Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Bardzo ciekawe rzeczy

- Czułbym się bardzo źle, gdybym zrobił pracę o czymś, czego nie doświadczyłem bezpośrednio. Mimo tego, że moje doświadczenie było inne, niż osób zatrudnionych na stałe, było ono konieczne - nawet jeżeli potwierdziło wszystko to, o czym już wcześniej i tak mogłem przeczytać w prasie, internecie i materiałach kolportowanych przez związkowców - mówi artysta Tytus Szabelski*, który stworzył projekt AMZN poświęcony Amazonowi. Wernisaż online wystawy w Galerii Miejskiej Arsenał odbędzie się 29 stycznia o godz. 18.

. - grafika artykułu
"Kilka prostych sztuczek, które poprawią twoją wydajność w pracy #1, próba studium ruchu pracownika Amazona", fot. Tytus Szabelski

Dlaczego podjął Pan pracę w Amazonie? I czy mógłby ją polecić?

Zatrudniłem się tam pod koniec 2018 roku jako pracownik tymczasowy na stanowisku do pakowania towarów, w celu zrobienia riserczu do projektu AMZN. Po miesiącu spędzonym w Amazonie muszę powiedzieć, że... no nie. Trudno mi z czystym sumieniem polecić komuś tę pracę.

Dlaczego?

Mam świadomość, że jest wiele miejsc pracy, które są nawet gorsze od Amazona. Nie oznacza to jednak, że to dobre miejsce pracy. Wszystko jest tam nastawione na wyciąganie od pracowników tyle, ile się tylko da. Panuje atmosfera niekończącej się presji, żeby poprawiać swoje wyniki, dawać jeszcze więcej. To wszystko jest podane w bardzo dziwnej korporacyjnej estetyce i kulturze, która próbuje udawać robienie czegoś dla pracowników, działając tak naprawdę w zupełnie odwrotnym kierunku.

I mocno czuł Pan tę presję?

Muszę zaznaczyć, że jako pracownik tymczasowy mogłem się czuć w inny sposób, bo nie musiałem tam przecież być. Mogłem zbagatelizować pewne rzeczy, poprzez które ta presja była wywierana.

Jakiś przykład?

Team leaderka przyszła mi powiedzieć, że kilka moich paczek wypadło dalej z obiegu w logistycznym cyklu, ponieważ maszyna ważąca wykryła niezgodność wagi. Prawdopodobnie za dużo dawałem wypełniacza do pudełek.

Był Pan zbyt solidny przy pakowaniu?

Tak, prawdopodobnie chciałem być zbyt solidny. Natomiast w Amazonie trzeba być dokładnie na tyle solidnym, na ile wymaga tego firma. Z tym że firma nie była mi w stanie powiedzieć, czy było za mało czy za dużo tego wypełniacza, tylko że coś z nim było nie tak. Buduje to w pracowniku presję, która jest nawet trochę kafkowska. Nie do końca wie on, co zrobił źle... ale coś zrobił źle. I musi to zrobić dobrze.

Czy wymaga się w Amazonie zbyt wiele od pracowników?

Uważałem się za stosunkowo wysportowaną osobę. Dosyć często biegałem po dziesięć kilometrów dwa-trzy razy w tygodniu. Nie pamiętam, żeby po tygodniu biegania aż tak bolały mnie kolana, co po dziesięciu godzinach stania przy stanowisku w Amazonie. Towary do pakowania przyjeżdżały na taśmociągu w pudłach plastikowych albo w formie dużych ścianek dowożonych przez innych pracowników. Moim zadaniem było stać w jednym miejscu i produkt po produkcie pakować do pudełek, a potem odkładać na kolejny taśmociąg. To bardzo powtarzalna, monotonna i męcząca praca, która jednocześnie wymaga dużego skupienia na różnych detalach - począwszy od wypełniacza, po doklejanie dodatkowych oznaczeń do niektórych produktów, które na przykład mają w sobie akumulatory. To skupienie jest konieczne - trzeba cały czas słuchać systemu komputerowego kierującego pracownikami, żeby się nie pogubić.

