Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Alternatywa

Czy w galeriach jest jeszcze miejsce na malarstwo surrealistyczne, które stanowi wariację na temat świata, który w swojej materialności wydaje nam się znajomy, a jednocześnie jest tak odmienny od tego, co znamy? Jak się okazuje - tak.

. - grafika artykułu
fot. materiały organizatorów

"Kiedyś uważałem się przede wszystkim za kreatora innej rzeczywistości, jednak moja granica między tworzeniem a biernym opisywaniem surrealistycznej rzeczywistości, zatarła się. Obrazy pojawiają się we mnie już tak naturalnie, że coraz bardziej tracę poczucie ich stwarzania, a bardziej staję się Opowieściomalarzem" - pisze o sobie Jarosław Jaśnikowski, którego obrazy można oglądać na wystawie Uniesienie w Galerii Sztuki SZOKART. Ta wystawa to prawdziwa gratka dla miłośników malarstwa tego rodzaju. To również przyczynek do dyskusji na temat miejsca, jakie taka sztuka zajmuje w przestrzeni instytucji kultury. Lista pytań jest długa, niekiedy niewygodna, żeby nie powiedzieć kontrowersyjna. Nie zmienia to jednak faktu, że Jaśnikowski i inni polscy twórcy, tworzący dzisiaj w duchu surrealizmu, nie mogą narzekać na brak zainteresowania ze strony odbiorców i kolekcjonerów, inwestujących pieniądze w zakup ich obrazów. Trudno po prostu uniknąć dywagacji i refleksji na temat tego, co skrywa się za kulisami świata sztuki, kiedy słyszy się, że taka wystawa uchodzi wręcz za niszową. Być może wynika to z faktu, że częściej oglądamy wystawy malarzy, którzy idą tropem abstrakcji, syntezy, minimalizmu, aniżeli tych, którzy - jak właśnie Jaśnikowski - tak wielką uwagę przywiązują do detali, realistycznego oddania szczegółów przy jednoczesnym tworzeniu obrazów, w których opowieści o różnych rzeczywistościach zdają się ze sobą przenikać.

Na wystawie możemy obejrzeć kompozycje, które wydają się obrazować inne światy, postapokaliptyczne rzeczywistości. Poszczególne elementy przedstawień wydają nam się szczególnie bliskie i znajome. To dziwne uczucie, kiedy z jednej strony jest oczywiste, że patrzymy na obraz będący wytworem wyobraźni, wizją czegoś, czego nie ma, a z drugiej odkrywamy, że jest w nich coś znanego i że - o zgrozo - te namalowane sceny mogłyby być twórczym zapisem faktów, historii, która zdarzyła się naprawdę lub co gorsza - dopiero się wydarzy. Dzisiaj przecież wszystko jest możliwe. Nawet to, co kiedyś wydawało się takim nie być. Może za jakiś czas, w jakiejś bliżej nieokreślonej przyszłości, która - co czujemy dziś wszyscy - tak często rysuje się przed nami w ciemnych barwach, tak będzie wyglądał świat. Czas jest zresztą jednym z często przewijających się tutaj motywów, symbolicznie reprezentowanych przez konkretne przedmioty, np. zegary.

Stare, tradycyjne mechanizmy w pięknych obudowach są reliktem przeszłości. Odmierzają czas, który nie jest dla nich łaskawy. Podobnie jak świat. Wielkie, zburzone konstrukcje zegarowe toną w wodzie lub leżą niczym obalone pomniki. Same w sobie mają jednak nadal jakąś moc - ingerują przecież w przestrzeń i nie pozwalają światu o sobie zapomnieć. Podobnie jak wielkie maszyny, które unoszą się nad zdewastowanymi krajobrazami. Człowiek od wieków wyobrażał sobie, że zagarnia dla siebie wciąż więcej i wchodzi na wcześniej zakazane terytoria. A wszystko to dlatego, że ma takie pragnienie. Projektuje więc fantastyczne konstrukcje, a następnie robi wszystko, by wprawić je w ruch. Łodzie podwodne, wielkie zeppeliny, balony, statki i samoloty - wszystkie są znakiem czasów, krokami milowymi w rozwoju cywilizacyjnym. Rozwój ten jest jednak bardzo brutalny dla tych swoich symboli. Życie każdego wynalazku zaczyna się w fazie projektu - wtedy jeszcze zachwyca jako coś przynależnego do przyszłości. Kiedy udaje się go zbudować - staje się nowoczesnym znakiem teraźniejszości. Gdy minie trochę czasu - odchodzi do przeszłości. Jak fantastyczny i piękny by nie był i ile nie kosztowałby poświęceń, jego los wydaje się przesądzony.

Te konstrukcje z obrazów Jaśnikowskiego niekiedy wydają się ofiarami apokalipsy, innym razem sprawcą zniszczeń, a czasem wybawicielami. Na niektórych płótnach maszyny na swoim pokładzie mają skrawki innej, jakiejś idyllicznej rzeczywistości wyrwanej nie wiadomo skąd. Szachulcowe budynki w otoczeniu zieleni nie pasują przecież do krajobrazu wokół. Czy to te elementy świata, które warto uratować? Nośniki czyichś wspomnień o utraconym domu? Być może. W niektórych przypadkach odpowiedź wydaje się oczywista. Dotyczy to tych obrazów, gdzie widać też niewielkie w porównaniu do reszty, postacie. Chociażby człowieka ubranego w kożuch i na saniach, ciągnącego jakiś bagaż, może swój dobytek. Postać odwraca się w kierunku lecącej maszyny, jakby czekała, aż ta się zatrzyma i zabierze ją do domu, a nawet jeśli nie do domu, jaki pamięta z odległej przeszłości - to do jakiegoś bardziej przyjaznego miejsca, gdzie będzie bezpiecznie. Ten moment oczekiwania na "coś", co zmieni bieg wydarzeń, co rozsadzi kompozycję i wkroczy do świata widza - jest mocno odczuwalny.

Obrazy są bardzo szczegółowe. Wyrysowywane z dbałością o każdy detal. Z daleka wyglądają jak dzieła któregoś z autorów z dziedziny digital artu, którzy działają w przestrzeni cyfrowej i z powodzeniem zajmują się tworzeniem ilustracji inspirowanych powieściami fantastycznymi, filmami o takiej tematyce oraz grami komputerowymi. Kiedy jednak zbliżamy się do obrazów, widzimy, że naprawdę powstały na płótnie, że malowano je farbami i że na pewno wymagały cierpliwości i umiejętności artysty. Każdy z obrazów wydaje się być przy tym odrębną historią, jednak razem na wystawie komponują się w coś na kształt spójnej opowieści. Przynajmniej w tej części, którą obejrzeć można na dole. To uchwycone kadry z innej rzeczywistości. A może nie? Może to naprawdę nasza przyszłość?

Justyna Żarczyńska

  • wystawa Jarosława Jaśnikowskiego Uniesienie
  • otwarcie: 17.09
  • Galeria SZOKART
  • czynna do 31.10

@ Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022