Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Fotografia leworęczna

- Trudno mi się mówi o zdjęciach - a zwłaszcza o moich - przyznaje z zakłopotaniem Andrzej Majos. Jest leworęczny, ma wadę wzroku, nosi okulary i przez to trochę inaczej postrzega świat. Dlatego swoje zdjęcia nazywa fotografią leworęczną. Wernisaż jego pierwszej indywidualnej wystawy Czuj! odbędzie się w poniedziałek w Teatrze Ósmego Dnia.

. - grafika artykułu
fot. Andrzej Majos

Majos współpracuje z Teatrem Ósmego Dnia, Teatrem Usta Usta, Circus Ferus, a także z Barbarą Prądzyńską. - Od 2001 roku jestem pracownikiem technicznym. Zajmuję się głównie realizacją światła w trakcie spektaklu, budowaniem scen. Zdarzało mi się grywać w spektaklach - i zresztą ciągle zdarza, ale wolę tę drugą stronę. Doświadczenie zdobyte w teatrze przekłada się też na lepsze patrzenie na świat - tłumaczy.

Historia zajmowania się fotografią przez Majosa wiąże się z przypadkiem. - Prozaiczny wypadek sprawił, że dostałem aparat. Pracując z Teatrem Ósmego Dnia w Starej Rzeźni złamałem nogę. Z tego powodu nie poleciałem z nimi do Singapuru - a bardzo chciałem. W ramach "rekompensaty" przywieźli mi stamtąd aparat cyfrowy. Posłużył mi kilka lat. I tak się zaczęło, "wkręciłem się" w robienie zdjęć. Potem sprawiłem sobie nowy, później kolejny aparat... - opowiada.

Majos w większości przypadków zabiera ze sobą aparat fotograficzny. - Lepszy sprzęt pozwala zrobić dobrej jakości zdjęcia w trudnych warunkach. Obecnie używam aparatu, który się zawsze sprawdza. Noszenie go jest jednak męczące - wliczając wszystkie obiektywy i osprzęt, to aż dwanaście kilogramów na plecach. Mam już garb, bo noszę to wszystko od lat - śmieje się.

Fotografia jest jak nałóg

Poznaniacy mogą znać zdjęcia Andrzeja Majosa z wydarzeń kulturalnych - spektakli teatralnych i koncertów muzycznych. - W 2015 roku otworzyłem działalność fotograficzną. Poza spektaklami i koncertami, czasami zdarza mi się też fotografować konferencje. Większość rzeczy robię dla tych samych ludzi. W Meskalinie byłem tzw. nadwornym fotografem koncertowym. Zastępując kolegę, "cykałem" też różne koncerty organizowane przez Estradę Poznańską. Przy okazji wydarzeń kulturalnych sporo rzeczy robię też dla siebie. Gdy wykonywałem zdjęcia spektakli w Ósemkach - również robiłem je bardziej z myślą o sobie. Ktoś "umoczony" w teatrze zupełnie inaczej przy tym odbiera spektakle. Idąc na przedstawienie odruchowo myślę o tym, jak jest ono technicznie skonstruowane od tzw. zaplecza - przyznaje.

Majos ma przy tym poczucie, że robiąc zdjęcia na wydarzeniach kulturalnych przegapia się dużą część treści. - Fotograf jest wtedy skupiony na czymś zupełnie innym: szuka obrazków. To prawda, że jeżeli robi się zdjęcia, to przestaje się być uczestnikiem. Na koncertach muzycznych też tak jest. Jeżeli fotograf zacznie reagować na muzykę i bawić się, to w pewnym momencie przestaje robić zdjęcia. Z drugiej strony, będąc na koncercie, który mi się podoba, inspiruję się odczuwanymi emocjami. Mogę zrobić sobie chwilę przerwy w pracy, naładować się - a potem oddać tę energię - tłumaczy.

Artystą się bywa

Mimo wieloletniego doświadczenia, Majos nie postrzega siebie jako artystę-fotografa. - Wierzę, że Świetlicki miał racje, pisząc, że artystą się bywa. Uważam, że są momenty w moich zdjęciach, które mają walor artystyczny. Nie zrobiłem jednak nigdy wystawy i nie wiem, czy to jest właściwe myślenie, że moje zdjęcia coś potrafią wywołać, czy nie. Odważyłem się nimi podzielić w takiej formie po raz pierwszy dzięki Teatrowi Ósmego Dnia - mówi.

Na wystawie Czuj! nie zobaczymy jednak żadnych zdjęć teatralnych czy koncertowych. Andrzej Majos chce na niej zachęcić widza do tego, by - jak to metaforycznie ujmuje - patrząc na drzewo nie skupiał się on tylko na liściach, a spojrzał na przestrzenie między nimi. Tego właśnie on sam szuka w fotografii. Często zdarza mu się odwracać swoje zdjęcia do góry nogami, ma poczucie, że w ten sposób uzyskują one zupełnie inny wymiar.

Przygotowanie wystawy była dla niego sporym wyzwaniem. - Mam ponad 100 tysięcy zdjęć zebranych na swoich dyskach. Czuję się z nimi blisko związany, są dla mnie trochę jak dzieci. Lubię też do nich wracać. Nie kasuję więc tych zdjęć, tylko dokupuję kolejne dyski. Zdarza mi się, że po pięciu-siedmiu latach wracam do jakiegoś katalogu. W takich sytuacjach okazuje się, że zdjęcia, które kiedyś pominąłem przy obróbce, teraz mają dla mnie większą wartość niż te, które wtedy wybrałem. Chyba wiąże się to również z rozwojem duchowym, gdy człowiek do czegoś dojrzewa. Dziś zauważam na zdjęciach związki, których wcześniej nie dostrzegałem - i staram się je wyciągać. Dobór prac na wystawę był bardzo trudny, dlatego zdecydowałem się na tak szeroki temat, jak patrzenie między liście - opowiada Andrzej Majos.

Marek S. Bochniarz

  • wystawa fotografii Andrzeja Majosa, Czuj!
  • 5.10, g. 20:30
  • Teatr Ósmego Dnia
  • wstęp wolny

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020