Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Czarodziejskie płytki

Pionierzy stereofotografii - od 1 września w Fotoplastykonie Poznańskim!

. - grafika artykułu
James Robertson (prawdop.) Czerwony Kapturek, 1856 r.

"To błąd przypuszczać, że zna się jakąś stereoskopową fotografię, bo studiowało się ją sto razy" - wskazywał Oliver Wendell Holmes, amerykański pisarz i lekarz, w napisanym w 1859 r. eseju ku czci wynalazku stereoskopii. Zdumiewała go: "Dwoje oczu widzi różne obrazy tej samej rzeczy. Obejmujemy obiekt naszymi oczami jak naszymi ramionami lub rękami"*.

Fascynacja Holmesa była tak wielka, że w 1861 r. skonstruował najbardziej popularny przyrząd do oglądania zdjęć w stereoparach. Nie jako pierwszy, choć jego stereoskop zdobył największą popularność. Ów przedmiot z drewnianą rączką, a na niej specjalnym binoklem w osłonie i stelażem, w który wsuwało się zdjęcia, można było kupić np. w Anglii za kilka szylingów. Za drogi, by trafić pod strzechy i do rodzin robotniczych, ale wystarczająco tani, by w domach klas średniej i wyższych stać się tak powszechnym, jak w 2. poł. XX w. telewizor. W całej Europie, w Stanach, w koloniach, do stereoskopu schodziła się namiętnie rodzina, goście. Prywatne seanse z podwójnymi zdjęciami miały podobną moc jak dziś śledzenie blogów tematycznych i wpisów na Facebooku. Były rozrywką i edukacją.

3D u Leonarda da Vinci

Stereopara to para przestrzenna, bo stereo po grecku oznacza przestrzeń. I właśnie to przyciągnęło tłumy do stereofotografii - złudzenie przestrzenności. Gdy w 1851 r. na wielkiej wystawie światowej w Londynie pokazano stereodagerotypie w aparacie jednego z poprzedników Holmesa, publiczność zachłysnęła się z wrażenia. Zachwyt przeżyła też królowa Wiktoria. Bo przecież jak dwa płaskie widoki mogą się złożyć na przedstawienie trójwymiarowe?

Fizjologia człowieka - tu tkwi odpowiedź. Były chyba tylko dwa momenty w dziejach, gdy poznawano ją w nadzwyczajnie gwałtownym tempie, niemal od zera: w renesansie i w obfitującym w rozwój wszelkich nauk wieku XIX. Już Leonardo da Vinci zdawał sobie sprawę, że widzimy świat trójwymiarowo, ponieważ każde z naszych dwojga oczu patrzy na niego pod nieco innym kątem. Różnicę czyni odległość pomiędzy źrenicami, średnio 6,5 cm. Gdy patrzymy na coś, czyli w jeden punkt, osie obu źrenic się w nim krzyżują i tak z dwóch przekazów z dwojga oczu w naszej głowie powstaje jeden przestrzenny obraz. Dzięki niemu oceniamy prawidłowo odległość od tego, na co patrzymy; pomaga w tym jeszcze zmiana kolorystyki na dalekich planach (przeniebieszczenie perspektywy dobrze znane z obrazów Leonarda). Mnogość odkryć i wynalazków da Vinciego została z czasem zapomniana, więc w 1838 r. niejaki Charles Wheastone, zbliżający się do czterdziestki syn sprzedawcy muzyki z Gloucester, opublikował jako zupełnie świeże wyniki swoich badań nad widzeniem przestrzennym. Obliczył też i narysował pary obrazów, widzianych lewym i prawym okiem, po czym skonstruował pierwszy stereoskop, by zobaczyć je jako jeden trójwymiarowy obraz. Był to właściwie pseudostereoskop lustrzany, ale potwierdził badania konstruktora, a żywy umysł Wheastone'a kazał mu zająć się kolejnymi wynalazkami, jak telegraf, szyfr, silnik elektryczny itd. W ciągu następnych 30 lat otrzymał za nie tyle wyróżnień i tytułów, że stał się sir Wheastonem.

Zupełnie jakbym tam był!

Fotografowie, którzy podjęli wyzwanie fotografii stereoskopowej, musieli posiadać szerokie zainteresowania. Widać to u autorów zdjęć, które od 1 września pokaże Galeria Miejska Arsenał na kolejnej wystawie w Fotoplastykonie. Fotografie pochodzą ze zbiorów Rijksmuseum w Amsterdamie i są dziełem zarówno Europejczyków, jak i kilku słynnych Amerykanów. Szczyt ich karier przypadł na czasy, gdy stereoskopie oglądano indywidualnie. Do 1880 r. nie było jeszcze urządzeń w rodzaju poznańskiego fotoplastykonu, w Austrii i Niemczech zwanego "panoramą cesarską" (Keiserpanorama), które pokazywało całe cykle stereopar na obrotowym bębnie 25 osobom naraz. A jednak każdy z nich wyczuł w stereofotografii dobry interes, przewidując, że na oryginałach i ich powielaniu dla setek tysięcy odbiorców można nieźle zarobić. Niemiecki imigrant Frederick Langenheim z bratem Williamem otworzył w 1841 r. w Filadelfii pierwsze przedsiębiorstwo stereofotograficzne (dagerotyp, czyli fotografię wynaleziono zaledwie 3 lata wcześniej!). Do 1870 r. z sukcesem produkowali zdjęcia na płytach szklanych i na papierze. Powodzenie zależało wtedy przede wszystkim od prawidłowego obliczenia odległości aparatu od obiektu oraz pierwszego i drugiego miejsca fotografowania (punktu widzenia jednego i drugiego oka). Fotograf musiał więc być nie tylko niezłym biznesmenem i chemikiem, ale i matematykiem. Ponadto gotowym na bliższe i dalsze wyprawy po świecie, by dostarczać publiczności wrażeń, które kończyłyby się okrzykiem: "Zupełnie jakbym tam był/była!".

W pokoju babci

Pierwszy album Langenheimów składał się z widoków Filadelfii i Nowego Jorku oraz z podróży do wodospadu Niagara. Kilku innych tytułowych "pionierów stereofotografii" przedstawianych w Arsenale również zasłynęło stereoparami z podróży. Henri Plaut, czynny w latach 50. i 60. XIX w. wydał widoki z Pirenejów, a Charles Paul Furne, do spółki ze swym kuzynem Henrim Alexisem Tournierem, album Podróż po Bretanii. Po świecie jeździł też Anglik James Robertson, zmarły aż w Jokohamie. Dziś może najciekawsze są nie te podróże, a sposoby podejścia stereofotografów do widza w dialogu z malarstwem realistycznym. Aranżowana na realistyczną scena z bajki Czerwony Kapturek Robertsona zawiera charakterystyczny zabieg, który oglądany w stereoskopie wyzwala z naszych ust wspomniany wykrzyknik: "Przecież jakby tam jestem!". To prostokąt drzwi w skośnej perspektywie, za którymi widać ciemną zieleń ogrodu. Malarzowi rozbiłoby to kompozycję, ale stereofotograf tego właśnie pragnie. Bo gdy oszukać oczy i rozdzielić, a nie skrzyżować ich osie widzenia, drzwi i ciemna "dziura" ogrodu ciągną oko w głąb i osadzają nas wprost w pokoju babci.

Monika Piotrowska

*The Stereoscope and the Stereograph, cytaty pochodzą ze strony: www.tate.org.uk

  • "Pionierzy stereofotografii" wystawa w Fotoplastykonie Poznańskim
  • 1.09-11.10
  • Galeria Miejska Arsenał