Co dla Ciebie oznacza słowo "remont"?
Remontowanie to dla mnie proces, symbol ciągłej walki - czy coś jest skończone, czy niedokończone. Wydaje mi się, że większość z nas ma jakieś niedokończone remonty albo przestrzenie w mieszkaniach, które stają się powoli rupieciarnią. Niektórzy potrafią poradzić sobie z regularnym selekcjonowaniem rzeczy i utrzymywaniem porządku, a inni nie mają na to tyle przestrzeni i czasu albo brakuje im regularności. Tak samo jest z miastem - zawsze coś będzie niedokończone. Remonty to naturalne procesy, tylko w Poznaniu skala tych prac stała się niewyobrażalna, w tym scenariuszu człowiek staje się właśnie uwięzionym gołębiem.
Dopiero Twoja wystawa uświadomiła mi, że nikt wcześniej nie wpadł na pomysł, żeby stworzyć coś związanego z remontami, mimo że te prace trwają w Poznaniu od długiego czasu. Chyba trochę się do tego przyzwyczailiśmy i równocześnie przestaliśmy to zauważać. Skąd pomysł na to, żeby opowiadać właśnie o remontach?
Pomysł wziął się z obserwacji i dokumentowania zmieniających się pejzaży, które najbardziej atrakcyjne są dla mnie, artysty, wtedy, kiedy nawierzchnia jest całkowicie zerwana. To w zasadzie moment, który jest najtrudniejszy w komunikacji i upierdliwy dla przechodniów, ale dla mnie stał się największą inspiracją. Wtedy pejzaż miejski jest najbardziej zmieniony, to dla mnie wyjątkowa chwila, zawieszenie czasu. Moje opowieści, wymyślone miejskie legendy, też funkcjonują poza czasem. Są jak wspomnienia z podwórka z lat 90., jak zapis podsłuchanych rozmów toczących się między pieszymi czy sprzedawcami na rynku. Trudno te historie jednoznacznie umiejscowić w czasie i przestrzeni. Właśnie to najbardziej podoba mi się w tkance miejskiej Poznania - poszczególne dzielnice zachowały swoją ponadczasową specyfikę, która je ożywia - chodzi o oryginalny układ i zlokalizowany w centrum ryneczek.
Remonty stały się tłem dla moich opowieści, to także osobista historia. Cały proces zaczął się długo przed pomysłem zgłoszenia na rezydencję. Mieszkam na Wildzie, tamtejszy rynek był remontowany dwa lata temu i wskutek tego remontu kompletnie rozkopany. Z jednej strony stał się dla mnie atrakcją, z drugiej było to bardzo uciążliwe - pozmieniały się wszystkie szlaki, Wilda była odcięta od miasta, które nie zaproponowało też żadnej alternatywy. Żeby z Wildy dotrzeć do centrum, trzeba było jechać przez Łazarz. Wtedy zacząłem bardziej przyglądać się zmianom wynikającym z remontów.
W opowiadaniach jest kilka momentów, które dosłownie nawiązują do konkretnych wydarzeń - pojawia się zapłakana dziewczyna z piórami, która płacze, że "miało być gniazdo a jest UFO" (opis Rynku Łazarskiego). Zawsze z bratem rozmawialiśmy, że rynki i związane z nimi społeczności funkcjonują na zasadzie ożywiającej tkanki - w tej formie sprawdzają się przecież od ponad 100 lat.
Opowiedz o spotkaniach z widzami. Jak układałeś sobie w głowie całą koncepcję projektu?
W pierwszej kolejności powstały opowiadania - stworzyłem listę wątków, które mogłyby przewijać się w obrazach, które mają ilustrować te opowieści. Założenie projektu jest takie, żeby oswajać ludzi z moim sposobem patrzenia, zaprosić ich do dialogu, wspólnego tworzenia historii. To projekt przede wszystkim dla poznaniaków, opowiada o uniwersalnym doświadczeniu. Na pierwszym spotkaniu spisywaliśmy przygody związane z remontem, tworzyliśmy postaci księżniczek i innych poznańskich bohaterów. Na drugim można było zapoznać się ze szkicami i samemu narysować postać na wspólnej mapie myśli, kolejnym ćwiczeniem było zaprojektowanie paznokcia księżniczki.
