Kuratorki wystawy, Burcu Dogramaci i Marta Smolińska, w jej opisie odnoszą się do Psalmu Wisławy Szymborskiej. Polska noblistka, a za nią Dogramaci i Smolińska, wskazują na nieszczelność grani i to, że opuszczone szlabany działają na ludzi, ale chmury, mgły i ptaki radzą sobie pomimo tej sztucznej bariery. Po prostu ludzie oddzielają się od ludzi. A przecież wydawało się nam, Europejczykom, że wraz z kolejnymi upływającymi latami granice będą się coraz bardziej zacierały. Bo przecież strefa Schengen istnieje w Europie od 1985 roku, kiedy to otworzono szlabany pomiędzy krajami Beneluksu, Francją i Niemcami. Ułatwienia w przewozie towarów, otwarty rynek usług, a nade wszystko swobodna migracja mieszkańców pomiędzy zrzeszonymi państwami była osiągnięciem bezprecedensowym. Wspólne drogi, wspólna waluta, swoboda w mieszaniu się kultur.
Nasza zachodnioeuropejska utopia okazała się mrzonką. Zaślepieni patrzeniem na niewidoczną granicę pomiędzy Holandią i Belgią, gdzie tylko po liczbie mijających nas rowerów można rozpoznać, w którym kraju się znajdujemy, nie zwracaliśmy uwagi na budowane coraz wyżej mury. Zarówno te fizyczne, wzmocnione drutem kolczastym i bronione przez uzbrojonych po zęby żołnierzy, jak i te biurokratyczne, w postaci pozwoleń na wjazd, kolejek na przejściach i pytań we wnioskach wizowych i uchodźczych. Jakby koszmaru ucieczki przed wojną, zimnych nocy pod płachtą w środku lasu, na nieprzystosowanej do pokonywania Morza Śródziemnego łodzi, czy też pobytu w zlokalizowanych pośrodku niczego obozach i ośrodkach przesiedleńczych, było za mało. Nie protestowaliśmy siedząc w swoich fotelach z wygodnymi podnóżkami, gdy granica pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Meksykiem zarastała murem. Tam zresztą powstała jedna z najsławniejszych instalacji artystycznych z nurtu "border art" - Virginia San Fratello i Ronald Rael pomiędzy przęsła granicznego ogrodzenia oddzielającego od siebie meksykańskie Ciudad Juárez i amerykański Sunland wstawili różowe huśtawki. Na tychże huśtawkach odgrodzone od siebie dzieci mogły bawić się razem i na nowo tworzyć wspólnotę.
Kuratorki wystawy O dzieleniu... wyróżniają dwie kategorie granic: "soft border" i "hard border". Wskazują jednocześnie, że granic miękkich będzie coraz mniej. Ich zamiana na wersję "hard" następuje w wyniku pandemii, konfliktów, wojen i polityki. Dobierając prace, które zostaną pokazane w Muzeum Narodowym, kuratorki chciały skupić się na refleksji dotyczącej granic państwowych w dobie wielkich fal migracyjnych, ale przede wszystkim postawić w centrum uwagi dzieła dotyczące granicy nam w Poznaniu najbliższej: tej polsko-niemieckiej. Prezentowane prace będą odnosiły się do granicy istniejącej na przestrzeni ostatnich trzech dekad - tej po obaleniu muru, który dzielił wewnętrznie Niemcy. Sztuka dotycząca polsko-niemieckiej linii granicznej będzie zatem prezentowana na tle prac odnoszących się do granic w ogóle.
Smolińska i Dogramaci zaprosiły do wystawy międzynarodowe towarzystwo, wśród którego znajdziemy zarówno pochodzącą z Mińska malarkę Celinę Kanunnikavą, ukraińskiego artystę Vitalija Shupliaka, jak i związanych z poznańskim UAP-em Natalię Brandt czy Piotra C. Kowalskiego. Nie zabraknie oczywiście gości zza zachodniej granicy, wśród których można wyróżnić pochodzącego z Magdeburga Fabiana Knechta znanego z serii Isolation, czy berlińskiego artystę Rolanda Stratmanna, który w Muzeum Narodowym pokaże instalację wideo pt. Kraj/ Land. Prezentację muzealną dopełniać będzie aranżacja wystawy zaprojektowana przez urodzonego w Brześciu, ale związanego z Poznaniem, Ramana Tratsiuka. Jej układ będzie odtwarzać przebieg polsko-niemieckiej granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej.
Sztuka dotycząca granicy wyjdzie zresztą... poza granice muzealne. W ramach programu imprez towarzyszących Manaf Halbouni i Christian Manss zaproszą do swojego Mobilistanu - pierwszego mobilnego kraju na świecie, którego czwórką stałych rezydentów są performerzy odgrywający rolę potrzebnych w danym momencie władz krajowych. Na ulicach Poznania będzie można zobaczyć również, pokazywaną już w naszym mieście w 2013 roku, instalację Wędrująca boja duetu Peschken / Pisarsky. Sami autorzy określają ją jako "antypomnik", który może być programowany indywidualnie przez każdego użytkownika do własnych celów. Chociaż stolica Wielkopolski oddalona jest od granicy z Niemcami o blisko 200 km, to właśnie tutaj odbędzie się ciekawa wymiana artystycznych zdań o tym, jak ta granica wygląda i jak by wyglądać mogła. Ta i każda inna. Pytanie, czy do Muzeum Narodowego przyjdą ci, którzy faktycznie przyjść powinni, pozostaje pytaniem - obawiam się - retorycznym.
Adam Jastrzębowski
- Wystawa O dzieleniu. Sztuka na granicy (polsko-niemieckiej)
- 20.09-17.12
- Muzeum Narodowe
- bilety: 13-20 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023