Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Historie osobiste

- Wiele przedmiotów zdobyliśmy "z drugiej ręki", szukając ich na portalach ogłoszeniowych, strychach, a nawet śmietnikach! - mówi Agata Miśko. - Nasza biblioteczna koleżanka zauważyła, że przypomina to nabywanie towarów w okresie PRL, kiedy od sprytu i refleksu zależało, czy zdobędziemy dany przedmiot - dodaje Joanna Brejwo. Obie panie opiekują się kuratorsko projektem kulturalno-edukacyjnym Dzieciństwo na trzepaku w Bibliotece Raczyńskich.

. - grafika artykułu
Joanna Brejwo i Agata Miśko, fot. Grzegorz Dembiński

Już jesienią rusza projekt Dzieciństwo na trzepaku. To przede wszystkim wystawa , ale i cała masa wydarzeń towarzyszących opowiadających o realiach życia w czasach Polski Ludowej.

Agata Miśko: Zgadza się, to cykl współfinansowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, który w ciekawy sposób promuje czytelnictwo. Wystawa wystartuje 15 września i potrwa do 24 listopada w Galerii Atanazego. Towarzyszyć jej będzie szereg wydarzeń tematycznych, między innymi trwający już od czerwca konkurs o tytuł "Wzorowego Czytelnika" czy spotkania z uznanymi pisarzami. Prócz tego zorganizujemy lekcje biblioteczne dla młodzieży ze szkół średnich na temat realiów życia w PRL-u, cenzury czy propagandy tamtych czasów, a w naszych mediach społecznościowych publikowane będą filmiki przygotowane wspólnie z Zespołem ds. Badań nad Literaturą i Kulturą Dziecięcą Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej UAM specjalnie na potrzeby tego cyklu. W tej współpracy chodziło nam o to, by książki, które znamy z lat 60. i 70., przeczytać na nowo, zobaczyć, co jest w nich ciekawego nie tylko z perspektywy literaturoznawczej, ale i popkulturowej. Co łączy Pana Samochodzika z Jamesem Bondem? Okazuje się, że całkiem sporo.

Joanna Brejwo: W ramach przygotowań do wystawy zebrałyśmy też wspomnienia osób, które dorastały w okresie PRL-u. Te czasy wciąż niezwykle rezonują w ludziach, na naszą ankietę odpowiedziało bardzo wiele osób. Efektem tego będą osobiste historie dotyczące ulubionych potraw i książek, życia codziennego, mody, realiów szkolnych. Ale na tym nie koniec. Na potrzeby wystawy zgromadziłyśmy bardzo dużo przedmiotów z epoki, pochodzących zarówno od pracowników biblioteki, jak i samych czytelników. To bardzo ciekawy zbiór, trafiły nam się takie eksponaty jak maska Dziadka Mroza, stare liczydło, ówczesne gry planszowe czy wrotki. Przede wszystkim chciałyśmy jednak zaprezentować zbiory Archiwum Książki Dziecięcej, unikatowego księgozbioru Biblioteki Raczyńskich, który od 1963 roku gromadzi w celach badawczych literaturę dla dzieci i młodzieży.

A.M.: Swojej kolekcji użyczy nam dodatkowo pani Maria Wieczorek, która specjalizuje się w tym temacie. Jest kolekcjonerką przedmiotów z okresu PRL, pisała zresztą doktorat na ich temat. Na co dzień prowadzi wirtualne Muzeum Dzieciństwa.

Domyślam się, że przy takim wsparciu wystawa będzie miała wiele eksponatów, które niejednego rodzica czy dziadka zabiorą w podróż wehikułem czasu do jego własnego dzieciństwa.

A.M.: Wpadliśmy na pomysł, by prócz pokazywania samych zabawek czy książek tamtego okresu zrekonstruować również typowe peerelowskie wnętrze. Wiele przedmiotów zdobyliśmy "z drugiej ręki", szukając ich na portalach ogłoszeniowych, strychach, a nawet śmietnikach.

J.B.: Nasza biblioteczna koleżanka Natalia Raczkowska, która odpowiada za aranżację wystawy, zauważyła, że przypomina to nabywanie towarów w okresie PRL, kiedy od sprytu i refleksu zależało, czy zdobędziemy dany przedmiot. Wystawie będą też towarzyszyć plansze w świetnym opracowaniu graficznym Pauliny Nowak z Działu Koordynacji Działalności Kulturalnej i Promocji.

Czy da się pogodzić w tym projekcie zaangażowanie widza dorosłego, wychowanego w Polsce Ludowej, dla którego będzie to sentymentalny powrót do przeszłości, z zainteresowaniem nią współczesnego dziecka czy nastolatka? Czy najmłodsze pokolenia, wychowane w otoczeniu smartfonów, tabletów i interaktywnych zabawek, znajdą tu dla siebie coś interesującego?

J.B.: Zamysł jest taki, by nasz pomysł jednoczył pokolenia. By dorośli wymieniali się z dziećmi swoimi wspomnieniami i doświadczeniami. To świetny punkt wyjścia do dialogu i wymiany spostrzeżeń nawet już po wyjściu z biblioteki, we własnych domach.

A.M.: Myślę, że nie doceniamy współczesnych dzieci i młodzieży, jeśli chodzi o ich otwartość i kreatywność. Pewnie wiele z nich, gdyby zabrać je dziś do lasu i powiedzieć: "Dobra, to teraz budujemy bazę z gałęzi i patyków!", byłoby chętnych, by uruchomić wyobraźnię i w to wejść. Trzeba im po prostu pokazać te możliwości.

