawiana z czcią, jego płyty - stawiane na ołtarzykach. I choć sporo w tym ironii, jeszcze więcej prawdy. Liczne wersy artysty nawet nie tyle przeniknęły do socjolektu fanów, co stały się czymś w rodzaju bon motów. Laik debiutował w wieku 25 lat materiałem Bybzi Bybzi EP (2006). Wychowała go ulica, "speed, proszek i deal nim" i bloki, które "ciągle łamią nogi". A z pewnością także, o czym mówi nieco rzadziej, studia filologicznie i więcej niż kilka przeczytanych książek, które wykształciły jego ponadprzeciętną wrażliwość językową. W następnych latach, poprzez gościnne występy u innych ważnych postaci rapowego podziemia, rozliczające scenę coroczne Level upy, a w końcu album Milczmen Screamdustry (2012) oraz wokalne położne na Goodlife Szopsa (2013), ugruntował swoją pozycję w panteonie największych gwiazd niezależnej sceny rapowej. Jeśli kiedykolwiek chcielibyśmy mówić o kategorii poetyckości w kontekście rapu, bez uwzględnienia twórczości Laika wywód pozostanie niekompletny. Mimo że to przez tę poetyckość właśnie Karwacki przez lata spotykał się z zarzutami grafomanii. W roku 2016 raper połączył siły z Bonsonem i Soulpete'em, tworząc formację Almost Famous. Cztery lata później światło dzienne ujrzał jego kolejny solowy krążek, Diamondlife, oparty na podkładach Szopsa.
Drugi z panów to Bonson, czyli Damian Kowalski. Debiutował wcześniej od Laika, bo w wieku 18 lat, Wspomnieniami z domu umarłych (2008). Przez parę lat po premierze Historii po pewnej historii (2011) płakała z nim cała nasto- i dwudziestoparoletnia Polska; każdy zawód miłosny skutkował kompulsywnym zapętlaniem Ich już nie ma czy Pana Śmiecia. Na długi czas przylgnęła do niego łatka smutnego rapera... jednak wolnego od pretensjonalności wielu kolegów (lub nie) po fachu, a więc ogólnie szanowanego. Sentymentalna natura twórcy od samego początku świetnie współgrała z werbalną agresją i ulicznym sznytem. Dzięki temu na kolejnych albumach rapera, m.in. O nas się nie martw (2014), Znany i lubiany (2016) czy Postanawia umrzeć (2018) mogliśmy usłyszeć Bonsona wyalienowanego (jednak z ulicą maszerującego w szeregach zwartych, a później także rodzinnego), szczerego do bólu, świetnego technicznie no i takiego, co to może dać w twarz, jakby co.
No i w końcu maestro, dzięki któremu mogło powstać AF, jeden z najoryginalniejszych pod względem estetycznym projektów w polskim hip-hopie. Soulpete, czyli Piotr Gędek, to postać, której słuchaczom rapu przedstawiać nie trzeba, bo zrobią to za nas charakterystyczne potężne bębny, idealnie dobrane sample i wszechobecny na bicie brud. Wszystkim pozostałym jednak przedstawić warto. Soulpete to m.in. autor cenionych producenckich perełek takich jak Soul Raw (2014), Raw (2015) czy Noir Fiction (2019). Na jego podkładach rapowali gracze tacy jak O.S.T.R., Te-Tris, Quebonafide, Erking, Smif N Wessun czy Oddisee. Z Laikiem współpracował z wcześniej przy Postaciach fikcyjnych (2018) czy w grupie Rap Addix (2012). Z Bonsonem zaś... szkoda czasu. Po prostu mnóstwo razy. Z mediami producent rozmawia niechętnie, ale trudno się temu dziwić, ponieważ o jego muzyce ciągle piszą to samo. No bo ile można o tym brudzie i mięsistych basach? I ja składam samokrytykę.
O ile warstwa muzyczna pierwszego albumu Almost Famous opierała się w całości na samplach z Black Keys, o tyle w tym przypadku możemy mówić o kompozycji bazującej w głównej mierze na gitarach i basach Jacka White'a czy Black Rebel Motorcycle Club. Scratchami ponownie ubarwia krążek Dj Eprom. "To Almost Famous, suko, krew na butach smród gorzały" - rapował parę lat temu, w singlu AF1, Bonson. Słowa te pozostały aktualne, bowiem kolejne wydawnictwo zespołu to znowu album przepełniony gniewem, niezgodą na panujące konwenanse, szeroko pojęte normy i bylejakość sceny. Wydaje się, że tym razem nieco ambitnej do projektu podszedł Laik, który - co mogliśmy usłyszeć na Diamondlife (2020) - coraz większą wagę przywiązuje do instrumentacji głoskowej i coraz częściej gdzieś się spieszy. Niekiedy można niestety odnieść wrażenie, że na podniesieniu wartości brzmieniowej ucierpiała wartość semantyczna, a raczej - jej przyswajalność. Niezmiennie atrakcyjne linijki są bowiem w wielu przypadkach o wiele trudniejsze do wyłapania, gdyż zakrywa je lawina (fonetycznych) środków stylistycznych i wszystkich innych wyrazów emocjonalnego zaangażowania artysty. Bonson natomiast odpala swój dobrze znany od dekady tryb "zblazowany i bezczelny". I choć może brakuje u niego nieco głębszej metaforyki (jaką uraczył nas np. w AF2 z pierwszej płyty) o tych wszystkich butelkach, prochach i pięściach słucha się z jakąś atawistyczną przyjemnością. Bo mimo że po raz setny, to w bardzo przystającym do tego wszystkiego entourage'u.
Dlaczego zatem warto wpaść w piątek do Bazyla? Po pierwsze - mamy szansę posłuchać na żywo chyba najbardziej rockowego zespołu rapowego w Polsce. Po drugie - dla doświadczenia synergii wynikającej z wykorzystania potencjału obu charyzmatycznych MC's. To zawdzięczamy oczywiście bezbłędnemu jak zawsze Soulpete'owi. Po trzecie w końcu - Laikike1 na co dzień mieszka w Anglii. Mimo statusu ikony podziemia zbyt wiele w życiu przed publicznością nie zagrał, dlatego każda z jego wizyt w kraju jest dla fanów czymś w rodzaju teofanii.
Jacek Adamiec
- koncert Almost Famous (Laikike1, Bonson, Soulpete) promujący nowy album zespołu - AF2
- 8.10, g. 20
- Klub u Bazyla
- bilety: 40-50 zł, bilet VIP: 100 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021