Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Straty wojenne

Działania wojenne wymierzone w inne państwo prowadzone są na różne sposoby. Chociaż największy sprzeciw cywilizowanego świata wzbudza przede wszystkim śmierć niewinnych, bolesne są również akty przemocy wymierzone w kulturę. Kulturę rozumianą bardzo szeroko i stanowiącą podwaliny tożsamości narodu.

Na środku ekran z reprodukcją portretu kobiety w ludowym stroju, dookoła niego zwisające z sufitu stroje ludowe. Kadr utrzymany w bieli z elementami czerwieni. - grafika artykułu
fot. Grzegorz Dembiński

Wystawa Niemy świadek historii, którą można oglądać w Galerii Miejskiej Arsenał, to kolejna ekspozycja, na której podjęty został wątek niszczenia dóbr kultury i konieczności ich zachowania mimo niesprzyjających warunków. Uwaga została tutaj jednak skupiona na kilku artystach i artystkach, których dorobek  ucierpiał w wyniku zbombardowania lub ostrzelania ich domów i pracowni. Nie mówimy w tym przypadku o wielkich galeriach czy muzeach, czy o twórcach powszechnie znanych, ale przede wszystkich o lokalnych artystach, którzy przed wojną działali na polu sztuki i z nadzieją patrzyli w przyszłość.

Podkreślam ten fakt nie po to, by w jakikolwiek sposób zminimalizować znaczenie ich twórczości czy uwypuklić kontrast z dziełami wielkich mistrzów i ważnymi zabytkami, o które drżą w tej chwili m.in. konserwatorzy i historycy sztuki. Robię to po to, by pokazać, że również to mniej znane, nierzadko skromniejsze oblicze kultury jest obszarem, o którym należy pamiętać jako elemencie tożsamości narodowej. Jego nieodwracalna dewastacja to poważna strata i symboliczna próba pozbawiania społeczeństwa zarówno jego korzeni osadzonych w historii i tradycji, jak i planów, marzeń i nadziei na przyszłość - często tych bardzo indywidualnych i osobistych. Przekazy medialne, które docierają do nas zza wschodniej granicy, nie pozostawiają złudzeń - przesycone są materiałami dokumentującymi to, jak bardzo Ukraińcy ucierpieli psychicznie, fizycznie i materialnie. Skala strat jest ogromna. Dramatyczne losy artystów i artystek - mieszkańców terenów dotkniętych agresją Rosjan przeplatają się z historią przedmiotów, którymi do tej pory się otaczali i które tworzyli. Wartość życia ludzi i wytworów ich pracy zostaje podważona. I chociaż nie można postawić między nimi znaku równości, zawsze stawiając ludzkie życie ponad wszystko, to jednak istnieje między jednym a drugim ścisła korelacja. Proces twórczy od narodzin koncepcji aż do jej zrealizowania jest wypadkową wielu emocji, trudności i prób ich przezwyciężania często przecież żmudną, metodyczną pracą, wymagającą tak determinacji, jak i sił oraz czasu. W wymiarze indywidualnym utracenie dzieła sztuki wiąże się z utratą części tożsamości. A jeśli weźmiemy pod uwagę, że jest ona w mniejszym lub większym stopniu budowana w relacji do tożsamości kulturowej, wówczas możemy już mówić o utracie cząstki tej drugiej. Warto zwrócić uwagę na tę zależność.

Nie bez powodu Iryna Kalyuzhna, ewakuując się ze swojego domu w Charkowie, zabrała oprócz płócien także kolekcjonowane latami ludowe koszule. Nie bez powodu w zaprezentowanych rzeźbach artystów jesteśmy w stanie odnaleźć nawiązania do ludowej kultury Ukrainy czy figury Kozaka. Postać ta była częstym motywem twórczości Antona Derbilova - autora miniaturowych rzeźb militarnych, a także uczestnika walk, który zginął na froncie 6 kwietnia tego roku. To tylko jeden z porażających przykładów przeplatania się życia/śmierci z twórczością. Rzeźba Meditation, również przedstawiająca ukraińskiego Kozaka, jako jedno z nielicznych dzieł przetrwała w spalonej pracowni Andrieja Pinchuka - artysty, który w chwili wybuchu wojny był w trakcie przygotowań do dużej, indywidualnej wystawy w Kijowie. W Arsenale mamy możliwość skonfrontowania stanu niektórych prac sprzed wojny z tym, co pozostało z nich już po ataku. Tak jest w przypadku fragmentów zbioru Artema Samoylova, wydobytego ze zgliszczy jego pracowni. Dokumentację wideo z przeszukiwania gruzowiska również można tu zobaczyć. Syn Artema - Arsentiy Samoylov przygotowywał się do egzaminów na uczelnię artystyczną. Wojna przekreśliła jego plany i marzenia. Ale z resztek pocisku, który trafił w ich dom, młody człowiek zbudował instalację artystyczną. Traumę wojny w sztukę przekuli też inni twórcy, jak Anna  Manankina - autorka wideoinstalacji Naturalna historia wojny, czy Alexander Demchenko, którego "zapora przeciwczołgowa" z wyrzeźbionych w drewnie ludzkich ciał otwiera wystawę.

Walka twórców o zachowanie tożsamości w czasach pokoju dokonuje się na innych zasadach. Jest bardziej subtelna. W czasie wojny nierzadko zmuszeni są oni do działań drastycznych. Także w wymiarze twórczym. Wojna zmienia też znaczenia dzieł, obudowuje w nowy kontekst. Być może niektóre z zaprezentowanych prac, oglądane w innym miejscu i czasie, nie wzbudziłyby takich emocji i nie zostały uznane za przejaw wybitnego talentu, jednak na wystawie podjęto próbę pokazania nie tylko wpływu wojny na twórców, ale i wagi zachowania choćby drobnych elementów zagrożonej kultury.

Oprócz wydobycia i przechowania pozostałości zbiorów dzieł własnych, ważną próbą obrony i zaznaczenia swojej niezgody oraz swojego udziału w wielkim proteście przeciwko zakusom zniszczenia lub zawłaszczenia kultury jest wykorzystywanie tych niełatwych doświadczeń w dalszym procesie twórczym. Wielu rzeczy nie da się uratować, ale wciąż równie dużo albo nawet więcej można jeszcze stworzyć. Mimo wszystko.

Justyna Żarczyńska

  • Wystawa zbiorowa Niemy świadek historii
  •  Galeria Miejska Arsenał
  •  czynna do 3.09

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023