Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Drobiazgi wielkiej wagi

- Ta wystawa ma być lekkim wyłamaniem z konwencji przedstawiania obrazów Malczewskiego. Ma zwrócić uwagę na niepewność tego bycia w miejscu - mówi Pawełem Napierała*, kurator wystawy obrazów Jacka Malczewskiego Idę w świat i trwam w Muzeum Narodowym w Poznaniu.

. - grafika artykułu
Paweł Napierała, fot. archiwum prywatne

Jeśli ktoś zna kolekcję Muzeum Narodowego w Poznaniu, wie, że dzieła Jacka Malczewskiego są jej ważną częścią, eksponowaną zresztą na wystawie stałej. Kiedy więc słyszy, że muzeum organizuje wystawę czasową tego artysty, zastanawia się, czym będą się różnić zgromadzone na niej prace od tych, które znamy. Muszę zapytać: o co chodzi? Jaka jest geneza tego pomysłu?

Geneza jest trochę przypadkowa, a trochę nagła, ponieważ przyczyną zorganizowania tej wystawy są wydarzenia w Ukrainie i wojna z Rosją. Już rok temu podpisaliśmy z Lwowską Narodową Galerią Sztuki memorandum o współpracy, ale wojna przekreśliła wspólne plany - tak w zakresie konserwatorskim, jak i wystawienniczym. Ostatecznie  współdziałanie skoncentrowało się na pomocy i zabezpieczeniu zbiorów.

Jakie prace do nas przyjadą?

Przyjeżdża do nas zbiór 34 prac, połowa kolekcji lwowskiej. To prace o różnym charakterze - te, które określamy arcydziełami, i te, które są szkicem, jakimś zapisem krótkiej myśli malarza. Wybór prac jest tutaj szczególny, ponieważ jest to wystawa będąca rodzajem interwencji, gestem ochrony, pomocy. To nawet nie do końca wystawa Jacka Malczewskiego, chociaż oczywiście jest to nazwisko mocno wpisane w kulturę i z tego powodu przyciąga uwagę. Ważny jest kontekst, w jakim te obrazy i szkice się u nas pojawiają i stwarzają przestrzeń do postawienia pytań, których w innych okolicznościach byśmy nie zadawali albo gdybyśmy je zadawali, wydawałyby się nierealne.

To więc zupełnie inny rodzaj pracy kuratorskiej...

Nie będę ukrywać, że nie możemy tu mówić o wystawie samych arcydzieł wielkiego mistrza. To musi wybrzmieć. Głównym punktem wystawy nie jest interpretacja dzieł Malczewskiego. Ważne są natomiast pytania, jakie on zadawał, czyli pytania o rolę artysty, współcześnie też o rolę muzealnika, o ich rolę wobec historii, narodu, dziedzictwa, sztuki. Na drugi plan schodzi rozmowa o symbolizmie, fantazji i wszelkich tego typu rzeczach, które jako widzowie lubimy i których tutaj także nie zabraknie. Pytanie o to, co zrobimy w obliczu wojny, zadawało sobie wielu moich kolegów i koleżanek w muzeum, kiedy usłyszeliśmy, że Rosja zaatakowała Ukrainę.

W kontekście przygotowywania list obiektów, które powinno się ewakuować jako pierwsze, rzeczywiście zastanawiamy się nad tym, dlaczego wskazujemy na ten obiekt, a nie na inny. To bardzo trudne wybory...

One są trudne, bo dzieła sztuki i różne artefakty, pamiątki w muzeum - wszystkie są nośnikiem   (i bez tego kontekstu wojny) pamięci, wiadomości, informacji o jakiejś osobie i o jakimś czasie. To pytanie o to, co ratować, a czego nie ratować, jest niesłychane, bo w rzeczywistości nawet najmniejszy element zbioru zasługuje na ocalenie. Oczywiście ofiarami wojny są ludzie i tego nikt nie kwestionuje, ale wojna ma też inne ofiary i są nimi także sztuka i dziedzictwo.

Mówiłeś, że pojawia się obecnie wiele pytań o rolę artysty, ale również o rolę muzealnika. Wydaje się, że te pytania należy zadać również o kolekcję. Tytuł wystawy, Idę w świat i trwam, jest dosyć przewrotny, bo kolekcja kojarzy nam się z czymś stałym, co ma swoje miejsce, jest w tym miejscu bezpieczne. A jeżeli kolekcja "idzie w świat", to ona już nie jest stała, a co więcej - droga, w którą wyrusza, może być dla niej bezpieczniejsza niż pozostanie na miejscu.

