"Czego chcą od nas obrazy?" - zadaje jedno z najważniejszych we współczesnej kulturze wizualnej pytanie historyk sztuki W. J. T. Mitchell. Choć zagadnienie to można rozpatrywać w zawiłych labiryntach teoretycznych historii sztuki, warto też zastanowić się nad odpowiedziami, które często pojawiają się niejako automatycznie. Najprostszym, a zarazem fundamentalnym zadaniem obrazów jest bowiem wzbudzenie w odbiorcy określonej reakcji. Mówiąc o obrazach nie ograniczamy się oczywiście do płócien zamkniętych w drewnianych ramach. Dotyczy to wszelkich komunikatów wizualnych, które prawo istnienia otrzymują wraz z wywołaniem reakcji widza. Podświadomie istnieją w naszej pamięci i pozwalają na wytwarzanie wyjątkowych połączeń pomiędzy wieloma komunikatami odbieranymi każdego dnia, niekiedy generują także bliżej nieokreślone wrażenie déjà vu.
Tym uczuciem reminiscencji w jej niebezpiecznej formie, zostaniemy obdarowani przy okazji nowej ekspozycji w Galerii Miejskiej Arsenał. Czerwień i fiolet to prezentacja jednego z cyklów malarskich Ewy Harabasz, polskiej malarki znanej z przedstawień współczesnych ikon. Co kryje się pod tytułową kombinacją tych dwóch barw? Hiperrealistyczna abstrakcja, czerwono-fioletowa opowieść o kompozycji, ale i wizualny zapis traumy i ludzkiego cierpienia. W ramach Czerwieni i fioletu zobaczymy bowiem obrazy, które są malarską opowieścią o dziecięcych ofiarach domowej przemocy. Przemocy ukazanej w dojmujący, obnażony sposób; traumy, która odziera ofiary z tożsamości i ingeruje w postrzeganie własnego ciała.
Marek Wasilewski w tekście kuratorskim towarzyszącym wystawie przytacza słowa artystki, która podkreśla swoją fascynację ludzkimi reakcjami funkcjonującymi jako odpowiedzi na traumatyczne sytuacje. Harabasz wskazuje także na analogie, które towarzyszą percepcji wizualnych komunikatów związanych z przemocą - porównuje je do dramatycznych scen charakterystycznych dla dzieł Caravaggia. Obrazy artystki sprawiają wrażenie fragmentarycznych wycinków z większych kompozycji. Malarka nie czerpie jednak z bogatej historii obrazów, ale wycina fragmenty codzienności ofiar domowej przemocy. Przedstawia jedynie częściowe portrety cierpienia i tym samym rezygnuje ze snucia opowieści o problemach jednostki. W zamian doprowadza do konfrontacji z problemem społecznym - otacza nas wizualnymi portretami przemocy i zmusza do przemyśleń. Nie ma tu refleksji dotyczącej pokrzywdzonych czy sprawców przemocy, pojawia się natomiast niewypowiedziane pytanie dotyczące granic i konsekwencji bólu wymierzanego w zaciszu domowego ogniska. Obrazy te najwyraźniej wybrzmiewają w ciszy, a widzowie analizujący poszczególne płótna są niejako reprezentacją społeczeństwa, które wciąż nader często zamiast akcji, sprzeciwu czy pomocy wybiera cichą akceptację problemu.
Czerwień i fiolet to ambiwalentna opowieść, która wywołuje pozornie sprzeczne ze sobą reakcje. Z jednej strony dostrzegamy bowiem specyfikę i piękno pociągnięć farby, z drugiej zaś uderza nas istota ukazywanych przedstawień, których punktem centralnym jest cierpienie. Pojawia się zatem percepcyjny chaos, który powoduje nieustanny konflikt w odbiorze obrazów Harabasz. Odwiedzając Arsenał warto jednak zadać sobie niezwykle trudne pytanie: czy obrazy cierpienia mogą być piękne?
Klaudia Strzyżewska
- wystawa Ewy Harabasz Czerwień i fiolet
- wernisaż: 4.01, g. 18
- Galeria Miejska Arsenał
- czynna do 9.02
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020