Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Wszystko, czego nie zapomnimy

W ostatnim czasie artyści chętnie poruszają w swoich pracach tematykę pamięci, wspomnień i przemijania. Nie nazwałabym tego jednak trendem. W tym sformułowaniu kryje się sugestia, jakoby twórcy ulegali jakiejś tymczasowej modzie. A nie o modę tu chodzi, ale coś wszechobecnego i niezmiennie aktualnego.

Kilkanaście okrągłych kolorowych tkanin w ramach na ścianie. Na pierwszym planie wpatrująca się w nie dziewczyna. Stoi tyłem do obiektywu. - grafika artykułu
Praca Pauliny Sadrak, wernisaż wystawy głównej Biennale Tkaniny Artystycznej, fot. materiały organizatora

Oglądając wystawę główną IV Biennale Tkaniny Artystycznej pod znamiennym tytułem Raz, dwa, trzy, znikasz ty..., której kuratorką jest Natalia Czarcińska, odnoszę wrażenie, że otworzyła się dotąd uśpiona potrzeba poruszenia tematu historii - zarówno jednostkowej, jak i zbiorowej. Poruszenie kwestii przeszłości nie ogranicza się do jednego sposobu jej omawiania czy prezentowania. Spektrum możliwości, co udowodnili wszyscy twórcy, których prace uświetniły tegoroczną edycję biennale, jest naprawdę szerokie.

Jednym z tematów, który komponuje się z problematyką przemijalności czy wręcz przelotności, jest kwestia tożsamości i relacji tego, co minęło z tym, co jest. I nie chodzi tylko o tradycję, która należąc do historii, ugruntowuje sposób naszego funkcjonowania, nadaje znaczenia, wytycza kierunki, tłumaczy pewne procesy i spaja nas z naszymi przodkami. Chodzi często po prostu o relacje międzyludzkie czy relacje z samym sobą.

Artyści spojrzeli na problem pamięci wielowymiarowo i wieloaspektowo. Niektóre z prac zdają się mieć charakter wręcz prywatny. Wiele z nich pyta o miejsce człowieka w świecie i większej zbiorowości. Wśród nich znajduje się chociażby realizacja Małgorzaty Górskiej-Ogórek Kamień na kamieniu. Czterdzieści pięć kamieni to liczba nieprzypadkowa - tyle lat ma autorka. Z kamieni tworzyć można różne układy, zmieniać ich ustawienie, sprawdzać, jak będzie wyglądać korelacja między poszczególnymi fragmentami, kiedy dokonamy drobnej modyfikacji ułożenia. Praca ta to opowieść o jednostce i wspólnocie. Kamienie kojarzyć się mogą z czymś pierwotnym, z czego dopiero ma powstać określona struktura. Można w nich widzieć też pozostałość po czymś, co było. Kamień na kamieniu w wyjątkowy sposób komponuje się z pracą Miroslava Brooš Darowizna... ziemi IX. Instalacja jest efektem działania partycypacyjnego i składa się z woreczków wypełnionych ziemią pobraną z miejsc, które były ważne dla osób uczestniczących w projekcie. Nie ma dwóch identycznych grudek ziemi - każda opowiada inną historię i każda jest elementem innego wspomnienia. Ziemia może wchłonąć każdy z tych darów i pozornie zatrzeć ich znaczenie.

Do natury odnosi się także praca Jolanty Brejdak z cyklu Na wietrze. Przyroda jest tym elementem naszej rzeczywistości, po którym doskonale widać naprzemienność kluczowych etapów życia: narodzin, wzrostu, dojrzewania i śmierci. W tych procesach - jednocześnie powtarzalnych i wyjątkowych - kryje się metafora losów wszystkiego, co żyje. Do natury odwołało się też wielu innych artystów. Cykliczność procesów występujących w naturze konfrontowana jest przy tym z przemijalnością rzeczy stworzonych przez człowieka, np. przedmiotów codziennego użytku. Wyróżnioną podczas tegorocznego biennale pracą jest realizacja Aleksandry Parol Sumo TV, do stworzenia której artystka wykorzystała relikt przeszłości - stary telewizor. Jego ekranem jest haftowane przedstawienie wojowników sumo, którzy uwiecznieni zostali w zmaganiach o zwycięstwo. Nowe możliwości, wielość opcji, wszechogarniająca niemoc przyswojenia wszystkich narzucanych komunikatów i rodzące się z tego konflikty, zmieniły rolę odbiornika. Przestał on być już tylko przedmiotem pozwalającym na miłe spędzenie chwil z bliskimi. Stary model telewizora przywodzi na myśl czasy minione, wzbudza sentyment i tęsknotę.

Nawet wówczas, gdy wydarzenia, których dotyczą przedmioty, z jakimi mamy styczność, nie są nasze, nadajemy im znaczenie ważnego nośnika pamięci. Powodują one często dywagacje o tym, kim byli ci, którzy je używali lub którzy zostali na nich uwiecznieni. Tak dzieje się chociażby ze starymi fotografiami - medium utrwalającym zdarzenia, ale tracącym na wartości w obliczu braku informacji o okolicznościach jego wykonania. Na wystawie zaprezentowano prace artystów, którzy odnieśli się do znaczenia fotograficznego medium w procesie zapamiętywania. Wśród nich znalazły się m.in. Paulina Sadrak i Małgorzata Samborska, które zadały pytania o wybiórczość pamięci oraz nietrwałość formy przekazu, która powinna tę pamięć gwarantować.

