Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Mimochodem

Punktem wyjścia do realizacji wystawy Święty Piotr i Święty Paweł na Świętym Marcinie, która zostanie otwarta 6 listopada w Atelier WIMAR Stowarzyszenia Łazęga Poznańska był mandat, jaki otrzymał pod koniec września od straży miejskiej Piotr C. Kowalski. Artysta swoje prace z cyklu Obrazy przejściowe realizuje niemal na całym świecie. Ale dopiero w Poznaniu zarzucono mu "zaśmiecanie miejsca dostępnego publicznie".

. - grafika artykułu
fot. archiwum prywatne

Obrazy przejściowe Piotra C. Kowalskiego powstają zawsze w ten sam sposób. Artysta rozkłada białe zagruntowane płótno na ulicy albo chodniku, zazwyczaj tam, gdzie są atrakcyjne studzienki i przykleja je taśmą. Zostawia na jakiś czas i pozwala ludziom nanieść na nie swój ślad. - Do realizacji tych prac nie używam farb. Ich budulcem jest pył i kurz miasta naniesiony przez mieszkańców w konkretny dzień, o konkretnych godzinach. Taka technika to frotaż. Zdarza się też, że moje prace realizują inni. Mój syn rozłożył kilka lat temu płótna na placu przed Katedrą w Mediolanie oraz nieopodal meczetu Hagia Sophia w Istambule. Znajomi też pomagają, np. kilka miesięcy temu Nuta i Piotr z Katowic, odbili specjalnie dla mnie studzienkę z napisem Kattowitz. Znaleźli ją za pomocą Facebooka - tłumaczy twórca.

Prace Kowalskiego są szeroko komentowane. Joanna Janiak pisała o nich tak: "Choć nosimy w sobie wyuczoną niechęć do brudu - patrząc na te obrazy uświadamiamy sobie, że pył jest milczącym świadkiem naszego ziemskiego bytowania", a "szarość tych obrazów jest jak zapis umykającej historii codzienności, bo czyż cała rzeczywistość nie zasługuje na uwagę...". W liście Zygmunta Baumana do artysty z 1998 roku czytamy: "jest Pan i czarownikiem, bo zmusza Pan ulicę i miasto by siebie malowały (...) zmusza Pan innych, mnie włączając, by widzieć w przyrodzie, w mieście czy ulicy dzieło sztuki, i to takie co na ich oczach się staje, by się już nie odstać (...). Jego zdaniem także "wychodzą mędrcy ze skóry, by kolory tęczy w moździerzu utłuc i w obojętnie nijakie, w nijakości swej niewidoczne, światło żarówki przemienić - a Pan im, skąd wyszli i dokąd wrócić wypada, przypomina". Izabela Kowalczyk z kolei odbite w ten sposób studzienki nazwała kiedyś "pieczęciami przeszłości" i "pamięcią miasta".

Artysta swoje prace realizuje na całym świecie. Pod koniec września miały powstać kolejne: na ulicach Św. Marcin i Franciszka Ratajczaka w Poznaniu. Niestety do akcji, która z czasem zamieniła się w swoisty happening, wkroczyła straż miejska. Strażnicy pomogli zwijać płótna Kowalskiemu, Hugo Kowicki z kolei, jego student, przejeżdżając przypadkowo tamtędy na desce, zdążył całą sytuację sfotografować. Artysta opowiedział o tym, co się zdarzyło w mediach społecznościowych. Post skomentował Marcin Kostaszuk, zastępca dyrektora poznańskiego wydziału kultury. Sprawę szybko wyjaśnił, Kowalski mandatu zapłacić nie musiał. Ale pomyślał też o tym, żeby zrobić wystawę... i wykorzystać do tego m.in. puste witryny na ul. Św. Marcin.

Na ekspozycję Święty Piotr i Święty Paweł na Świętym Marcinie składać się będzie kilkadziesiąt prac z cyklu Obrazy przejściowe, ale też Obrazy przejezdne z lat 1999-2020.  Pojawią się prace już pokazywane, ale też nowe, dotąd nigdzie nieprezentowane. - To prosty, ale ładny tytuł. Św. Piotr i Św. Paweł to są po prostu patroni naszego miasta. Święci, którzy są od niedawna na studzienkach na św. Marcinie - wyjaśnia Piotr C. Kowalski. - Będą to obrazy, które realizowałem na całym niemal świecie, od Nowego Jorku po Tokio. W Polsce np. w Krakowie, Sopocie, Gdańsku... -  wylicza. - Poznań też będzie. Chciałbym nawet, żeby tego dnia powstał co najmniej jeden taki obraz. Żeby ludzie wiedzieli, że przez godzinę na Św. Marcinie będzie leżało płótno i "zaśmiecało miasto"- dodaje. - Te prace powstają mimochodem. Ktoś jedzie samochodem i nie wie, co robi, ludzie przechodzą i to samo...

Nowe prace prezentowane będą na głównej ścianie w Atelier WIMAR, pozostałe w witrynach na ul. Św. Marcin (np. pod numerem 63, gdzie kiedyś znajdowała się galeria Ewy Polony, w której artysta w latach 80-tych, pokazywał swoje obrazy). - Najważniejsze będą artefakty przeszłości - zaznacza Kowalski. - Kiedy pracowałem na ASP we Wrocławiu znalazłem przedwojenną studzienkę. I od tego się zaczęło. Mam kilkanaście takich płócien, gdzie jest napisane Breslau i Wrocław - mówi. Oprócz tego na wystawie zobaczymy także m.in. prace z insygniami: Lwów i Lviv, Magistrat Miasta Wilna i Vilnius, Landsberg i Gorzów, Grunberg i Zielona Góra, Colberg i Kołobrzeg, Kattowitz i Katowice oraz Danzig i Gdańsk. - W niektórych miejscach w Wilnie polskie napisy są ścierane, żeby były niewidoczne - zdradza. - Mieszkańcy Wilna chyba niespecjalnie kochają Polaków - dodaje. W Poznaniu studzienki z napisem Posen nie ma, ale za to blisko ul. Gwarnej można znaleźć właz z napisem Berlin!

Monika Nawrocka-Leśnik

  • Święty Piotr i Święty Paweł na Świętym Marcinie - wystawa Piotra C. Kowalskiego
  • Atelier WIMAR Stowarzyszenia Łazęga Poznańska oraz witryny lokali użytkowych przy ul. Św. Marcin
  • czynna: 6.11-6.12
  • wstęp wolny

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020