Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Triumf niezależności

Tytuł wystawy, którą będzie można obejrzeć od 10 września w CK Zamek, a który brzmi Tryumf koloru. Arcydzieła grafiki francuskiej z przełomu XIX i XX wieku
z kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie
, zawiera w sobie element przewrotności. Ze zwycięstwem koloru moglibyśmy utożsamiać raczej ówczesne malarstwo, aniżeli grafikę, a jednak to ona stała się tematem tej najnowszej prezentacji, której kuratorką jest Krystyna Kulig-Janarek.

, - grafika artykułu
Théophile Alexandre Steinlen, "Lait pur stérilisé de la Vingeanne", fot. materiały CK Zamek

Kiedy mowa o kolorze w sztuce, szczególnie okresu XIX i początku XX wieku, niemalże od razu stają nam przed oczami śmiałe kompozycje powstające od lat 60. XIX wieku we Francji. Ich autorami byli artyści buntujący się przeciwko kanonom narzuconym przez Akademię i Salon - dwie instytucje decydujące o być albo nie być artystów tamtych czasów. Nie byli to twórcy odrealnieni od życia - wręcz przeciwnie. Poszukując, każdy na swój sposób, własnej drogi ekspresji, eksperymentując i wyznaczając nowe kierunki, byli realistami zafascynowanymi rzeczywistością widzianą przez pryzmat miejsca, ludzi i dynamiki zdarzeń. Impresjoniści, bo o nich mowa, dali sztuce oddech. Tworzyli kompozycje budowane śmiałymi, kolorowymi plamami. Nic więc dziwnego, że kiedy myślimy o największym przewrocie sztuki drugiej połowy XIX wieku, który dał impuls do działania również kolejnym pokoleniom twórców, mamy przede wszystkim na myśli malarstwo. Jednak byłoby rzeczą przynajmniej niesprawiedliwą patrzeć na sztukę tamtego czasu tylko z tej perspektywy.

W gruncie rzeczy nie chodziło o to, by tworzyć nowe kanony w malarstwie, ale by patrzeć na rzeczywistość w inny sposób i dawać temu patrzeniu wyraz na różnych płaszczyznach artystycznych. Zresztą, cóż by to była za zmiana, gdyby brakowało jej szerokiej perspektywy? Potrzeba wolności i niezależności ma w sobie coś bardzo uniwersalnego - na tyle, że jest ona nieoczekiwanie naturalna, nawet jeśli niewypowiedziana, dla wielu ludzi, którzy zajmują się pozornie całkiem odmiennymi rzeczami. Tak było i w tym przypadku.

Oto bowiem w tym samym czasie przemiany zaczęły zachodzić również na innych polach, m.in. w grafice. Podlegała ona innym niż malarstwo prawom. Związane to było nie tylko z samą techniką wykonania, ale również z funkcjami grafiki jako współistniejącej z tekstem i od niego uzależnionej. W artystach grafikach także narodziła się potrzeba zmiany. Punktem zwrotnym w tej historii był rok 1862  i powstanie Towarzystwa Akwaforcistów. Posiadało ono nawet swoją siedzibę, pełniącą zarówno rolę galerii, w której prezentowano i sprzedawano grafiki, jak i miejsca, w którym rodziły się pomysły na to, w jaki sposób przełamywać schematy wynikające z dotychczasowych funkcji grafiki i technik jej powstawania. Towarzystwo było nowym tchnieniem dla tych, którzy przecież jak i wszyscy inni twórcy, pragnęli przełamywać bariery. Ten interesujący ruch, który nie miał jednak nic wspólnego z narzucaniem nowych schematów, tworzyli przede wszystkim tzw. peintre-graveurszy, czyli malarze graficy. Kim byli? Byli to graficy, którzy posiadali już wiedzę i umiejętności z zakresu technik graficznych, ale zamierzali kroczyć piękną drogą eksperymentów wizualnych, która dałaby zupełnie nowe i nieoczekiwane efekty. Ich celem było wykorzystanie posiadanej wiedzy i zdolności, i przetworzenie ich na zupełnie nowy język, treść, a co za tym idzie - jakość. Chodziło również o szukanie rozwiązań technicznych, które, bazując na dotychczasowych osiągnięciach, pozwoliłyby na uzyskanie czegoś nowatorskiego. Było to z pewnością, już w samej koncepcji, jak wyrwanie się z okowów stagnacji i przyzwyczajeń.

