Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Meble i ludzie

- Wszystko pozostało tak, jakby Mama przed chwilą wyszła - i dla mnie to miejsce wciąż żyje jej życiem: patrzę na zbiór winylowych płyt, odtwarzam je na starym adapterze, kontempluję Mamowe obrazy - mówi Jacek Kowalski*, pieśniarz, autor monografii Meble Kowalskich. - Dominują w tej przestrzeni obrazy pani Bogusławy, natomiast to, co mnie najbardziej interesowało, było ukryte: kalki, projekty, dokumenty życia artystycznego Poznania, związanego z meblarstwem - dodaje Julia Błaszczyńska**, historyczka sztuki i kuratorka wystaw. Cykl wydarzeń w Pracowni Mebli Kowalskich bedzie kontynuowany od 10 czerwca, w formie spotkań online.

. - grafika artykułu
Jacek Kowalski w pracowni, fot. archiwum prywatne

Niewielka pracownia artystyczna ukryta na poddaszu jeżyckiej plomby do tej pory nie była znana poznaniakom. Stanowiła przez wiele lat prywatną przestrzeń pracy Bogusławy i Czesława Kowalskich - poznańskich projektantów, autorów niezwykle popularnej w PRL-u meblościanki, tzw. Mebli Kowalskich. Właśnie otwieracie to miejsce dla widzów. Dlaczego zdecydowaliście się to zrobić? 

Jacek Kowalski: Bo praca i życie towarzyskie zawsze toczyły się tu równolegle - i chciałbym, żeby tak było dalej. Póki w pracowni gospodarzyła Mama, pracownia widziała rozmaite spotkania - od plotkarskich przez półkonspiracyjne po modlitewne i harcerskie. Nie mówiąc o znajomych i gościach, którzy pomieszkiwali tu niekiedy nieoficjalnie (bo oficjalnie nie było wolno).

Pracownię urządził dla Mamy Tata, sam zresztą też parę projektów tutaj pozostawił. Teraz pracuję tu ja, ale nie chcę niczego zmieniać. Cenna dla mnie jest ta porcja pamięci o meblach i ludziach, nie tylko o moich rodzicach i ich twórczości, także o instytucjach i zjawiskach, z którymi byli związani. Wszystko pozostało tak, jakby Mama przed chwilą wyszła - i dla mnie to miejsce wciąż żyje jej życiem: patrzę na zbiór winylowych płyt, odtwarzam je na starym adapterze, kontempluję Mamowe obrazy. Ale bynajmniej nie zamierzam zatrzymywać czasu. Czas ma biec dalej i pewnie tak Mama by sobie życzyła. Niechby przeszłość podróżowała z teraźniejszością, dając przestrzeń spotkaniom, dyskusjom, żywej pieśni.

Jakie jest Pana pierwsze wspomnienie związane z tym miejscem?

J.K.: Obraz z czasów, kiedy w tym samym bloku, w klatce obok, w identycznej pracowni mieszkali zaprzyjaźnieni z moimi rodzicami państwo Dasewicze z córką Justyną - Jan Dasewicz, dla nas Dyzio, to znany poznański malarz, świetny pejzażysta, miał tu pracownię. Pamiętam wizytę u nich, wczesne lata 70., mam kilka lat. Rodzice na kanapie popijają herbatę, a my z Justyną puszczamy po dywanie mechaniczne zabawki: jakiś ruchomy ciągnik, tańczący miś...

Jak ta pracownia stała się pracownią Kowalskich?

J.K.: Pierwszą przydziałową pracownię rodzice dzielili w naszym mieszkaniu na Sienkiewicza. Jakoś tak w dekadę po sukcesie Mebli Kowalskich Mama dostała przydział pracowni w bloku na Winogradach - do spółki z koleżanką. W początku lat 80. zamieniła się na pracownię na Jeżycach. Tata zaprojektował wnętrza: wyburzył ściany i wstawił meble własnego projektu, m.in. regał, który wykonali znajomi majstrowie z rekwizytorni Teatru Nowego. Ten sam regał wcześniej w mieszkaniu na Sienkiewicza dzielił nasz pokój na dwa mniejsze.

Co zachowało się w pracowni?

J.K.: Obrazy i szkice mojej Mamy - malowane tu, na plenerach i z naszej łódki na Jeziorze Kórnickim; prace studenckie rodziców, które dopiero niedawno odkryłem; prototypy mebli stylowych, ludowe rzeźby twórców związanych z Cepelią, ciekawa seria scenografii - zarówno własnych, jak i tworzonych we współpracy z Piotrem Potworowskim (ojciec był jego asystentem); liczne projekty wnętrz (m.in. tzw. "zajazdów wielkopolskich" i filharmonii poznańskiej), archiwum poznańskiej Spółdzielni Rzeźba i Stolarstwo Artystyczne (mama była tam kierownikiem artystycznym). Ale i dokumenty. Czasem kuriozalne, jak korespondencja z urzędem kwaterunkowym. Wreszcie drobne przedmioty, w których splatają się wspomnienia z wyjazdów, imprez rodzinnych, artystycznego środowiska dawnych lat.