Na jednym ze spotkań z publicznością, kiedy zwiedzaliśmy Zamek, zauważyliśmy uwięzionego w wieży gołębia, który zaplątał się w siatkę, paradoksalnie chroniącą elewację budynku przed ptactwem. Uratowaliśmy go, a wątek uwięzionego gołębia stał się dla mnie z jednej strony symbolem romantycznym, z drugiej zaś symbolem miasta. Gołąb pojawia się zarówno w opowiadaniach, jak i w obrazach. Jest też bohaterem filmu, który można obejrzeć na wystawie. Wykorzystanie figury gołębia było zupełnie nieplanowane - to jeden z największych niespodziewanych elementów, które pojawiły się w procesie. Ta sytuacja pokazuje także mój dialog z rezydencją, z przestrzenią. Miałem mniej więcej pomysł na schemat, wiedziałem, że będą opowiadania i duże obrazy. Pozostałe motywy pojawiały się już w trakcie realizacji.
Zapadły Ci w pamięć konkretne historie opowiadane przez publiczność?
Dużo było historii związanych z gubieniem się w labiryncie miejskich remontów czy poszukiwaniem miejsc parkingowych - ktoś napisał, że nie był w stanie zaparkować w obrębie ul. Św. Marcin i udało mu się znaleźć miejsce dopiero na Szyperskiej. Pojawiła się Czarownica Pieczonych Kurczaków, która straszy klientów Kupca Poznańskiego kurczakami z rożna, kobieta z ciałem rogala.
Gołąb to jeden z wielu bohaterów wystawy - kogo jeszcze spotykamy w Twoich opowieściach?
Pojawia się księżniczka Marcin, księżniczka Jeżyce, księżniczka Wilda, księżniczka Łazarz, Chlebakowa Matrona, nadchodzi wielka bitwa o słońce dla Marcina. Księżniczki przyjęły oficjalny charakter kogoś dostojnego, kto patrzy na to wszystko, co się dzieje, z góry, są trochę rozwydrzonymi postaciami. Głównym bohaterem jest grzejnik, który jest moim alter ego. Odkopany w trakcie remontów Stary Grzejnik nawiązuje relację z Panią Nawierzchnią - stoi przed nim zadanie uporządkowania swojego życia, ale nie do końca wiadomo, czy to wypali. Pojawiają się też wspomniane gołębie, które są obrażone na ludzi i mają im za złe to, w jaki sposób są przez nich traktowane.
To głównie takie osobiste wspomnienia - dużo jest relacji podwórkowych, natchnionych ciepłem symboli z mojego życia, które pojawiają się także w obrazach.
Patrzymy na Twoje prace i widzimy remonty. Odwracamy się, by spojrzeć za okno i naszym oczom ukazują się... remonty. Twoje obrazy są jednak przeciwieństwem szarych prac budowlanych - są komiksowe, kolorowe, świeże, kontrastują z architekturą Pokoju Orzechowego, Marmurowego i Brzozowego. Czy na etapie tworzenia prac zastanawiałeś się nad tym, w jaki sposób odnajdą się w tej specyficznej przestrzeni?
Przez sąsiedztwo remontu cały proces był bardziej oswojony. Dzięki temu, że firma remontująca współpracuje z Zamkiem i zajmuje jego teren, było nam łatwiej pozyskać żółte beczki, które funkcjonują na zasadzie scenograficznego elementy wystawy. Puszki są elementem najbardziej nawiązującym do remontów, ale te paralele widać też w obrazach (np. popękana nawierzchnia, taczka, motyw wybuchu) czy w samych tekstach. Ciekawe jest to, że wystawa została przygotowana w tradycyjny sposób, tj. nie maluję po ścianach, nie wchodzę w interakcję z przestrzenią, żeby ta stała się częścią remontu, prezentuję po prostu prace, które o remontach opowiadają.