Czy Amazon to dobre miejsce na zawieranie znajomości?

Nie pozostaje zbyt wiele czasu na interakcje z innymi pracownikami. Są trzy przerwy w dniu pracy - dwie piętnastominutowe i jedna półgodzinna na lunch. Wtedy można porozmawiać z innymi ludźmi na kantynie, ale poza tym zajmuje się ciężką, ciągłą, monotonną pracą.

Kiedy na kantynie podczas obiadu siedziałem w grupie osób przyjętych razem ze mną usłyszałem, że kilku z nich nie dość, że przychodzi do Amazona na weekendowe zmiany nocne, to w tygodniu ma jeszcze stały etat w innych zakładzie, wiele kilometrów od Poznania. Tamta praca była gorzej płatna i odbywała się w jeszcze gorszych warunkach - i dlatego zdecydowali się na okres świąteczny przyjść do Amazona i sobie dorobić. Ich życie jest w całości podporządkowane pracy.

Dlaczego zdecydował się Pan stworzyć projekt artystyczny o Amazonie?

Amazon leżał na przecięciu moich różnych zainteresowań. Od dłuższego czasu zajmowało mnie to, w jaki sposób cyfrowa technologia i internet materializują się w świecie rzeczywistym. Jeszcze kilka lat temu myśląc o internecie i przestrzeni wirtualnej wyobrażano sobie coś niematerialnego - coś, co nie jest rzeczywiste i tak naprawdę nie istnieje. Stąd takie marketingowe określenia jak chmura danych. Za wszystkim tym, co oglądamy na ekranie stoi tak naprawdę ogromna maszyneria, która jest gdzieś ulokowana, ale zawsze była schowana przed naszym wzrokiem. Te tematy eksplorowałem na dyplomie, który w 2016 roku broniłem na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu.

Amazon pojawił się na moim horyzoncie zainteresowań jako znakomity przykład firmy, którą większość użytkowniczek i użytkowników zna jako sklep internetowy. Na jego stronie mogą zamawiać towary, które "materializują się" pod ich drzwiami, przyniesione przez kuriera czy listonosza. Zupełnie niewidoczna pozostaje dla nich cała infrastruktura o światowym zasięgu - w tym wielkie hale budowane na obrzeżach miast i, przede wszystkim, ogromna rzesza pracowników i pracownic. W zeszłym roku Amazon zatrudniał - wedle różnych informacji - między 600 a 800 tysięcy ludzi. To prawie milion osób rozsianych po całym świecie.

Czy od początku planował Pan przy projekcie AMZN zbudować stronę internetową?

Nie. Strona zaczęła powstać dużo później - mniej więcej rok po tym, jak się zatrudniłem w Amazonie...

Musiał Pan odpocząć?

Nie, nawet nie o to chodzi! Dostałem się do programu działającego przy Łódzkiej Szkole Filmowej, którego jednym z pomysłodawców był Krzysztof Pijarski. Dzięki współpracy z nim i studiem Rytm Digital stworzyliśmy w ramach projektu Laboratorium Narracji Wizualnych stronę internetową.

W międzyczasie rozwijałem pracę nad tym tematem, zbierając informacje, fotografując, próbując na różne sposoby zwizualizować to, co widziałem "w środku".

Czy już wcześniej projekt był prezentowany poza internetem, czy w Galerii Miejskiej Arsenał będzie to galeryjny debiut?

Strona internetowa powstała na półmetku mojej pracy nad AMZN. Na samym początku myślałem o bardziej tradycyjnym obiegu sztuki - o wystawie. Teraz na szczęście uda się to zrealizować w Arsenale, po raz pierwszy w takim wymiarze.

Fragmenty AMZN były prezentowane na grupowej wystawie we Wrocławiu. Współpracowałem też z Biennale Warszawa w ramach ich cyklu rezydencji, prezentując w zeszłym roku online część tego projektu.