Rozbierając sformułowanie peintre-graveurs na czynniki pierwsze, musimy jednak zwrócić  uwagę na pierwszy jego człon. Malarze graficy, a nie tylko graficy - to bardzo ważne. Jak w tym kontekście należałoby rozumieć "malarskość" grafiki? Z pewnością poprzez podejmowanie określonych tematów, zwrócenie się ku temu, co żywe, dynamiczne, nie zawsze czyste, a niekiedy wręcz zepsute, ale wciąż bliskie rozmaitym przejawom życia. Nocne życie wielkiego miasta, osobistości półświatka, ludzie ze szczytów i ludzie z marginesu. Ale to, co w sposób szczególny świadczyło o malarskości grafiki, to dążenie do uzyskania bardziej malarskich efektów wizualnych, również przy pomocy koloru, który zdominowanej przez czerń i biel grafice wydawał się obcy.

Rozpoznajemy dzieła mistrzów malowane ich ręką jeszcze zanim przeczytamy informację o tym, kto jest ich autorem. Na cechy charakterystyczne stylu poszczególnych artystów składa się specyficzny sposób operowania linią, plamą i kolorem. Ekspresyjny ruch pędzla to rodzaj sygnatury, po której identyfikujemy rękę, która go trzyma. Specyfika zmian wprowadzonych w grafice wynikała między innymi z faktu, że wszystkie te właściwe malarstwu cechy próbowano przełożyć na grafikę, nadając jej indywidualny rys. Wiązało się to również z ówczesnym przekonaniem, że pomiędzy malarstwem, sztukami zdobniczymi i użytkowymi  należy postawić znak równości, traktując każdą z tych dziedzin jako wyjątkową szansę na tworzenie rzeczy prekursorskich i wartościowych. Nowe techniki graficzne łączyły w sobie kilka elementów: zarówno linearność rysunku, jak i energię plamy barwnej. Grafikę wykorzystywano przy tworzeniu plakatów, ilustracji, reklam, nie odbierając jej niczego z godności dzieła wystawienniczego.

Prace, które będą prezentowane na wystawie, pochodzą ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie. Warto jednak zaznaczyć, że ich podstawą były m.in. dzieła zebrane przez wybitnego mecenasa sztuki i jej krytyka - Feliksa Jasieńskiego. Jego nazwisko jest na pewno znane wielbicielom Japonii. To właśnie Jesieński przekazał Muzeum Narodowemu w 1920 roku swoją bogatą kolekcję przedmiotów pochodzących z tego kraju, w tym dzieła sztuki. Zbiory stały się podstawą dla zaprojektowania wyjątkowego miejsca, jakim jest Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie. Wspominam o tym fakcie dlatego, że kolejny już raz przekonujemy się, jak pozornie niezwiązane ze sobą rzeczy i wątki łączą się ze sobą, tworząc spójną całość. Sztuka japońska była bowiem podziwiana m.in. przez artystów francuskich drugiej połowy XIX wieku i nie ma w tym niczego dziwnego, że w jakiś sposób ta fascynacja znalazła odzwierciedlenie w działalności europejskich twórców, co uwidacznia się przede wszystkim w podporządkowaniu wszystkich elementów całości i swobodzie operowania plamą barwną.

Pierre Bonnard, Jules Chéret, Maurice Denis, Eugène Grasset, Henri Gabriel Ibels, Auguste Lepère, Lucien Pissarro, Pierre  Puvis de Chavannes, Paul-Élie Ranson, Henri Rivière, Auguste Renoir, Paul Signac, Henri de Toulouse-Lautrec, Édouard Vuillard, Jacques Villon - tych i wielu innych francuskich artystów oraz twórców związanych z Francją będziemy mogli zobaczyć na wystawie Tryumf koloru. Czy warto? Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że bardzo.

Justyna Żarczyńska

  • Wystawa Tryumf koloru
  • kuratorka: Krystyna Kulig-Janarek
  • CK Zamek
  • czynna: 10.09-11.12
  • bilety: 15-25 zł

@ Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022