Również stare listy czy pocztówki, inny element zachowywania pamięci o przeszłości, stały się inspiracją dla twórców. W podejściu do tego tematu widzę dużą subtelność, wręcz czułość, która pozwala czytającemu odkryć zapiski na nowo, jednocześnie umożliwiając mu poznanie własnej tożsamości. Przeglądanie pamiątek - w formie fotografii, pamiętników lub innych pisanych wiadomości - uświadamia ograniczenia pamięci i jej pewnego rodzaju nieprzekazywalność. Zawarte w opisywanych czy fotografowanych wydarzeniach emocje należały do tych, którzy je przeżywali.

Ten powrót do głębokiej, w jakimś sensie nawet romantycznej, refleksji nad kruchością ludzkiego życia widoczny jest również w pracy, która zdobyła II miejsce na biennale. Chodzi o Powrót Moniki Shaded. Szara łódka, zbudowana z papieru metodą origami, przypomina o beztroskim puszczaniu przez dzieci statków na wodzie. O ile ten dziecięcy gest przesiąknięty jest nieświadomością upływu czasu, o tyle jako dorośli patrzymy już na to już w bardziej fatalistyczny sposób. Delikatna, lekka łódka nie wytrzyma sztormów i burz, a dodatkowo skojarzyć się może z mitologiczną łódką Charona, przewoźnika dusz zmarłych - tych, którzy odchodzą już do przeszłości.

Emocjonalność prac widoczna jest zarówno w ich zawieszeniu w próżni, zatrzymaniu i ciszy, która wytwarza się w efekcie obcowania z czymś efemerycznym, jak i bardziej dobitnych symbolach. Wyróżnienie zarówno Jury, jak i Urzędu Miasta Poznania zdobyła Podwójna codzienność autorstwa Maryny Mazur. Cienkie, białe zasłonki kojarzą się z domem - miejscem bezpiecznym i spokojnym. Aurę sielanki zakłóca jednak nadruk umieszczony na tkaninie - dwie bomby. Realizacja nawiązuje do trwającej w Ukrainie wojny i naszego przyzwyczajenia do faktu, że za naszą wschodnią granicą toczy się konflikt zbrojny. Według komentarza artystki tak należałoby tę pracę interpretować, jednak podwójna codzienność odnosić się może również do życia w  dwuświecie - w zwyczajności i nienormalności - typowego dla osób, które zmuszone są do konfrontowania z wojenną codziennością. Bardzo wyrazista pod względem emocjonalności jest praca, która zajęła III miejsce, czyli Płakanie Julii Gmerek. Z trzech płaczących twarzy odczytać można skrajnie różne emocje: radość, złość i smutek. Łzy można osuszyć, emocje z kolei szybko się dezaktualizująm - a może wcale nie?

Niektórzy z twórców sięgnęli do motywów znanych z kultury. Wśród nich znalazło się m.in. Już nie potrafię Cię zrozumieć Karoliny Lizurej, odwołujące się do średniowiecznych manuskryptów. Także Łukasz Wojtanowski, wyróżniony przez rektora Uniwersytetu Artystycznego im. Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu, odniósł się w swojej Procesji Bożego Ciała do roli tradycji. Tradycji rodzącej się przecież w wyniku wspólnych doświadczeń, historii i rytuałów, tak codziennych, jak i tych szczególnych, np. religijnych, które przez lata funkcjonowały jako nienaruszalne, a o których przystawalność do współczesności możemy dzisiaj pytać. W inny sposób do tradycji odniosła się swoją makatką Agnieszka Adama. Tkanina zatytułowana Gość w dom, Bóg w dom podejmuje problem uchodźców na granicy polsko-białoruskiej. Tkanina z niepokojącym i przygnębiającym przedstawieniem stanowi polemikę artystki z pewnymi mocno wpisanymi w naszą kulturę przekonaniami.

Podjęcie trudnych tematów przyjęło na wystawie różne formy. Elwira Sztetner, która zajęła I miejsce na tegorocznym biennale, nawiązała do uprzedmiotowienia zwierząt, wykorzystując w swojej instalacji, wcześniej kupione z drugiej ręki, pluszowe zabawki. Nadała im jednak makabrycznego charakteru poprzez dodatnie do nich, również uszytych z tkaniny, czerwonych plam sugerujących krew. Pozorna przyjemność i beztroska zabawy zostały skonfrontowane z brutalną rzeczywistością.

Nie wymieniłam tutaj wszystkich prac, które obejrzymy na wystawie głównej IV Biennale Tkaniny Artystycznej, choć każda z realizacji zasługuje na odrębny komentarz. W jakimś sensie ta ekspozycja już zaraz stanie się tym, do czego się odnosi - przeszłością. Pytanie, które mi się nasuwa, brzmi: co z tego wszystkiego zapamiętamy?

Justyna Żarczyńska

  • Wystawa Raz, dwa, trzy, znikasz ty... w ramach IV Biennale Tkaniny Artystycznej
  • Galeria Sztuki Rozruch
  • otwarta do 14.10

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023