Pani Julio, a jak Pani trafiła do pracowni Kowalskich?

Julia Błaszczyńska: W 2014 roku w galerii ForForm, w której pracowałam, chcieliśmy zrobić wystawę Mebli Kowalskich. Wtedy po raz pierwszy miałam okazję być w pracowni i od razu zakochałam się w tym miejscu. Dominują w tej przestrzeni obrazy pani Bogusławy, natomiast to, co mnie najbardziej interesowało, było ukryte: kalki, projekty, dokumenty życia artystycznego Poznania, związanego z meblarstwem. Wtedy po raz pierwszy przeglądałam projekty, wybierałam materiały na wystawę. Od tego czasu miałam w głowie to klimatyczne miejsce, które opowiada kawał historii poznańskiego wzornictwa, wiedziałam, że jest użytkowane przez rodzinę, ale nie jest dostępne dla publiczności.

W 2020 przyjechała do Poznania prof. Czesława Frejlich, zaproszona przez CK Zamek do zrobienia wystawy poznańskiego wzornictwa. Poprosiła, bym przygotowała wystawę lub wydarzenie towarzyszące ekspozycji zamkowej i wtedy pomyślałam o tym miejscu i o Kowalskich. To był bezpośredni impuls do udostępnienia pracowni widzom. Pojawił się przy tym bardzo dobry pretekst do jej otwarcia, bo w tym roku przypada 60. rocznica zaprojektowania przez Kowalskich najsłynniejszej polskiej meblościanki.

Jakim miejscem chcielibyście, by stała się Pracownia Mebli Kowalskich? Muzeum, izbą pamięci, otwartym centrum kultury?

J.K.: To nie może być miejsce stricte publiczne - to przecież spokojny blok mieszkalny, a pracownia ma rozmiary mikroskopijne. Pozostanie kameralna i pozostanie pracownią, moim miejscem pracy. Zarazem nie żadną izbą pamięci, ale - mam nadzieję - żywą przestrzenią spotkań i dyskusji, z Meblami Kowalskich w tle. Zaczniemy od mikrokoncertu. Tak to sobie wymyśliliśmy. Z racji pandemii trudno zaprosić widzów do spotkania na żywo, więc czerwcowe wykłady zaplanowaliśmy online, ale może w lipcu albo we wrześniu już się uda. 

J.B.: W ramach wykładów towarzyszących wystawie w Zamku Jacek przedstawi historię Mebli Kowalskich - w formie koncertów i wykładów. O malarstwie Bogusławy Kowalskiej opowie wnuczka artystki - Teresa Knapowska, która towarzyszyła babci w pracowni, a dziś jest historykiem sztuki. Ja poprowadzę wykłady o archeologii meblościanki i o modernizmie w twórczości Kowalskich, bo meblościanka nie była jedynym nowoczesnym projektem tego duetu. Opowiem także o poznańskiej szkole mebla - mało kto wie, że Poznań był w PRL-u stolicą meblarstwa w Polsce. Wychodząc z szerokiej perspektywy zamkowej wystawy - tu skupimy się na konkrecie, wejdziemy w głąb, analizując wszelkie dziedziny działalności Bogusławy i Czesława Kowalskich.

Rozmawiała Sylwia Klimek

*Jacek Kowalski - historyk sztuki, profesor UAM, pieśniarz, poeta, autor kilkudziesięciu książek naukowych i popularnonaukowych, m.in. monografii Meble Kowalskich. Ludzie i rzeczy (Poznań 2014), prywatnie syn Bogusławy i Czesława Kowalskich

**Julia Błaszczyńska - historyczka sztuki ze szczególnym zamiłowaniem do polskiego wzornictwa, autorka prelekcji oraz artykułów z obszaru rzemiosła artystycznego i dizajnu, kuratorka wystaw. Obecnie pracuje nad pracą doktorską dotyczącą poznańskiego meblarstwa okresu PRL i wykłada historię wzornictwa na UAP.

  • wystawa w Pracowni Mebli Kowalskich wraz z programem towarzyszącym
  • 10.06, g. 18.30 Meble Kowalskich. Dzieje legendy, prowadzenie: Jacek Kowalski
  • 17.06, g. 18.30 Modernizm w twórczości Kowalskich, prowadzenie: Julia Błaszczyńska
  • 24.06, g. 18.30 Teatr Kowalskich: Scenografia, prowadzenie: Jacek Kowalski
  • online: profil FB Meble Kowalskich
  • wstęp wolny

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021