Przy opisie wystawy można przeczytać, że "Galeria Miejska Arsenał stanie się też ekspozytorem archiwalnych materiałów OZZ Inicjatywy Pracowniczej, aktywnie zaangażowanej na rzecz warunków zatrudnienia i płac pracowniczek i pracowników polskich magazynów Amazona". Jakie to będą materiały?

To "archiwum" będzie wyborem ulotek, które były kolportowane między pracownikami i na zewnątrz w ciągu sześciu lat działania Inicjatywy Pracowniczej w Amazonie.

Na poznańskiej wystawie chciałem uwypuklić pracę osób, które w Amazonie na pierwszym froncie walczą o poprawę sytuacji pracowników i pracownic - i oddać im część przestrzeni. Pokazanie ulotek było pomysłem członków Inicjatywy Pracowniczej. Bardzo się cieszę, że zawiązała się między nami współpraca. Myślę, że jest wiele sposobów na dalsze jej rozwijanie przy kolejnych pokazach AMZN.

Czy chciał Pan coś zmienić projektem AMZN, mieć wpływ na rzeczywistość?

Dużo myślę na temat problematycznych związków sztuki z aktywizmem, działalnością społeczną czy polityczną. Nawet jeżeli artyści i artystki mają dobre intencje, to równocześnie sztuka ma to do siebie, że często kanibalizuje to, czym się inspiruje, co chciałaby wzmocnić. Tak naprawdę w jakiś sposób to osłabia, wciągając do świata sztuki, który z jednej strony może więcej, a z drugiej... wcale nie.

Bardzo mi zależało na tym, aby osoby na co dzień walczące o prawa pracownicze miały poczucie, że moje przedsięwzięcie jest czymś sensownym i może się im do czegoś przydać. Że nie jest to tylko budowanie czyjejś - w tym przypadku mojej - kariery artystycznej. Bo w sztuce zawsze trochę działa się "na siebie". Ciężko jest tego uniknąć. Gdy ma się jednak tego świadomość i próbujemy rozszczelnić takie ramy, to zaczynają dziać się bardzo ciekawe rzeczy.

Czy po uruchomieniu strony Amazon skontaktował się z Panem? Czy pracując nad AMZN obawiał się Pan pozwu?

Zawsze można się tego obawiać, jeśli porusza się kwestie, które dla pewnych osób czy środowisk są niewygodne. Nie wydaje mi się, żeby któryś z materiałów stworzonych i upublicznionych przeze mnie tak naprawdę udało się obrócić przeciwko mnie. Groźba pozwów może być tylko groźbą i nie oznaczać, że faktycznie jest o co się bić w sądzie.

Do tej pory nie było żadnego rodzaju reakcji ze strony Amazona. Wydaje mi się, że AMZN to dla nich na tyle niszowa rzecz, że nie jest warta żadnego zachodu. To z jednej strony dobra dla mnie wiadomość, a z drugiej zła. Robiąc tę pracę miałem ambicję, żeby pokazać tę rzeczywistość, którą często omijamy wzrokiem.

Rozmawiał Marek S. Bochniarz

*Tytus Szabelski - rocznik 1991, fotograf i artysta wizualny. Absolwent dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz fotografii na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu, obecnie doktorant tej uczelni. Współpracował z toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej, Galerią Miłość oraz Krytyką Polityczną, członek toruńskiej Grupy nad Wisłą. Dwukrotny laureat stypendium miasta Torunia w dziedzinie kultury (2012 i 2016), finalista ogólnopolskich i międzynarodowych konkursów na najlepszy dyplom artystyczny. Był redaktorem internetowego magazynu o współczesnej fotografii Magenta, obecnie pracuje nad naukowym magazynem artystycznym Postmedium.

  • Tytus Szabelski, AMZN
  • Galeria Miejska Arsenał online
  • wernisaż: 29.01
  • wstęp wolny

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021