Warto też pokazać ówczesną literaturę - Małgorzatę Musierowicz, Adama Bahdaja, Zbigniewa Nienackiego. Sama jako dziecko byłam zapaloną fanką książek Edmunda Niziurskiego, czytałam wszystko, co napisał, po kolei.

A.M.: Zgadza się, niezależnie od czasów to po prostu świetna literatura. Oczywiście jako dziecko nie widziało się tych niuansów, które dostrzeże się dzisiaj, ale właśnie dlatego warto odnowić te lektury.

Czy sięgając po nie po latach, nie istnieje ryzyko, że niechcący odczaruje się tamtą magię? Jako dorosłemu, który widzi więcej, dziś może nam się nie spodobać coś, co kiedyś bawiło lub zachwycało.

J.B.: Takie ryzyko z pewnością istnieje, ale myślimy, że warto je podjąć. Możemy też mieć do czynienia z odwrotną sytuacją, kiedy nielubiana książka -  odczytana po latach -  stanie się dla nas inspiracją.

A.M.: W ówczesnej literaturze dziecięcej i młodzieżowej pojawiają się takie tematy jak przemoc w szkole, prześladowania rówieśników, alkoholizm. Tematy trudne, które jednak nie są przemilczane. Są opisywane z jednej strony z dystansem, z drugiej z niesamowitą wnikliwością. Skoro jest pani fanką Niziurskiego, polecam przeczytać raz jeszcze jego Siódme wtajemniczenie. To niesamowicie ciekawa książka. Być może to nadinterpretacja, ale mam wrażenie, że Niziurski robi tam analogię do zimnej wojny. Tak umiejętnie, że cenzura tego nie wychwyciła.

Namówiła mnie Pani. A skoro już o samych książkach mowa, wspomniały Panie o spotkaniach autorskich wokół wystawy. Kogo zobaczymy, i o czym posłuchamy w bibliotece?

J.B.: Będziemy gościć m.in. Filipa Springera, Elizę Piotrowską, Witolda Szabłowskiego, Monikę Milewską.

A.M.: Zależało nam na tym, żeby zaprosić pisarzy, którzy podejmują tematykę PRL-u w bardzo różnorodny sposób. Filip Springer odpowie na pytania o architekturę Polski Ludowej. Ciocia Jadzia w PRL-u Elizy Piotrowskiej to książka dla dzieci znakomicie pokazująca ówczesne realia. Monika Milewska natomiast jest poetką i antropolożką, która napisała bardzo ciekawą monografię Ślepa kuchnia. Jedzenie i ideologia w PRL, opowiadającą o powiązaniach między kuchnią a władzą państwową. 

J.B.: Z kolei reporter Witold Szabłowski i Izabela Meyza przeprowadzili eksperyment, w którym oboje przez pół roku żyli i funkcjonowali jak w okresie Polski Ludowej. Tak powstała książka Nasz mały PRL. Pół roku w M-3 z trwałą, wąsami i maluchem. O szczegóły tej próby będzie można zapytać autora osobiście.

Wspominając PRL, łatwo o niezamierzone mitologizowanie  tego okresu. To w końcu czasy młodości i dzieciństwa naszych dziadków i rodziców, a to sprzyja koloryzowaniu pamięci. Jak uniknąć tej pułapki i opowiedzieć młodszemu pokoleniu w sposób uczciwy o tamtych dekadach?

A.M.: Chcemy uniknąć najprostszej podróży sentymentalnej do czasów mitycznej oranżadki w proszku, bo równocześnie był to czas bardzo trudny. Aparat państwowy ingerował w niemal wszystkie aspekty życia obywateli, począwszy od tego, czego uczono w szkołach, skończywszy na tym, co ludzie powinni jeść i jak spędzać wolny czas.

J.B.: Opowiemy o cenzurze, kartkach i niedoborach, wszechobecnej szarzyźnie. O tym, że z jednej strony bywało wesoło, z drugiej - w polskich domach rozgrywały się niekiedy ogromne osobiste tragedie związane na przykład z politycznymi prześladowaniami. Mówią o tym osoby, których wspomnienia zebrałyśmy i zawrzemy na wystawie, będzie to również tematem wspomnianych już lekcji bibliotecznych.

A.M.: W tych wspomnieniach często powtarza się motyw szczęśliwego dzieciństwa, które było takie dzięki temu, że rodzice chronili dzieci przed światem zewnętrznym. Dopiero z czasem, w wieku nastoletnim, nasi rozmówcy widzieli coraz więcej, a przez to ich wspomnienia zaczynają się zmieniać. Mamy pełną świadomość tej ewolucji.

J.B.: Przygotowując projekt Dzieciństwo na trzepaku, dbałyśmy o to, żeby każde pokolenie wyniosło z niego coś dla siebie. Dla najmłodszych będą to obrazy ciekawych i często nieznanych im przedmiotów, książek i zabawek, młodzież dowie się więcej o cenzurze czy kartkach na towary, dorośli z kolei będą mogli z perspektywy czasu świadomiej ocenić okres swojego dzieciństwa i dorastania.

Rozmawiała Anna Solak

  • projekt Dzieciństwo na trzepaku
  • otwarcie: 15.09
  • Biblioteka Raczyńskich, Galeria Atanazego
  • wystawa czynna do 24.11
  • wstęp wolny

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023