Tak, ten tytuł odnosi się do ruchu i trwania. Do tego, co zmienne, co powoduje, że ta kolekcja opuszcza swój "dom". Te obrazy doświadczają tego, co postaci na obrazach Jacka Malczewskiego. Zesłania, drogi, przemiany, śmierci, zmartwychwstania... Ta wystawa ma być lekkim wyłamaniem z konwencji przedstawiania obrazów Malczewskiego. Ma zwrócić uwagę na niepewność tego bycia w miejscu.

Wspomniałeś o interpretacji. Wydaje mi się, że w przypadku dzieł sztuki o takim znaczeniu jak obrazy Malczewskiego, często boimy się o nich myśleć inaczej, na nowo zinterpretować. A ze względu na sytuację, która powoduje, że kolekcja wyrusza w drogę, pojawia się szereg nowych interpretacji, aktualizujących wymowę dzieł.

Zgadzam się. Taki też jest cel wystawy. Uważałem, że to trochę nieprzyzwoite, aby te obrazy pokazywać na ładnie pomalowanych ścianach i w złotych ramach. Ta sytuacja bardzo pomaga w inny sposób wyeksponować Jacka Malczewskiego, nie odbierając mu tych stałych - można powiedzieć uświęconych - interpretacji. To pokazuje, że sztuka nie jest reliktem przeszłości, monolitem, ale że może się odnaleźć w dramatycznych, aktualnych okolicznościach. Już sam plakat do wystawy ma wskazywać, że nie mamy do czynienia z tradycyjną wystawą artysty. Ma przyciągnąć uwagę, zachęcić do wejścia do muzeum, ale jest też sugestią, że będzie to coś zupełnie innego. Tak też jest pomyślana aranżacja. Mamy naprzeciw siebie dwie ekspozycje - poznańską i lwowską - które się sobie przyglądają. Ale w tym wszystkim jest pewne "ale". "Poznański" Malczewski jest bezpieczny, jest u siebie, a "lwowski" przybył do nas, szukając schronienia.

Tak, ten plakat bardzo zwraca uwagę - jest niestandardowy jak na wystawę dzieł mistrza. Pewnie spodziewalibyśmy się czegoś "tradycyjnego", gdzie pojawiłoby się nawiązanie do jego malarstwa. A tu mamy mocno działający znak.

Tak, ten znak nawiązuje do zaklejonych gablot w zagrożonych galeriach. To plakat, który w zasadzie jest afiszem wojennym. Został zaprojektowany przez Marcina Markowskiego. Aranżację przygotował Wojciech Luchowski. Wiedziałem, że on zrozumie ideę tej ekspozycji. Dodam, że nie będzie do niej katalogu. Zamiast tego wystawie będzie towarzyszyła gazeta, będąca nośnikiem informacji. Jedziemy do Lwowa nie tylko po same prace, ale też po to, aby zrobić fotoreportaż. Razem ze mną będzie Sonia Bober, która przygotuje dokumentację fotograficzną z naszej drogi, z pakowania obiektów na miejscu, sytuacji w samym Lwowie, przywozu... Będziemy również nagrywać wypowiedzi pracowników Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki, aby przy tej okazji wyeksponować ludzi, którzy dbają o dziedzictwo - pracowników takich jak my. To oni pokazują, jakie jest znaczenie pracy muzealnika - właśnie w tej granicznej sytuacji.

Możemy mieć nadzieję, że nie znajdziemy się w podobnej...

Tak, możemy sobie tego życzyć.

Rozmawiała Justyna Żarczyńska

*Paweł Napierała - doktor w Dziedzinie Sztuki i Konserwacji Dzieł Sztuki, historyk sztuki, wykładowca akademicki, artysta malarz, stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Konserwator w Pracowni Konserwacji Malarstwa i Rzeźby Drewnianej Polichromowanej Muzeum Narodowego w Poznaniu. Jest członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków i International Association of Art  IAA/AIAP - UNESCO. Autor m.in. Wokół Melancholii Jacka Malczewskiego.

  • Wystawa obrazów Jacka Malczewskiego Idę w świat i trwam
  • Muzeum Narodowe
  • czynna do 31.03

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022