Zamkowa rezydencja i realizowana w jej ramach wystawa to dla mnie możliwość podzielenia się moim sposobem widzenia z publicznością, nie pokazywałem jeszcze prac w takiej publicznej odsłonie. O remontach dużo się mówi i pisze, to temat społeczny, ja postawiłem na tworzenie swoich wizji, chciałem opowiedzieć inną historię.
Twoje poznańskie remontowe TOP 1 to...
Na pewno remont pod Okrąglakiem - w tej okolicy funkcjonuję na co dzień, mam pracownię przy ul. Gwarnej. Skala tamtejszego rozkopania jest spektakularna. Fascynuje mnie zwłaszcza motyw "wykopywania" całej ulicy, która właściwie staje się wskutek tego procesu korytem. Zastanawiałem się nawet nad zorganizowaniem performansu czy nagraniem filmu - chciałem umieścić głównego bohatera w samym środku, ale ten pomysł miałem jeszcze przed rezydencją. Natomiast motyw koryta mam udokumentowany na wielu zdjęciach i myślę, że jeszcze kiedyś do niego wrócę.
Co jest dla Ciebie ważniejsze: historie, które opowiadasz słowem czy obrazem?
Cały projekt jest dla mnie bardzo ważny, bo ma osobisty charakter. Spisuję swoje wspomnienia, sny, snuję nostalgiczne opowieści. Jest jedna taka historia - opisuję samotny, sobotni zimowy spacer. Wspominam, że nie było wtedy nikogo z kim mógłbym się spotkać i ogarnął mnie z tego powodu duży smutek. Potem nadeszła niedziela, moją jedyna atrakcją było wyjście do Żabki po coś do picia - to historie, w których trochę się zwierzam, opowiadam o swoich emocjach.
Zapisane słowa stały się dla mnie bazą, która naturalnie przeszła w obrazy - kiedy je malowałem, miałem w głowie atmosferę, która według mnie jest kluczowa. Pisanie i tworzenie tej koncepcji to jedno, ale na wystawie zderzamy się z wielkimi formatami - to także bardzo złożony i długotrwały pod względem technologicznym i organizacyjnym proces.
Przydarzyło Ci się coś śmiesznego albo dziwnego związanego z remontami?
Kilka razy się zgubiłem, ale zawsze jest tak, że człowiek najpierw się irytuje, a potem od razu zaczyna się z tego śmiać. Ciekawa jest dla mnie obserwacja tego, jak społeczeństwo reaguje na remonty - jest dużo facebookowych grup, które komentują rzeczywistość Poznania i teraz oczywiście skupiają się przede wszystkim na remontach, żartowaniu z tego, jak miasto aktualnie wygląda, tworzeniu memów.
Mówię o tym w pozytywnym znaczeniu, to pokazuje, że ludzie, poprzez wspólne nazywanie czy nabijanie się z tego, co wokół, w jakiś sposób sobie z tym radzą. To taki lokalny patriotyzm, nawet jeżeli jest w tym szczypta narzekania.
Rozmawiała Klaudia Strzyżewska
*Przemysław Piniak - malarz i performer pochodzący ze Szczecina. Obecnie jest artystą mieszkającym i pracującym w Poznaniu. Tworzy futurystyczne wizje, ilustruje je przy pomocy instalacji i obrazów. Poszukuje nowych rozwiązań dla komunikacji międzyludzkiej, ważne jest dla niego doświadczenie wykluczenia. Wyróżniony w konkursie im. Dokowicz 2021. Wyróżniony w konkursie "Młode Wilki 2018" za video-performance Pylnice P.
- wystawa Przemysława Piniaka Księżniczka Marcin w ramach rezydencji artystycznej w CK Zamek
- kuratorka: Jagna Domzalska
- otwarcie: 15.04
- CK Zamek
- czynna do 7.05
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023