Kultura w Poznaniu

Varia

opublikowano:

Wychowała ją ulica

Kim była Maria Rataj, patronka skweru na Wildzie? Dlaczego tak niewielu z nas o niej słyszało, chociaż zostawiła po sobie niezwykle ciekawe wspomnienia o życiu w przedwojennym Poznaniu?

. - grafika artykułu
fot. Grzegorz Dembiński

Na skrzyżowaniu ulic Górna Wilda, Spychalskiego (do niedawna Chwiałkowskiego) i Dolina znajduje się niewielki placyk. Kilka ławek, kosze na śmieci i starannie urządzona zieleń pozwalają nazwać to miejsce skwerem. Od niedawna skwer ma patrona - jest nim Maria Rataj, niezwykle ciekawa osobowość świata poznańskiej kultury, do którego to świata trafiła niespodziewanie dla siebie samej. Pochodziła bowiem z nizin społecznych. Można powiedzieć, że z nizin tych nizin. Jaka jest jej historia? Jak to możliwe, że kobieta, która zaznała bezdomności i głodu, a nawet była o krok od prostytucji, została... znaną pisarką?

Maria Rataj, a właściwie Marianna Rudowicz, bo tak brzmiało jej prawdziwe nazwisko, urodziła się 6 lipca 1918 roku w Kaliszu. Jej ojciec, Jan, był Polakiem, matka, Minna Lisbeth - Niemką. Rodzice Marii pobrali się w 1917 roku. Warto pamiętać, że w 1918 roku Polska odzyskała niepodległość i mniejszość niemiecka, która zdecydowała się zostać na ziemiach polskich, straciła swoją uprzywilejowaną pozycję. Małżeństwo Rudowiczów rozpadło się już kilka lat po ślubie, gdy Jan porzucił Minnę.

Na matkę, która przyjęła polskie imię Elżbieta, spadł cały trud wychowywania dzieci, nie tylko Marii, ale także jej młodszego brata, który urodził się w 1922 roku. Rodzina mieszkała już wtedy w Poznaniu, dokąd przenieśli się z Kalisza w poszukiwaniu lepszego życia. Mieszkali w wynajmowanych mieszkaniach, przeprowadzając się nieustannie do coraz gorszych lokali, z niższym czynszem. Ich adresy zmieniały się jak w kalejdoskopie: Górna Wilda 13, Fabryczna 6, Święty Marcin 48, Garbary 49, Dolina 7 i Dolna Wilda 6. Adresy i dzisiaj niezbyt prestiżowe, a należy zaznaczyć, że mieszkania naszej bohaterki mieściły się w suterenach i oficynach, zwykle bez bieżącej wody, gdzie potrzeby fizjologiczne załatwiało się w najlepszym wypadku w ubikacji na półpiętrze, w najgorszym - do wiadra stojącego w kącie pokoju.

Matka Marii żyła z piętnem Niemki i samotnej matki z dzieckiem, co w okresie dwudziestolecia międzywojennego nie było łatwe. Elżbieta nie uniosła tego ciężaru, nie zdołała znaleźć stałej pracy, popadała w alkoholizm. Zadanie utrzymania rodziny wzięła na siebie Maria, która imała się różnych zajęć dorywczych, m.in. sprzedawała cukierki, służyła jako manekin krawcowej, chodziła na posyłki, a nawet zbierała pijawki dla aptekarza. To oczywiście nie wystarczało na życie, więc rodzina stale korzystała ze wsparcia organizacji społecznych. Pomocy udzielał im m.in. PCK. W swoich wspomnieniach Maria nie ukrywała, że wychowała ją ulica, a miejscem jej zabaw było wysypisko śmieci. Uważała, że cudem udało jej się uniknąć losu prostytutki, ale przyznawała, że bywały okresy, gdy była bezdomna.

Maria Rudowicz przeżyła wojnę w Poznaniu dzięki powołaniu się na swoje niemieckie korzenie. Po 1945 roku została zrehabilitowana. Ze względu na stan zdrowia utrzymywała się już tylko z renty. Na początku lat 50., zachęcona przez znajomych, zaczęła spisywać swoje wspomnienia z okresu dwudziestolecia międzywojennego i okupacji. Zapiski te powstały wtedy, gdy dobrze widziane było pokazywanie w niekorzystnym świetle okresu międzywojennego, który w czasach PRL-u wielu starszych ludzi idealizowało, mówiąc np.: "przed wojną było lepiej" lub "przed wojną to był porządek". Dzięki pomocy eseisty i publicysty Aleksandra Rogalskiego autorka dostała stypendium Związku Literatów Polskich. Pisanie wspomnień ukończyła w 1956 roku, a pisarz Zbigniew Romanowski zredagował ich treść, uporządkował stylistycznie i przygotował do druku. Niestety dość mocno je przy tym okroił, zapewne uprzedzając ingerencje cenzury i biorąc pod uwagę warunki polityczne panujące we wczesnych latach 60.

Książka Marii Rataj ukazała się drukiem w 1962 roku pod tytułem Zaułki grzecznego miasta: wspomnienia i... wywołała sensację. W ciągu czterech miesięcy sprzedano 10 tysięcy egzemplarzy. Czytelnicy i krytycy docenili autorkę za jej bezpośredniość i prawdziwość. Nie owijając w bawełnę, opowiedziała historię trudnego dzieciństwa i dorastania w ruderach i slumsach miasta uważanego za porządne i grzeczne. Maria Rataj była także autorką nieopublikowanego zbioru opowiadań Bez parawanu. Zmarła w 1995 roku, jest pochowana na cmentarzu na Miłostowie. W 2007 ukazało się wznowienie jej wspomnień, pod zmienionym i bardziej prawdziwym tytułem - Grzeszne miasto. Treść opracowano ponownie, na podstawie rękopisu autorki, już bez ingerencji Romanowskiego, dzięki czemu książka zyskała właściwą formę.

14 lipca 2020 roku Rada Miasta Poznania przyjęła uchwałę w sprawie nazwania imieniem Marii Rataj skweru na Wildzie. Inicjatorami i pomysłodawcami była Rada Osiedla Wilda. Właśnie dzięki różnym inicjatywom i działaniom społecznym udało się przybliżyć postać Marii Rataj współczesnemu pokoleniu nieznającemu jej książki. W Poznaniu działają ludzie zajmujący się badaniem i popularyzacją jej twórczości. Rozegrano nawet grę miejską opartą na treści Zaułków.

Wiosną, gdy słonko przygrzeje, zamierzam wybrać się z książką Grzeszne miasto na skwer imienia Marii Rataj i przenieść się z nią do mrocznych i niebezpiecznych zaułków przedwojennego Poznania. Na szczęście okolica, w której skwer się znajduje, nie jest już miejscem odstraszającym, w którym diabeł mówi dobranoc, a noże łatwo wyskakują z kieszeni.

Mocno zdezaktualizowały się też słowa piosenki Pidżamy Porno "Na Wildzie mieszka szatan". Zaułki Wildy, w których swoje trudne dzieciństwo spędziła Maria Rataj, to dziś rejon pełen salonów tatuażu, klimatycznych sklepików, a przede wszystkim hipsterskich knajpek i kawiarenek, trafiających niekiedy na najwyższe miejsca kulinarnych rankingów. W to Maria Rataj pewnie by nie uwierzyła!

Szymon Mazur

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022